Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2007, 15:47   #28
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Trakt, Drużyna atakowana przez Niedźwiedzia i Gobliny.

- Cavalletto, assieme loro ammazzare sormontare!

Niedźwiedź zatrzymał się i przystanął na tylnych łapach.

Spojrzał na Elfkę i powoli opadł na przednie kończyny. Chyba się posłuchał, chyba... Po chwili jednak goblin pociąga za łańcuch i znów zaczyna skrzeczeć na co zwierzę wydaje przeraźliwy ryk i znów rzuca się na drużynę.

Na drodze pędzącego zwierzaka stoi Almena, która dobywa łuku i mierzy w stworzenie celując mu między oczy. Brzdęk cięciwy, świst lecącej strzały i ryk wściekłości tak jak i bólu stworzenia. Strzała utkwiła po samą lotkę w prawym "barku" niedźwiedzia. Widocznie zwierzak zrobił jakiś unik i strzała przeszyła mu bark a nie głowę tak, jak to było w planach dziewczyny.

Niedźwiedziowi podwinęła się prawa przednia łapa i upadł pyskiem na trakt. Pędził tak szybko, że siła rozpędu przepchnęła go jakieś dwa metry dalej i zatrzymał się tuż przed Elfką. Gobliny widząc, że ich najsilniejszy sprzymierzeniec leży na ziemi i mruczy zaćmiony bólem zaczęły pierzchać.

- Sexi Dżej, bierz ich przywódcę! - Krzyknęła Almena.

Jacob szybko dobył luku i wystrzelił strzałę w zielonego stworka, który trzymał łańcuch. Strzała ze świstem przeleciała dystans dzielący strzelca i jego ofiarę, wbijając się na końcu w okolicę krzyża goblina, który padł na ziemię.
Romuald, Artur i Vincent szybko skoczyli do tej marnej istoty i wystawili ku niemu miecze. Jacob spokojnym krokiem ruszył do swojej ofiary uradowany swoim celnym strzałem.

-Gadaj! Co Was tu sprowadza?! - spytał dość zdenerwowanym tonem "jeńca"

Na twarzy goblina pojawił się szelmowski uśmiech. Chciał chyba plunąć w twarz Jacobowi ale sam opluł się swoją zieloną krwią. Zarechotał, kasłając przy tym.

-A co Cię... to obchodzi, człowieku? Jesteś jedynie... marną istotą, która... i tak zginie! - odpowiedział, krztusząc się i spluwając zielonkawą mazią.
-Łżesz! Gadaj a skrócę twe męki! - wydarł się mężczyzna.

Goblin uśmiechnął się wrednie. Jacob nie wytrzymał. Wyrwał miecz z ręki Vincenta i odciął głowę zielonemu pokurczowi. Głowa poturlała się kawałek a na ustach goblina nadal malował się ten wredny uśmieszek.

-Możemy iść...- powiedział wycierając miecz o szmatę, w którą był odziany goblin.
-A co z niedźwiedziem?- spytała Anna.

Zwierzak leżał tak, jak upadł. Co jakiś czas jęcząc z bólu, o ile to można było nazwać jękiem.
 
Panda jest offline