Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2023, 18:31   #122
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
- Z tego co zrozumiałam, i gdzie się znajdujemy, zostało nam jeszcze około dnia, może półtora, nim dopłyniemy do… - Iris musiała chwilkę pomyśleć, odpalając papierosa - …do Carauari. Stamtąd już wejdziemy w dżunglę. Powoli więc wypadałoby przemyśleć sprawę, jak się za kolejny etap podróży weźmiemy. Będziemy wynajmować jakiś tragarzy, i tym podobne sprawy, by nam towarzyszyli? Czy zdajemy się tylko na nas, na naszą piątkę, wchodząc w zieleń? W sumie jacyś ludzie powinni na nas czekać w Carauari… profesor Bloom przygotował każdy etap wyprawy? Inaczej co, zostawiamy gdzieś nasze walizy, i bierzemy tylko to, co najpotrzebniejsze? - Iris parsknęła.
- Ja… zdam się na was i na wasze doświadczenie, jeśli trzeba, to jakoś poradzę sobie z noszeniem swoich rzeczy… - Sarah odpowiedziała pierwsza, odpowiadając nieco gorączkowo. Owszem, była w stanie nosić swoje rzeczy medyczne, ale nieco żal byłoby jej się rozstawać z całością swoich rzeczy, zostawiając je gdzieś w mieście. - Chociaż jeśli mam wybierać, to potrzebowałabym czyjejś pomocy w doborze najpotrzebniejszych rzeczy do dżungli.
- Najlepszym wyjściem byłoby wynajęcie tragarzy - powiedział Daniel. - Bez względu na to, czy ktoś będzie na nas czekać, czy nie. Oczywiście trzeba zabrać rzeczy najpotrzebniejsze, ale i tak przyda się nam ktoś, kto zna okolicę, obyczaje i potrzeby tamtejszych plemion. Trzeba by zabrać rzeczy na podarki i ewentualny handel.
- Zdecydowanie musimy mieć miejscowych pomocników i przewodnika. Bez tego za chwilę będzie potrzebna kolejna wyprawa ratująca nas… A właściwie poszukująca naszych szczątków - wtrącił się pastor.
Skinął tylko reporter, potwierdzając słowa innych. Skoro jeszcze jakieś grupy tragarzy mogły na nich czekać, tym lepiej. Generalnie reporter zaś sobie po prostu siedział przysłuchując się. Albowiem wszyscy mniej więcej ustalali co potrzeba, nie było więc sensu strzępić języka.
- Z pewnością nie będą nam potrzebne wieczorowe kreacje czy eleganckie garnitury - zażartował Daniel. - To by trzeba zostawić w Carauari.
- Jak będą tragarze, to nie gra to roli? Poniosą co trzeba… - Lekko uśmiechnęła się Iris.
- Niby tak, ale czym więcej gratów, tym więcej tragarzy. A to zwiększa koszty - skomentował Ebenezer.
- No i nie ma gwarancji - dodał Daniel - że w jakimś momencie tragarze nas nie zostawią pod jakimś pretekstem. Że dalej niebezpiecznie, że tabu... Im mniej rzeczy będziemy mieć ze sobą, tym lepiej.

Detektyw nieco się zdziwiła na słowa Ebenezera, ale najpierw puściła dymka, i odczekała, co miał do powiedzenia Daniel.
- Koszty? Skoro niby na nas tam będą czekać owi tragarze, to chyba są opłaceni przez Blooma? Podobnie jak bilety Olimpica, czy pierwotny statek na amazonce… który nam uciekł sprzed nosa - lekko się uśmiechnęła.
- No jasne. Ale pytanie, ilu ich jest? Bo, być może, żeby zabrać wszystkie graty będziemy musieli zatrudnić dodatkowych.
- Być może zabrzmi to nieco niestosownie, ale na początku była nas siódemka, obecnie zaś piątka… więc nie ma się czym przejmować? - Iris przewróciła oczkami.
Daniel lekko się uśmiechnął.
- Nawet gdyby miały tam na nas czekać dwa tuziny tragarzy - powiedział - to i tak targanie ze sobą balowych kreacji mija się z celem.
- Jak już wspomniała Iris, profesor Bloom na pewno wszystko przygotował na miejscu dla nas wszystkich, więc pewnie tragarze dadzą radę, skoro jest nas dwójka mniej… - Sarah powiedziała lekko smutnym tonem. - A odrzucenie dwóch kiecek i trzech garniturów, to nie jest jakaś wielka różnica. Ubrania się też mogą przydać na miejscu, jeśli nie do ubrania, to przydatny może być ich materiał, chociażby mi w ostateczności nawet do opatrunków… - Ciągnęła temat lekarka, jakby trochę jej zależało, by nie zostawiać rzeczy za sobą.
- Wszak nie ma problemu. - Daniel nie zamierzał się spierać, chociaż nie wyobrażał sobie jak Sarah wykorzystuje kawałki jego garnituru w charakterze bandaża. - Zobaczymy, co nam załatwił Bloom i potem zdecydujecie.
Ebenezer spojrzał tylko na “kuzyna” ze zrozumieniem i machnął ręką, uznając że nie ma o co się spierać. Wszak mieli ważniejsze rzeczy na głowie.
- Mam nadzieję, że wszyscy mają podstawowe rzeczy? - powiedział Daniel. - I zapomnijcie o krótkich spódniczkach i wyciętych bluzkach z krótkimi rękawkami - zażartował, spoglądając na dziewczyny.
- Czyli co, od razu gołe?? Ale wy wtedy też! - Zaśmiała się Iris.
- Wszak Indianie tak chodzą.... i Indianki... - podobnym tonem odparł Daniel. - A oni wiedzą najlepiej, co jest dobre w tym klimacie.
Wielebny tylko fuknął i wzruszył ramionami z dezaprobatą, na teksty o chodzeniu nago. Było w tym oczywiście znacznie więcej zakłamania niż prawdziwych przekonań, gdyż w myślach zaczął już sobie nawet wyobrażać chodzące nago Iris, Sarah i Jess…
Reporter wzruszył ramionami. Żarty bowiem żartami, ale chyba nie miał ochoty przy smutnej chwili. Podobnie Sarah, jedynie na moment lekko uniosły się jej kąciki ust na odpowiedź Iris, ale zaraz jednak humor jej się pogorszył.
- A swoją drogą, to macie jakieś tropy Iris? - zapytała Sarah. - Ja rozmawiałam z bosmanem tego statku, jeszcze zaraz ma nas z Ebenezerem zaprowadzić do kogoś tutaj, kto może coś wiedzieć…
- Tak szczerze? Jakoś się tym do tej pory nie zajmowałam - Detektyw się zaśmiała, i łyknęła whisky ze szklaneczki - A zresztą kogo pytać było, i gdzie? Po tych małych, prymitywnych wioskach po drodze? Jest ich tak wiele, a akurat trafić do tej samej co Evelyn… - Iris wzruszyła ramionami - Tutaj w Tefé, to jednak już co innego. Można się tym zająć, ale jak sama wspominałaś, że was bosman zaprowadzi gdzie trzeba, to jest powód, by węszyć i gdzie indziej?
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline