Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2023, 11:30   #31
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Do chwili odzyskania przez Dantego przytomności wszystkie kapitańskie obowiązki spadły na barki Simona, który nadmiarem obowiązków zachwycony nie był.
Po rozdzieleniu zadań między oficerów (Bonar, Mandisa i Edmure musieli przejąć część obowiązków Kristen i Simona) 'Książę' postanowił wygłosić mowę do ludu, czyli poinformować załogę o sytuacji, w jakiej się znaleźli.

- Jak wszyscy wiecie, kapitan Dante został ranny, a Kirsten porwana przez "Wściekłą Clarisę" - powiedział. - Podążamy na wschód, za "Mantą". Gdy ich dopadniemy, uwolnimy Kirsten, zatopimy "Mantę", powiesimy Clarisę. Do tego czasu przejmuję obowiązki kapitana. Niezadowoleni mogą opuścić pokład "Wilka Morskiego".
Postawa stojących niedaleko ludzi "Księcia" wyraźnie sugerowała, że z chęcią wyrzucą niezadowolonych za burtę.

* * *

- Edmure, zajmiesz się tym nowym - polecił Simon bosmanowi. - Brentem. Tylko nie zniechęć go do zawodu, jasne? No i znajdź mu jakieś inne ubranie... - dodał.
Bonarowi wolał nie powierzać tego zadania. Mogłoby się skończyć szybką podróżą Brenta za burtę, a na pokładzie każda para rąk mogła się przydać.

* * *


Wschód... jasne...
Simon studiował mapę... i przeklinał pod nosem, jako że mapa pokazywała szeroki przestwór oceanu, rozciągającego się na wschód. A woda to miała do siebie, że nijak nie można było odnaleźć na niej śladu statku, nawet gdyby przepływał przed paroma minutami. Płynąć więc śladem "Manty" nie można było.
Trudno było sądzić, że Clarissa wybrała się na ryby... Albo do Afryki... Co i tak nie ułatwiało Simonowi życia, bo na mapie znajdowało się mnóstwo leżących na wschodzie miejsc, które nie były ani oceanem, ani Afryką.
- Przeklęty Dante... - Simon odsunął od siebie mapę, a potem zabrał się za dokładniejsze przeszukiwanie kapitańskiej kajuty.
Ze skutkiem mizernym, jako że cholerny kapitan "Morskiego Wilka" trzymał wszystko w tajemnicy i nie raczył powierzać papierowi swych sekretów. A "Nożyk" nie zdołała usłyszeć ni słowa z przeprowadzanej za drzwiami rozmowy.

* * *

Wieści przekazane przez Tay nie należały do najpomyślniejszych na świecie, bowiem śmierć Dantego oznaczała nie tylko 'wyschnięcie' źródła wiedzy, ale możliwość kłopotów na pokładzie. Wszak mogło się okazać, że Bonar spróbuje przejąć władzę, a Simon nie do końca był pewien, czy profilaktyczne wyrzucenie za burtę pierwszego oficera na środku morza poprawi morale załogi.
No i w walce Bonar był całkiem przydatny...
Ale mimo wszystko trzeba było obserwować pierwszego oficera... i pozbyć się go, gdyby otwarcie przejawił swe wybujałe ambicje.
Co oznaczały informacje o żywej śmierci i czarnym smoku?
Jak by nie było, był piratem i śmierć podążała za nim krok w krok. Ale żywa? Jakiś zaciekły, nie wiadomo dlaczego jeszcze nie ubity wróg? Trudno było się domyślić.
A smok? Smoki nie istniały, ani czarne, ani białe, ani różnokolorowe. Tatuaż? 'Ozdobnik' flagi? A może jakiś statek?
Wypytywanie o takie rzeczy nie miało sensu. Trzeba było bacznie rozglądać się na wszystkie strony. I trzymać pod ręką naładowane pistolety.

* * *

Simon miał jeszcze pytania do okrętowej wiedźmy, wolał jednak, by ta rozmowa nie stała się publiczną tajemnicą.
- Czy jesteś w stanie określić kierunek, w jakim, mniej więcej, znajduje się Kirsten - spytał, gdy pozostali opuścili 'siedzibę' Tay.
- Kurs jest dobry - Mruknęła kapłanka Voodoo.
- To mi wystarczy - stwierdził, nie wnikając w tajniki magii, którą posługiwała się Tay.
- A tak na marginesie... Skąd wiedziałaś, że ta Hiszpanka lubi bacik czy podduszanie? - spytał, zmieniając temat.
- Przeczucie? - Tay wyszczerzyła nie najlepszej jakości ząbki.
- Przeczucie, powiadasz? - Simon nie ukrywał braku wiary. - Jak rozumiem, sprawdziłaś to przeczucie zanim ją do mnie przyprowadziłaś?
- Nie, nic nie sprawdzałam… - Powiedziała "Wiedźma", robiąc szybko nietęgą minę.
- A już myślałem, że lubisz takie zabawy... - Trudno było ocenić, czy Simon jest bardzo rozczarowany. - No ale skoro tak mówisz...
- Mhmm… - Mruknęła Tay, wielce bez przekonania.
- Interesująca z ciebie kobieta. - Simon z uznaniem pokiwał głową. - Jeszcze bardziej interesująca, niż do tej pory myślałem.
- Aha. I co teraz? - "Wiedźma" zmrużyła zielone oczy.
- Teraz to masz ręce pełne roboty- odparł "Książę". - Ale może wrócimy później do tej rozmowy...?
- Może… - Tay minimalnie, i przelotnie się uśmiechnęła.
Simon odpowiedział równie lekkim uśmiechem, po czym opuścił siedzibę "Wiedźmy". On też miał wiele rzeczy do zrobienia.
 
Kerm jest offline