Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2023, 12:21   #34
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zdrada! Śmierć ojca! Kirsten była zarazem zdruzgotana i wściekła wewnętrznie! Ale zwyczajnie nie miała sił aby się denerwować. Zdawała sobie też sprawę, że wszelkie próby ucieczki, czy choćby okazania pogardy wobec porywaczy pogorszą tylko jej sytuację. Musiała zebrać i zachować siły, aby uciec w odpowiednim momencie.
- Powinieneś wiedzieć, że za takie coś kapitan cie wykastruję - odpowiedziała, siląc się na spokój.
- Taaaa, jasne… - Pirat zarechotał - Twoje plecy im potrzebne, a resztę mają gdzieś… - Uśmiechnął się złowrogo.
- Też możliwe - mruknęła Kirsten. Starając się nie poruszać głową, a jedynie oczyma, rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu.
Stół, krzesło, skrzynia, druga skrzynka, beczka, jakiś dzbanek… łańcuchy zwisające z sufitu! Trochę różnych dupereli tu i tam. Kolejna beczka, i stojący na niej muszkiet, oparty o ścianę, obok mała małpka, coś powoli żująca, i przypatrująca się "Ognistej".
- To co, wypniesz dupkę? - Zarechotał pirat, wstając ze skrzyni, na jakiej siedział.
- Wyłów se rekina z morza, to będziesz miał - odparła spokojnie i bagatelizująco Kirsten, nie dając się wyprowadzić z równowagi, - Zamelduj lepiej Claris, że jestem przytomna - dodała od razu, już poważnym głosem.
- Zamelduję, jak mi się zachce… - Odparł ponuro facet, po czym zbliżył się do "Ognistej", cały czas z pistoletem w łapie, ale lufą skierowaną w podłogę. - To jak, ostatnia szansa? - Zaczął wolną dłonią gmerać przy spodniach.
Kirsten była pewna, że zakaz gwałcenia obowiązuje nawet gdy jest przytomna. I coś faktycznie miało być zabronione skoro nadal miała na sobie spodnie. Jednocześnie Kirsten była świadoma, że większość piratów nie przejmowała się zakazami, zwłaszcza gdy sądzili że unikną konsekwencji łamania ich. Mogła krzyczeć, ale wówczas przyzna się do bezsilności, więc była to ostatnia deska ratunku. Póki co, miała jeszcze jedno wyjście.
- CLAAARIIISA - rzuciła teatralnym donośnym głosem, w ostatniej próbie onieśmielenia.
Koleś zatrzymał się nagle.
- Co tu się dzieje?? - Do kajuty wlazł jakiś inny pirat, który najwyraźniej stał na warcie przed nią.
- Próba gwałtu na zakładniku, powiadom proszę Clarissę - odpowiedziała i poprosiła Kirsten, z pełną powagą w głosie, spoglądając nowo przybyłemu w oczy. Ten po chwili zaś westchnął, i przewrócił oczami.
- Nie ruszaj jej lepiej "Dusiciel", a ja polezę po kapitan…
- Pheh - Żachnął się pilnujący-niedoszły gwałciciel "Ognistej", i wzruszył ramionami, ale usiadł znowu na swoim miejscu… a tamten drugi jak powiedział, tak polazł.

Kirsten... z uwagi na okoliczności nie mogła być zadowolona, ale zdecydowanie odetchnęła z ulgą. Przy pierwszej okazji oczywiście odpłaci Dusicielowi za jego zachowanie, a najchętniej go udusi. Oczywiście nie teraz, i zdając sobie sprawę że ma do czynienia z prymitywem, wolała nie szczycić się przed nim tym skromnym sukcesem... Leżała spokojnie, odpoczywając, a on siedział i się na nią gapił...


Po kilku minutach zaś tamten wrócił, i wyciągnął pistolet, i wycelował w Kirsten!
- No co? - zdziwiła się kobieta, z wyraźną nutą pretensji w głosie.
- Kapitan zaprasza na pogawędkę - Powiedział pirat, i lufą samopału wskazał, by Kirsten wychodziła z kajuty. A "Dusiciel" też wycelował w dziewczynę, no i najwyraźniej miała iść przed nimi.
Kirsten nie oponowała, bo właśnie o to jej chodziło. Usiadła dość powoli, ale bez problemów. Wstać było już trudniej, gdyż miała skrępowane ręce i nogi. Musiała podeprzeć się na rękach i uważać aby się nie przewrócić, a jednocześnie przytrzymywać ramionami ten luźny gorset który jej dali, aby nie spadł. Cały proces zajął jej dłuższą chwilę czasu... Nawet jeśli mogłaby to zrobić dostojniej i szybciej, to nie chciała. Lepiej było udawać jak najsłabszą i nie odsłaniać kart, zanim nie pojawi się dobra okazja do ucieczki - wolała udawać, że więzy krępują ją bardziej niż to faktycznie robiły. Oczywiście nie chciała też ryzykować, że krążenie krwi i rana głowy jeszcze bardziej ją uszkodzą.
Jeśli zaś chodziło o odsłanianie, były ważniejsze aspekty niż przysłowiowe karty. Nawet gdy już wstała, cały czas trzymała ramiona i związane ręce przyciśnięte do tułowia. Ten gorset był zdecydowanie za luźny, albo po prostu niezawiązany i Kirsten obawiała się, że bez tego mógłby jej zwyczajnie spaść.
Zmrużyła oczy przed wyjściem na zewnątrz i ruszyła w stronę wyjścia. Szła powoli, robiąc na kroki na tyle na ile pozwalały jej więzy, co w efekcie wyglądało nieomal jakby odliczała stopy. W końcu kiedyś wyszli na pokład, na otwartą przestrzeń, a tam, ledwie po dwóch kroczkach…

"Chluuust!" , dostała zawartością wiadra wody, właściwie prosto w twarz.
Jęknęła odruchowo.
- Ojej! Nie zauważyłem! - Krzyknął jakiś pirat, i perfidnie się uśmiechnął, a wraz z nim, szybko zarechotała na całego, spora część załogi "Manty", gapiąc się na mokrą, półnagą Kirsten.
Woda była zimna i rozbudziła Kirsten z resztek snu. Oczywiście w myślach nadal sobie powtarzała, że to wszystko tylko koszmarny sen, aby w przyszłości łatwiej jej było o tym zapomnieć. Schłodziło ją i przemokła z przodu, ale zapiekło ją przy ranie głowy. Poczuła też wyraźny słony smak. Była to woda morska - oczywiście na pokładzie statku nie marnowali by tak wody pitnej. Jedyne czym Kirsten mogła się pocieszyć, to że trzymała ten gorset - gdyby w krytycznym momencie tego nie robiła, mogłaby go stracić, a już na pewno by się zsunął znacznie niżej niż powinien... Przede wszystkim Kirsten zadbała o to, aby do tego nie doszło. Podciągnęła go nieznacznie do góry i przytrzymywała mocniej mokry gorset, aby ten pozostał na swoim miejscu. Łokciami mocno przy bokach i żebrach, a nadgarstkami i dłońmi na biuście. Nie miała zamiaru ani piszczeć i płakać, ani odgrażać się przysięgą mordu. Nie dała im satysfakcji! Wolała nie prowokować świń do prawienia jej kolejnych przykrości! Zerknęła tylko na bydlaka który ją ochlapał - warto było wiedzieć komu ma potem odpłacić.
Znała się na statkach i wiedziała gdzie zapewne znajduje się kajuta kapitańska. Ruszyła więc w tamtą stronę na miarę swoich możliwości.
 
Mekow jest offline