Buck odebrał od Tweety broń Suareza i rzucił na nią pobieżnie okiem, zabezpieczył i zatknął sobie za pasek. - Koszula. - zakomenderował krótko po hiszpańsku. - Eeeee… Co? -
Łysol w odpowiedzi przyłożył mu lufę pistoletu do czoła. - Ściągaj koszule. Proszę. -
Tym razem polecenie okazało się na tyle jasne, że Latynos od razu je wykonał. W zamian za swoją, dostał do założenia koszule JoJo, który chwilowo został z gołą klatą. Ot nic dziwnego w klubie pełnym popitych, bawiących sie ludzi. - Idziemy. - Buck machał pistoletem w stronę drzwi i odsunął się robiąc miejsce Suarezowi przed sobą. - Jasne, jasne. Mówię przecież, że się jakoś dogadamy. Co powiecie na dri… -
Kazinski uciął jego gadaninę ciosem kolbą pistoletu w potylicę, pozbawiając Suareza przytomności. Nie pozwolił mu przy tym upaść na zimie, sprawinie łapiąc go pod ramię. Zaraz przejęli go od niego JoJo i Storm, a Buck wdał się w krótką dyskusje z Tweety. - Dobra, teraz dwie rzeczy, tak jak wcześniej ustaliliśmy. Pojdziesz do baru, do Shiffer i powiesz jej że robimy numer z drinkami. Są już częściowo gotowe, więc powinny wjechać za parę minut. Potem uderzasz do DJ, niech zrobi jakieś zamieszanie na parkiecie, na chwalę. Wykorzystamy to do wyjścia na zewnątrz z Suarezem. Ot gość przesadził z alkoholem i koledzy go wynoszą. W tym czasie wróć do Suareza i powiedz, że szef jest tak zadowolony, ze załatwił im drinku na koszt lokalu i za chwilę do nich dołączy. Zadbajcie o to, aby przez chwile byli zajęci drinkami, wami i Shiffer.- - Dobra, a Wy? - - Dostarczymy Suraze na zewnątrz, przekażemy naszym i wracamy do was. Zdejmujemy ich jak tyko drinki zaczną działać. -
Czarnowłosa wyszła na zewnątrz a Buck wywołał przez krótkofalówkę „Brawo” i „Charlie” - Wychodzimy za pięć minut. Przygotujcie się na przekazanie i wyczyśćcie parking. Wszyscy w pełnej gotowości. -
Łysy Amerykanin zatknął krótkofalówkę za pasek, przykrył koszulą i spojrzał na trzymających Suareza JoJo i Storma. - Przeszukajcie go i posadźcie na kiblu i zasłońcie od zewnątrz, jak ktoś wejdzie, to udawajcie, że go cucicie. Stanę pod drzwiami i będę zerkał na sale. Jak DJ coś zmajstruje, to dam znak i wychodzimy. Odprowadzacie pijanego kolegę na zewnątrz. Nie zatrzymujcie się aż do wyjścia, choćby nie wiem co. Jak ktoś się do nas przyczepi, sam się nim zajmę. - |