Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2023, 21:28   #125
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Poszła razem z dwoma mężczyznami na zaplecze. Może nie czułaby się zbyt bezpiecznie, gdyby nie to, że był z nią jednak bosman, a także sama trzymała w swojej torebce swój rewolwer. Mężczyzna, za którym poszli, jednak zdawał się być sympatyczny i co by nie ukrywać, przystojny.
- Czy Evelyn mówiła coś o tym, gdzie dokładnie planuje jechać? - zaczęła od pytań Sarah. - Albo może kupiła jakieś mapy, cokolwiek, co mogłoby nas jakoś naprowadzić na jej dalszą trasę?
- No… gadała, że z Carauari wejdzie w dżunglę, mapy niby miała, przewodnika też… - Sprzedawca wzruszył ramionami.
- Z Carauari… - powtórzyła za nim Sarah. - A ten przewodnik… to był ktoś zaufany? Znasz jego imię? - Spojrzała też w stronę Lamarcusa, by ten w razie czego się o nim wypowiedział, jako że pewnie kojarzył wielu miejscowych.
- Nie mam pojęcia, miał na nią czekać w Carauari - Typek obejrzał sobie Sarah z góry do dołu.
- A może coś wspominała, czego tu szukała? - nie dawała za wygraną Sarah, licząc, że w końcu uda się dowiedzieć czegoś znacznie przydatniejszego.
- Znaczy się… co tu kupiła? - Sprzedawca podrapał się po głowie, gapiąc na cycuszki lekarki. A znudzony bosman ziewnął…
- To też, jeśli w jakiś sposób może to nam pomóc, ale chodziło mi o to, po co wybierała się do Amazonii? - Doprecyzowała, jednocześnie nie pokazując, że sprawia jej jakikolwiek problem to, gdzie patrzy się rozmówca. W końcu robił jej przysługę, podając informacje o Evelyn.
- No… jakieś tam zaginione plemiona szukała, i cywilizacje, takie tam… pierdoły - Powiedział rozmówca - A co kupiła… heh, nie pamiętam za bardzo, to już trochę czasu minęło… parę rzeczy na wyprawę w dżunglę, różne takie… chce panienka coś do picia?
- Tak, poproszę, co ma pan pod ręką… - odpowiedziała, uznając, że przyda jej się coś wypić, jako że ciążył jej w ustach średnio przyjemny dla niej smak whisky, które zamówiła jej Iris podczas stypy po Johnie. - Znacie się dobrze? - Zapytała, zerkając na obu mężczyzn i oczekując na odpowiedź któregoś z nich. Widziała, że Ebenezer jeszcze coś sobie wybierał w sklepie, a ona uznała, że może jeszcze jej coś wpadnie do głowy, o co może zapytać. Żałowała, że nie przyszła tu z Iris, która na pewno wiedziałaby, jakie pytania zadać sklepikarzowi.
- To może piwko? - Sprzedawca zrobił kilka kroków w bok, i wyciągnął dwie butelki… a bosman jakoś tak westchnął bez przekonania.
- Czasem coś wspólnie pohandlujemy - Powiedział Lamarcus… i odszedł na parę metrów od Sarah, opierając się o framugę drzwi prowadzących do sklepu, i założył tam rękę na rękę, wpatrując się w salę z towarami i klientami.
- No… dobra… - bez przekonania lekarka sięgnęła po butelkę, jednak licząc w głębi duszy na coś niealkoholowego. - Ty Lamarcus nie chcesz?
- Nah - Odparł krótko murzyn…

A Sarah dostała piwo. Heh. Ale przynajmniej było zimne.
- Evelyn to twoja siostra, czy coś? Bo trochę podobne jesteście - Sprzedawca napił się browca.
- Nie jesteśmy spokrewnione, chodziłyśmy razem do jednej klasy w szkole… - odparła Sarah, pociągając łyka zimnego piwa, który dzięki swej temperaturze był całkiem przyjemny przy panujących tu klimatach.
- Aha… no to o co chodzi? - Dopytywał się typek.
- Właściwie, to nawet byłyśmy przyjaciółkami… - doprecyzowała Joyce, zdając sobie sprawę, że niewystarczająco dobrze przedstawiła ich relację. - A teraz zaginęła i jej szukamy. - Skrzywiła się, na samą myśl o tym, że ciągle byli daleko od odnalezienia Evelyn, a już dwóch członków wyprawy poszukiwawczej zginęło.
- Takie słodkie panienki jak ty, czy ona, to nie znikają tak se… znajdzie się - Typek się uśmiechnął, znów oglądając Sarah z góry do dołu - Serio… słodkie - Błysnął zębami.
- Evelyn też tak obczajałeś? - zapytała Sarah z lekkim uśmieszkiem. - No i co znaczy, że takie jak my nie znikają, tylko gdzieś się znajdują? - Dodała już poważniejszym tonem.
- Ona… bardziej pupcię wypinała - Roześmiał się na całego typek, aż musiał sobie łezkę w oku przetrzeć.
- Ale z tego, co pamiętam, to cycuszki też miała niczego sobie? - dopytała lekarka, nabierając lekkich wątpliwości, czy mężczyzna na pewno dobrze kojarzył Evelyn, przy której mając przed oczyma jej najnowsze zdjęcie od Blooma, nie dało się nie dostrzec… efektownego przodu.
- Nawet nie wiesz co ona nimi… - Rozmarzył się typek, i znowu zarechotał - Niiiic nie gadałem, hehe.
- Och… a ona też była bardzo zadowolona? - Sarah spojrzała na typka czujnie, unosząc jedną z brwi.
- I to jak… - Sprzedawca pokiwał potakująco głową.
- A jak ją namówiłeś do tego, żeby ona z tobą…? - Zapytała, będąc tego ciekawą pod wieloma względami, zarówno samego mężczyzny, jak i zachowania Evelyn, z ktorą jednak przez kilka ostatnich lat miała niewiele kontaktu. Typek się uśmiechnął, po czym zbliżył do Sarah.
- Wiesz mała, masz fajne oczy… - Wychrypiał, niby seksi, ale i żartobliwym tonem, po czym zgarnął palcami kosmyk włosów za ucho lekareczki, wpatrując jej się w oczka - A tak w ogóle to jestem Tiago…
- Ja Sarah… ale ciągle nie odpowiedziałeś na moje pytanie? - odpowiedziała, bijąc się z myślami, czy pozwolić sobie na trochę odstresowania z mężczyzną, który ewidentnie na nią leciał, a i jej samej się podobał, czy jednak w obecnej sytuacji nie wypadało…
- Eeee? - Zbaraniał Tiago, po czym się rozrechotał - Właśnie ci pokazałem?
- I tylko tyle wystarczyło? - Sarah zrobiła szerokie oczka.
- Sama mi powiedz… - Mruknął mężczyzna, i rozpiął dwa górne guziki koszuli, bezczelnie się do dziewczyny uśmiechając.

A bosman wzdychnął, i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Sarah spojrzała mężczyźnie w oczy.
- Na mnie chyba jednak tyle nie wystarcza... zwłaszcza, jak ma zaraz mi odpłynąć statek. Dzięki za info i piwo. - Zrobiła nieco skrzywioną minę, wyciągnęła jakiegoś drobniaka, który wydawał się jej odpowiednikiem ceny za piwo, w końcu Tiago nie dostał za nie takiej zapłaty, na jaką liczył. Po tym szybko wstała i potuptała za bosmanem, by go dogonić i razem wrócić na łajbę.
 
Jenny jest offline