| Poszła razem z dwoma mężczyznami na zaplecze. Może nie czułaby się zbyt bezpiecznie, gdyby nie to, że był z nią jednak bosman, a także sama trzymała w swojej torebce swój rewolwer. Mężczyzna, za którym poszli, jednak zdawał się być sympatyczny i co by nie ukrywać, przystojny.
- Czy Evelyn mówiła coś o tym, gdzie dokładnie planuje jechać? - zaczęła od pytań Sarah. - Albo może kupiła jakieś mapy, cokolwiek, co mogłoby nas jakoś naprowadzić na jej dalszą trasę?
- No… gadała, że z Carauari wejdzie w dżunglę, mapy niby miała, przewodnika też… - Sprzedawca wzruszył ramionami.
- Z Carauari… - powtórzyła za nim Sarah. - A ten przewodnik… to był ktoś zaufany? Znasz jego imię? - Spojrzała też w stronę Lamarcusa, by ten w razie czego się o nim wypowiedział, jako że pewnie kojarzył wielu miejscowych.
- Nie mam pojęcia, miał na nią czekać w Carauari - Typek obejrzał sobie Sarah z góry do dołu.
- A może coś wspominała, czego tu szukała? - nie dawała za wygraną Sarah, licząc, że w końcu uda się dowiedzieć czegoś znacznie przydatniejszego.
- Znaczy się… co tu kupiła? - Sprzedawca podrapał się po głowie, gapiąc na cycuszki lekarki. A znudzony bosman ziewnął…
- To też, jeśli w jakiś sposób może to nam pomóc, ale chodziło mi o to, po co wybierała się do Amazonii? - Doprecyzowała, jednocześnie nie pokazując, że sprawia jej jakikolwiek problem to, gdzie patrzy się rozmówca. W końcu robił jej przysługę, podając informacje o Evelyn.
- No… jakieś tam zaginione plemiona szukała, i cywilizacje, takie tam… pierdoły - Powiedział rozmówca - A co kupiła… heh, nie pamiętam za bardzo, to już trochę czasu minęło… parę rzeczy na wyprawę w dżunglę, różne takie… chce panienka coś do picia?
- Tak, poproszę, co ma pan pod ręką… - odpowiedziała, uznając, że przyda jej się coś wypić, jako że ciążył jej w ustach średnio przyjemny dla niej smak whisky, które zamówiła jej Iris podczas stypy po Johnie. - Znacie się dobrze? - Zapytała, zerkając na obu mężczyzn i oczekując na odpowiedź któregoś z nich. Widziała, że Ebenezer jeszcze coś sobie wybierał w sklepie, a ona uznała, że może jeszcze jej coś wpadnie do głowy, o co może zapytać. Żałowała, że nie przyszła tu z Iris, która na pewno wiedziałaby, jakie pytania zadać sklepikarzowi.
- To może piwko? - Sprzedawca zrobił kilka kroków w bok, i wyciągnął dwie butelki… a bosman jakoś tak westchnął bez przekonania.
- Czasem coś wspólnie pohandlujemy - Powiedział Lamarcus… i odszedł na parę metrów od Sarah, opierając się o framugę drzwi prowadzących do sklepu, i założył tam rękę na rękę, wpatrując się w salę z towarami i klientami.
- No… dobra… - bez przekonania lekarka sięgnęła po butelkę, jednak licząc w głębi duszy na coś niealkoholowego. - Ty Lamarcus nie chcesz?
- Nah - Odparł krótko murzyn…
A Sarah dostała piwo. Heh. Ale przynajmniej było zimne.
- Evelyn to twoja siostra, czy coś? Bo trochę podobne jesteście - Sprzedawca napił się browca.
- Nie jesteśmy spokrewnione, chodziłyśmy razem do jednej klasy w szkole… - odparła Sarah, pociągając łyka zimnego piwa, który dzięki swej temperaturze był całkiem przyjemny przy panujących tu klimatach.
- Aha… no to o co chodzi? - Dopytywał się typek.
- Właściwie, to nawet byłyśmy przyjaciółkami… - doprecyzowała Joyce, zdając sobie sprawę, że niewystarczająco dobrze przedstawiła ich relację. - A teraz zaginęła i jej szukamy. - Skrzywiła się, na samą myśl o tym, że ciągle byli daleko od odnalezienia Evelyn, a już dwóch członków wyprawy poszukiwawczej zginęło.
- Takie słodkie panienki jak ty, czy ona, to nie znikają tak se… znajdzie się - Typek się uśmiechnął, znów oglądając Sarah z góry do dołu - Serio… słodkie - Błysnął zębami.
- Evelyn też tak obczajałeś? - zapytała Sarah z lekkim uśmieszkiem. - No i co znaczy, że takie jak my nie znikają, tylko gdzieś się znajdują? - Dodała już poważniejszym tonem.
- Ona… bardziej pupcię wypinała - Roześmiał się na całego typek, aż musiał sobie łezkę w oku przetrzeć.
- Ale z tego, co pamiętam, to cycuszki też miała niczego sobie? - dopytała lekarka, nabierając lekkich wątpliwości, czy mężczyzna na pewno dobrze kojarzył Evelyn, przy której mając przed oczyma jej najnowsze zdjęcie od Blooma, nie dało się nie dostrzec… efektownego przodu.
- Nawet nie wiesz co ona nimi… - Rozmarzył się typek, i znowu zarechotał - Niiiic nie gadałem, hehe.
- Och… a ona też była bardzo zadowolona? - Sarah spojrzała na typka czujnie, unosząc jedną z brwi.
- I to jak… - Sprzedawca pokiwał potakująco głową.
- A jak ją namówiłeś do tego, żeby ona z tobą…? - Zapytała, będąc tego ciekawą pod wieloma względami, zarówno samego mężczyzny, jak i zachowania Evelyn, z ktorą jednak przez kilka ostatnich lat miała niewiele kontaktu. Typek się uśmiechnął, po czym zbliżył do Sarah.
- Wiesz mała, masz fajne oczy… - Wychrypiał, niby seksi, ale i żartobliwym tonem, po czym zgarnął palcami kosmyk włosów za ucho lekareczki, wpatrując jej się w oczka - A tak w ogóle to jestem Tiago…
- Ja Sarah… ale ciągle nie odpowiedziałeś na moje pytanie? - odpowiedziała, bijąc się z myślami, czy pozwolić sobie na trochę odstresowania z mężczyzną, który ewidentnie na nią leciał, a i jej samej się podobał, czy jednak w obecnej sytuacji nie wypadało…
- Eeee? - Zbaraniał Tiago, po czym się rozrechotał - Właśnie ci pokazałem?
- I tylko tyle wystarczyło? - Sarah zrobiła szerokie oczka.
- Sama mi powiedz… - Mruknął mężczyzna, i rozpiął dwa górne guziki koszuli, bezczelnie się do dziewczyny uśmiechając.
A bosman wzdychnął, i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Sarah spojrzała mężczyźnie w oczy.
- Na mnie chyba jednak tyle nie wystarcza... zwłaszcza, jak ma zaraz mi odpłynąć statek. Dzięki za info i piwo. - Zrobiła nieco skrzywioną minę, wyciągnęła jakiegoś drobniaka, który wydawał się jej odpowiednikiem ceny za piwo, w końcu Tiago nie dostał za nie takiej zapłaty, na jaką liczył. Po tym szybko wstała i potuptała za bosmanem, by go dogonić i razem wrócić na łajbę. |