Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2023, 00:19   #75
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Otto chwilę się zastanawiał, rozważając możliwości. Spojrzał na Sigismundusa, po czym na Starszego.
- Starszy, z jakimi funduszami bylibyśmy w stanie się rozstać, aby wybudować niewielki system kładek w klifowym terenie w okolicach morza?

- System kładek? Co masz na myśli? - zamaskowany lider zboru widocznie niezbyt wiedział o co chodzi młodszemu kultyście więc wolał aby ten doprecyzował swój zamiar zanim mu odpowie.

- Wybacz, za bardzo przyszłościowo myślę. - zaczął jednooki mnich - Jaskinia Oster byłaby idealnym miejscem, na przeprowadzenie tego eksperymentu. Ma już strażnika w postaci tego "konia". Jest na odludnym miejscu. Poświęcone Nurglowi, więc hodowla może być bardziej udana. Kładki byłyby potrzebne, bo dojście jest dość, uciążliwe, o czym Sigismundus może poświadczyć.

- Genialne! - krzyknął znów rozradowany aptekarz obdarzając Otto takim samym zachwyconym i wdzięcznym spojrzeniem jak przed chwilą Heinricha i jego pomysł z publicznym porodem. - I tak, tam jest woda morska z zatoki, głęboko wchodzi do jaskini, ciężko przejść. Jakieś kładki mogłyby pomóc. - szybko poparł ten pomysł zaświadczając, że młody mnich nie mija się z prawdą.

- Hmm… Tak, myślę, że to dałoby się zorganizować. Chociaż nasza największa brygada robotnicza odpływa wraz z Vasilijem jako obsada łodzi Mergi. No ale sam pomysł tak, myślę, że to drobne niedogodności i jakieś ścieżki damy radę tam urządzić. - Starszy też wydawał się skłonny poprzeć taki pomysł chociaż brał pod uwagę, że wkrótce ich zbór znacznie zubożeje pod względem ilości i jakości. Z ich małej, spaczonej rodziny ubytek członków będzie odczuwalny a jak jeszcze mieli sporo zadań na mieście to i wysłać kogoś o dzień drogi stąd nie było tak prosto. Ale lider zdawał się to traktować jako drobnostki do przezwyciężenia.

- Tylko to cały dzień drogi, albo półtorej stąd. Właściwie to ktoś z nas musiałby tam się przenieść aby czuwać nad wszystkim, doglądać nosicielek i miotu a potem hodowli… - aptekarz zreflektował się, że to by jednak oznaczało kolejne rozbicie się na mniejsze grupki i to tak raczej w dłuższej perspektywie. - Ale ja się chętnie podejmę tego zadania! Cóż znaczy jakaś tam apteka wobec możliwości eksperymentowania i obcowania z darami Oster! - zawołał radośnie jakby jemu jeszcze mniej przeszkadzało takie oddalenie w zamian za możliwość swobodnej hodowli. Chociaż w ich miejskiej społeczności ubyłoby im wtedy aptekarza.

Otto kiwnął głową.
- Więc mamy plan działa w tym kierunku. - mnich uśmiechnął się - Mamy również Sorię i plan z nią związany, aby zadowolić Mrocznego Księcia. Czy ktoś może ma jakieś informacje dotyczące pozostałych darów?

- Jaki plan? - zapytała rogata wiedźma zerkając to na jednookiego mnicha to na ciemnowłosą kobietę w eleganckiej sukni otoczonej wianuszkiem swoich zgrabnych dwórek.

- A jeśli chodzi o dziedzictwo innych Sióstr to może i dwie z nich najszybciej do nas przemówiły ale nie lekceważmy pozostałych. Tylko głupiec by sobie lekko traktował tak potężne istoty. W końcu nasza czcigodna Soria może dać temu niezły przykład a jest córką jedną z nich a nie nią samą. - Starszy też poparł pytanie jednookiego mnicha zerkając ciekawie po pozostałych. Merga co prawda wcześniej wspomniała, że jest w okolicy jakaś “jaskinia miłości” po Soren no ale nie dało się poznać detali z tych zapisków jej siostry.

