Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2023, 21:19   #256
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



Konsulat Neolibii, popołudnie 24 sierpnia 2595

Konsul Elani była wściekła, chociaż ewidentnie starała się panować nad emocjami. Kuoro Wanadu stał przed nią u boku Assegai, w postawie pełnej należnego tak wysoko postawionej persony szacunku. Neolibijka przemierzyła pomieszczenie w poprzez co najmniej trzy razy, z uniesionym gniewnie podbródkiem i falującą zmysłowo piersią. Spoglądając na nią myśliwy nie potrafił uciec od skojarzeń z legendarną królową Wakandy z mitów pre-Eshatońskich, pełną temperamentu i cielesnych żądz córę boskiego Anubisa, która jako pierwsza stawiła czoła europejskim i muricańskim najeźdźcom.

Jeden z siedzących w metalowych klatkach marabutów odważył się zaskrzeczeć, co ostatecznie skruszyło maskę rzekomego opanowania Elani. Poruszając się z gracją antylopy, konsulka pochwyciła za stojący na posadzce żelazny świecznik i grzmotnęła nim w klatkę z siłą zdającą się zadawać kłam jej wiotkiej kobiecej sylwetce.

Klatka runęła z łoskotem na marmurową podłogę, a uwięziony w niej ptak przeistoczył się w rozwrzeszczany kłąb piór tłukących wściekle w pręty klatki. Przerażone skrzekiem towarzysza pozostałe marabuty podniosły histeryczny wrzask, który zdawał się rozsadzać wnętrze pomieszczenia.

Stojąca za plecami Elani Niske odwróciła się bez słowa, otworzyła drzwi wiodące do mniejszej bawialni wpuszczając do środka swoją panią oraz jej gości. Kiedy zamknęła za sobą wejście, przeraźliwy ptasi harmider nieco zelżał, ale Kuoro wciąż gotów był przysiąc, że hałas słychać było w połowie Perpignanu.

- Cała załoga wymordowana? - spytała konsulka siadając na hebanowym krześle. Assegai kiwnął w odpowiedzi głową, splatając ręce za plecami i stojąc w pozornie rozluźnionym rozkroku.

- Niedopuszczalny incydent. Ktoś w Algierze trafi pod stryczek za karygodne zaniedbania. Nie mieści mi się w głowie, że doszło do nie ujawnionej na czas ucieczki niewolników i to jeszcze w połączeniu ze zbrojną napaścią na moje mienie. Znałam tę załogę, niemal każdego jej członka z imienia.

Elani urwała na chwilę, mierząc wzrokiem na przemian obu gości i stukając palcami w poręcze krzesła. Upiorny wrzask w ptaszarni miłosiernie ucichł pozwalając Wanadu skupić się na dźwięku uderzających rytmicznie w drewno paznokci.

- Zamierzam potraktować ten atak osobiście - oznajmiła konsulka - Każdy zamieszany w tę zbrodnie sprawca zawiśnie na katowskiej ramie, choćby uchybił jedynie procedurom. Assegai, po tej rozmowie udasz się do stacji łączności i połączysz z Gildią Morską w Algierze. Przekażesz im komunikat, który napisze Niske. Kiedy my będziemy tropić sprawców tutaj, oni niech szukają dowodów w Afryce. Zamierzali zatopić Mufasę?

- Być może - stwierdził Kuoro decydując w duchu, że nadszedł czas na przejęcie inicjatywy w rozmowie - Mogło im zabraknąć wiedzy albo czasu, nieodwracalne uszkodzenie takiego statku to duże wyzwanie. Poprzestali na zniszczeniu maszynowni i aparatury na mostku. Naprawa będzie kosztowna, ale nie sądzę, by trwała długo.

- Jak powiedziałam, to sprawa osobista - powtórzyła Elani - Komuś zależy na zniszczeniu reputacji Neolibii w oczach Bordenoir. Po to wysłali wcześniej ten radiowy komunikat. Chcieli, żebyśmy wiedzieli, że zrobili to z premedytacją. I chociaż uderzyli bezpośrednio w mój ród oraz służby dyplomatyczne Banku, to jeszcze spotęgowali konsekwencje atakując Bordenoir i Rezystę. Zastrzelony na morzu fauconi nie ma żadnego znaczenia, ale śmierć ugoszczonego przez regenta Szpitalnika to niczym policzek dla Franków. I zapewne nie wiecie jeszcze jednego. Nasza ochrona wracając z wypadu na wybrzeże znalazła stertę trupów na trakcie pod Perpignanem. Ktoś zamordował czterech szaserów Rezysty i towarzyszącą im kobietę, a świadek twierdzi, że byli to zbiegli niewolnicy.

Assegai i Wanadu pochylili się jednocześnie do przodu, wbili spojrzenia w pochmurną twarz Elani.

- Kim jest ten świadek? - zapytał Kuoro.

- Żołnierz Rezysty, jedyny ocalały z grupy. Nie będziesz go znał, ale na pewno przypomnisz sobie tę kobietę. Anja Durmont, twoja towarzyszka podróży do Pradeshu i jedna z osób zaszczyconych bankietem u regenta, na dodatek zaś podobno znaczna persona wśród szlachty Sanglierów.

Konsulka przechyliła w bok głowę wwiercając się wzrokiem w czarnoskórego magnata.

- Śmierć wydaje się kroczyć w twoim cieniu, Kuoro Wanadu - powiedziała chłodnym głosem - Zaczynasz mi się jawić Siewcą Nici Życia, wybrańcem Anubisa. Skrzyżowałeś ścieżki z Pavlem Drazem i ten nie żyje. Skrzyżowałeś z Anją Durmont i ta nie żyje. Czy powinnam się ciebie lękać, Kuoro Wanadu?

Pytanie zawisło w powietrzu niczym miecz mistrza egzekucji i chociaż samo w sobie jawiło się czystym absurdem, po plecach Neolibijczyka przebiegł lodowaty dreszcz.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem