Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2023, 20:34   #123
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Tefé, Brazylia.
28 czerwiec, 1930 rok.
Sobota, około 18:00.

Po krótkiej stypie, towarzystwo rozeszło się jeszcze na niecałą godzinkę po mieście, by załatwić kilka rzeczy przed wypłynięciem…


***

Daniel udał się na szybko, celem zakupienia amunicji, w końcu ostatnimi czasy, nieco się z niej wypstrykali. A ta, zdecydowanie była im potrzebna w dalszej wyprawie, i to w dużej ilości, i różnego kalibru, w końcu nigdy nie wiadomo, na co jeszcze trafią.


- Americano, Anglesi? - Uśmiechnął się sprzedawca - Ja mam najlepsze rzeczy w Tefé! I nie drogie!

….

Owszem, wszystko do kupy kosztowało sporo. Ale towarzysze w końcu zapłacą za własną amunicję, i nie będzie żadnego sponsoringu?


~

Mathew kręcił się jeszcze trochę po mieście… sam w sumie nie wiedział, w jakim celu. Był już wieczór, powoli zachodziło słońce, zostało pół godziny do odpłynięcia statku.

Pięciu gnojków, w bocznej uliczce, nie starszych niż po 15 lat, otoczyło jakąś babcię, niosącą tobołek. Coś tam do niej gadali… pojawiły się noże.


To był napad!

Zabrali płaczącej kobiecie tobołek, chcieli i kolczyki… a ulica szybko opustoszała, i nikt jakoś nie miał zamiaru nic z tym robić.


~

Sarah i Ebenezer, w towarzystwie bosmana, zostali zaprowadzeni do dziwacznego, wielkiego sklepu, takiego z rodzaju "wszystko i nic"... w którym ponoć ktoś coś mógł wiedzieć o Evelyn Bloom?


Szybko zaś się okazało, że i owszem.

- Evelyn… o taaak, Evelyn! - Jeden ze sprzedawców uśmiechnął się pełną gębą, z błyszczącymi ślepkami - Była tu, tak! Baaardzo fajna dziewczyna, hehe… bardzo fajna… co tu robiła? No… ten… hehe… no… zakupiła parę rzeczy, na dalszą podróż, w dżunglę, tak. Bo my to mamy niemal wszystko!

Blablabla….

~

- Prze pana, może tak coś interesuje? - Odezwał się do Ebenezera jeden ze sprzedawców łamaną angielszczyzną, wskazując dłonią na półki pełne towarów - My mieć co dusza pragnie, na każda okazja!

W sumie… wielebny mógł coś zakupić? Niekoniecznie na dalszą podróż, czy i dalszą wyprawę, ale chociaż "na chwilę obecną". Mieli tu bowiem i całkiem niezły wybór wszelakich procentów, także i… słodkości.

Sarah i bosman, wraz z "informatorem", udali się na zaplecze, by jeszcze trochę pogadać o Evelyn, więc Ebenezer miał sporo czasu dla siebie.






Tefé, Brazylia.
28 czerwiec, 1930 rok.
Sobota, około 19:00.

Tak jak kapitan Jess powiedziała, tak też i było. Punkt o 7 wieczorem "Venture" ruszył w dalszą drogę, płynąc coraz głębiej i głębiej w dżunglę amazońską… by w końcu z samej rzeki Amazonki, odbić na mniejszą, na Rio Juruá.

"Pyr, pyr, pyr, pyr"...

Mniejsza już rzeczka, węższa, mniej uczęszczana przez tutejszą żeglugę, i o wiele bardziej kręta. A zielona dżungla, mocniej i mocniej ją obrastająca, sprawiała dodatkowe wrażenie "ciasnoty".


Było upalnie i wilgotnie… zresztą jak zawsze. Taki klimat, i nawet jak się niewiele robiło, koszulka na plecach i tak była mokra.

Dziewczyny na statku pomykały więc boso, a i ogólnie, niewiele na sobie miały, hihi.


~

Bosman ugotował dla wszystkich zupę. Jakiś tam ryż, z jakimś mięsem, i trochę warzyw… do tego zakupione wypieki, nie było to złe.

Jess za sterem, Jimmy na dziobie statku. Reszta, to tu, to tam, porozkładani jak komu wygodnie, wśród spokojnego wieczoru, płynąc już ostatnim etapem rzecznej wyprawy.

"Pyr, pyr, pyr, pyr"...








***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline