Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2023, 12:54   #124
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wypalił kulą kalibru 0,45. Gruby pocisk potrafiłby uczynić spustoszenie, jeśliby trafił cokolwiek na swoim szlaku. Ale Mathew akurat nie celował w żadnego z młodocianych sukinsynów. Strzelił obok, po prostu w kawałek opustoszałej ulicy. Spoglądając na biedną kobietę uznał, że po prostu nie może jej tak pozostawić. Zaś słowa do nich nie dotarłyby. Ebenezer ewentualnie potrafiłby może uzmysłowić im, że tak się nie robi, ze nie wolno etc. Reporter wolał strzelić. Huk wystrzału z broni rozwiązywał wiele spraw. Przede wszystkim zaś zwracał uwagę, że ktoś się nie patyczkuje, że ma coś, czego nie zawaha się oczywiście użyć.
- Zostawić wszystko! Spadać stąd! - wycelował lufy w nich. - To było ostrzeżenie, następny trafi. Wiecie, co może zrobić pocisk takiej spluwy... - zaśmiał się sardonicznie.
Sprawa była względnie prosta. Strzelił po to, żeby przestraszyć ich. Właściwie też po to, żeby zwiali oraz żeby nie musieć strzelać naprawdę do takiego chłopięcego celu. Materiał na przyszłych bandytów jednak miał zaledwie kilkanaście lat. Wzdragał się przed bezpośrednimi strzałami w tych ludzi.- Won stąd! - rzucił jeszcze mówiąc wszystko po portugalsku.
Właściwie bowiem co mogli zrobić? Rzucić się na obcego, który mógłby ich wystrzelać w obronie własnej? Czy głupia torebka, czy cokolwiek warta była kulki? Nawet oni, albo szczególnie oni musieli mieć pojęcie, że to nie ma sensu. Zaatakowali słabszą kobietę słusznego wieku, nie zaś silnego faceta, była to więc grupa smarkaczy, którzy postanowili się obłowić. Spojrzawszy na reakcję ulicy, całkiem często miejscowi patrzyli na takie wyczyny.
- Zostawić wszystko! Uciekać! - wymierzył wprost Colta, jeśli było to jeszcze potrzebne. Ale stanowczo nie było. Właściwie krzyknął już patrząc na ich plecy. Zwiali właściwie od razu. Słusznie zresztą. Jeszcze tylko wywrzaskiwali pod nosem jakieś tam słowa na k… czy ch… czy cokolwiek jeszcze.

Do kobiety zaś rzekł.
- Proszę podnieść swoje rzeczy oraz przejść za mnie, senhora - podszedł bliżej niej. W jedną rękę chwycił jej tobołek pomagając, ale resztę musiała zebrać sama. Reporter oceniał, że jeśliby pomagając stracił oko na ulicę, mógłby przeoczyć coś istotnego. Co więcej smarkacie mogliby skoczyć po swojego brata/wujka/kogoś, kto miał również broń. Trzeba było obserwować oraz jak najszybciej się zwinąć na jakąś główniejszą ulicę. Tam mógł ową kobietę pozostawić samej wracając na statek. Chyba, że była zbyt roztrzęsiona. Jeżeli tak właśnie było, planował kupić jej jakieś picie, coś na przekąskę, bowiem takie rzeczy zawsze pozwalały opanować się.

Wracając planował zrobić zakupy: potrzebne rzeczy typu naboje, kilka butelek piwa, jakieś owoce, zaś po powrocie już stojąc na statku chciał złapać kilka ujęć miasta, oczywiście potrzebnych przy pisaniu kolejnego tekstu.
 
Kelly jest offline