Otto uśmiechnął się.
- Zaprezentowaliśmy Sorię jako szlachciankę z obcych stron, przyjętą jako gość przez Pirorę i lady Fabianne. Plan, przynajmniej ten, który ja miałem w głowie, zakładał, aby zaprezentować naszą czcigodną córę Soren podczas festynu. Jej egzotyczna uroda, obce pochodzenia i "dziwne zwyczaje" jak pewnie by sądzili o niej krótkowzroczni szlachcice, byłaby przynętą. Na własne oczy widziałem jak cudowne szepty Czempiona Węża rozbudziły tajne, wstydliwe żądze w kobiecie, podejrzewam nie zainteresowanej we własnej płci, ale również obecnie będącej pod wpływem Norry. Obraz masowej orgii seksu i okrucieństwa, kiedy na scenie aktorki wydają na świat owoce miłości Nurgla wydaje mi się paradoksalnie komiczny.

- Ah takk… Orgia seksu i okrucieństwa, strachu i podniecenia, wywyższenia i poniżenia, bólu i przyjemności… - na twarzy Sorii wykwitł uśmiech jakby już w myślach smakowała jakiś wyrafinowany deser jaki był jej ulubionym. Jej dziewczęta symbolicznie zastrzygły uszami wyczuwając żądzę i podniecenie kryjące się tuż pod skórem swojego herolda. Zresztą nie tylko one.

- No może i dla tych miotów Oster znalazłoby się miejsce. To ohydne i obrzydliwe. Ale może być też pociągające. - mówiła jakby rozważała na głos składniki jakiegoś ciasta jakie zamierzała skosztować na planowanym przyjęciu.

- Oczywiście nie mogłybyśmy tego zrobić tego tak publicznie jak te nieszczęsne aktorki jakim planujecie zgotować ten straszny los, bo niestety moglibyśmy stanąć na tych palach wbitych w stos obok nich. Ale kto wie? Może się trafi taka czy inna okazja na takie rozkoszne zabawy. Tu czy tam. Wtedy lub kiedy idzień. W takim lub innym gronie. - Soria uśmiechnęła się leniwie i lubieżnie jakby takie zakazane i bluźniercze zabawy były bardzo miłe jej rogatej duszy i sercu. Nawet jej dwórki były chyba pod wrażeniem i tego się nie do końca spodziewały, bo zamilkły i popatrzyły na nią i na siebie nawzajem nieco skonsternowane.

- Ale przecież mówiłaś, że pojedziesz z nami do Kamili. Jutro na to spotkanie poetyckie. I Fabi pewnie też będzie. - przypomniała jej Averlandka chyba niepewna czy słowa jej mistrzyni oznaczają jakąś zmianę planów na kolejny dzień.

- No to pojedziemy. Spodobała mi się ta słodka Kamilka. Zobaczymy jakie tam macie sztuki do złowienia na tych spotkaniach. Mówisz, że Kamilka ma słabość do śmiałych, awanturniczek z odległych stron? - Soria uśmiechnęła się, tym razem wesoło i beztrosko jakby jutro wieczorem doświadczona kocica miała wpaść w stado tłuściutkich myszy. Pirora uśmiechnęła się także i pokiwała głową.

- Tak. Przynajmniej Rose to jej zimą tak zawróciła w głowie, że z pół roku po niej płakała. - zaśmiała się Averlandka.

- No to zobaczymy jutro. I jeszcze ta wasza Froya mnie interesuje. Przydałaby mi się do kompletu. Myślę, że obie by ładnie mi się tutaj prezentowały. - powiedziała pewnym siebie tonem unosząc swoją zgrabną nogę i pokazując na trzewik gdzie widziała miejsca dla obu młodych szlachcianek uchodzących za najlepsze panny do zamążpójścia w tym mieście. Dziewczęta zaśmiały się wesoło jakby szykowała się niezła zabawa.

- A ta moc Sorii to tak, ja też to widziałam! To było w hospicjum jak Otto nam pokazywał swoich pacjentów. Fabi też tam była i widziała. A ta Annika to to taka była “na nie” jak żeśmy weszli do niej a jak wychodziłyśmy to miała takie tęskne spojrzenie za Sorią, że na pewno o niej myśli i tęskni. - zaśmiała się Pirora streszczając ten epizod wspólnej wizyty w hospicjum.

- Zresztą Fabi tak samo. Aż przebiera nóżkami aby znów się spotkać z naszą milady. - zaśmiała się na wspomnienie o uległej Bretonce.

