Za wszystko trzeba płacić, a więc i za załatwienie dyskretnego pogrzebu. Na szczęście piraci byli na tyle szczodrzy, że zostawili po sobie nieco broni. A z kolei załoga "Venture" była na tyle łaskawa, że przyjęła zdobyte na bandytach łupy w charakterze zapłaty.
Pogrzeb został załatwiony, ale pozostawała kwestia "spadku" po Johnie. Zostawić go załodze "Venture" byłoby co najmniej dziwne, zabranie ze sobą - odpadało. Zdaniem Daniela należało odesłać Bloomowi rzeczy osobiste Johna - portfel, dokumenty, zdjęcia (jeśli jakieś miał). Jak by nie było, to profesor był pracodawcę Johna i to on powinien powiadomić rodzinę Granta o jego losie. Resztę rzeczy Daniel proponował podzielić na dwie części - wybrać to, co mogło się przydać podczas poszukiwań Evelyn, a resztę sprzedać i zdobytą gotówkę wykorzystać na potrzeby wyprawy.
Plan został mniej więcej zaaprobowany, więc Daniel podzielił ekwipunek nieżyjącego kompana, a potem wybrał się do miasta by sprzedać część ekwipunku i wysłać do Blooma rzeczy Granta.
* * *
Nie dało się ukryć, że pogrzebowi, choć skromnemu, nic nie można było zarzucić.
Spoczywaj w pokoju, John.
* * *
Stypa stanowiła nie tylko pożegnanie Johna... i Traviona. Była też okazją do wymiany poglądów i ustalenia paru spraw związanych z przyszłością, a dokładniej - z przygotowaniami do wyprawy do dżungli.
A po stypie... Chociaż miasto, duże miasto, oferowało wiele rozrywek, ku żalowi Daniela nie było już na nie czasu. Z pewnością Jess miała zrozumienie dla ludzkich słabości, ale bez wątpienia nie poczekałaby nawet pięciu minut na spóźnionego pasażera.
Trzeba było wracać na statek, zanim załoga rzuci cumy.