- Ah, tak, ta Fabi… Nie poświęciłam jej ostatnio zbyt wiele uwagi. Kiedy nas odwiedzi? W Konistag? Na te wasze lekcje wyuzdanego języka? Dobrze. Będę jej się musiała przyjrzeć uważniej. Domyślam się, że nie będzie miała nic przeciwko. - wspomnienie o bretońskiej szlachciance przypomniało herold, że miała co do niej osobne plany.

- A właśnie Otto jak tam te nasze nowe zabaweczki? Coś wiadomo kiedy możemy się ich spodziewać? - zagaiła Pirora przypominając sobie, że nadal czekają na decyzję przeora w tej sprawie. Ten jednak dzisiaj nic na ten temat nie mówił a pewnie wezwałby Otto gdyby coś było wiadomo. No ale jutro też był dzień.
Mnich jedynie smutno wzruszył ramionami. Nie lubił sprawiać zawodu członkiniom zboru.

- Niestety jeszcze cisza, jutro zagadam do przeora. Może coś się uda.

- No oby. Mam nadzieję, że się nie rozmyśli. W końcu datki wziął i ode mnie i od Fabi. Jakby coś tam trzeba było to daj znać, w razie czego możemy znów was tam odwiedzić no ale nie chciałabym być zbyt nachalna. Mam nadzieję, że jakoś to się uda w miarę szybko załatwić. - Pirora przyjęła to do wiadomości całkiem spokojnie i na razie widocznie była gotowa pozwolić sprawie “nabierać mocy urzędowej” i toczyć się swoim trybem jednak zainteresowania trójką zabaweczek jednak nie zmieniała.

Otto kiwnął głową. Miał nadzieję wypchnąć trójkę pacjentów z hospicjum jak najszybciej. Przed zapowiedzianym przez Morrytkę następnym atakiem szaleństwa.

- A ci aktorzy to kiedy mają przyjechać? Przyjadą w ogóle jak ten turniej odwołany albo przełożony na “później”? Są tam w ogóle jakieś aktorki, że tak śmiało planujemy ich użycie? - zagaił milczący do tej pory Tobias.

- Co do Froyi to nie byłabym taka pewna czy wam ulegnie. To wielka, dumna wojowniczka. Jakby się urodziła u nas. Szkoda, że się nie urodziła. Wtedy byłaby naszym wodzem i walczylibyśmy ramię w ramię. - odezwała się Norma która rzadko zabierała głos w takich dyskusjach ograniczając się do roli gwardzistki rogatej wyroczni. Ale zimą akurat nawiązała cieplejsze relacje z młodą szlachcianką bo okazało się, że mają wspólne zainteresowania co do polowań i wojaczki. Zdecydowanie mniej ją interesowały sprawy jej alkowy. Młoda van Hansen jednak musiała zrobić na niej dobre wrażenie skoro teraz wypowiadała się o niej z takim uznaniem.

Heinrich zwrócił spojrzenie na Tobiasa.
- Cała trupa aktorska, aktorki też będą. Wielki festiwal i mieliby odpuścić ci z Salzburga? Szlachta by nie pozwoliła na stratę choć grosza, bo jakieś grajki nie przyjadą. To wydarzenie to duża sprawa, jedna martwa baba nie pogrąży im interesu. - odparł wprost - Czerwony Johan zbierał ochroniarzy właśnie dla tej grupy. Mieli pojawić się kilka dni przed wydarzeniem, a wyjechać nawet po kilku tygodniach. - odwrócił się i wyłowił wzrokiem jednego z khornitów - Rune, mówiłeś że zakręcisz się przy nim. Coś z tego wyszło?

- No miałem ale właściwie nie poszedłem. Mieliśmy tutaj sporo roboty a jeszcze nie było pewne kto z nas popłynie z wyrocznią to nie chciałem zaczynać coś nowego. Ale jak teraz wiadomo, że popłynie Egon no to właściwie mógłbym się tam przejść. Tylko wtedy jak o tym rozmawialismy to chyba jeszcze było przed pogrzebem. Nie wiadomo jak to z tym werbunkiem jest teraz. - Rune przyznał, że odpuścił tą niezbyt pirorytetową dla siebie sprawę. W końcu miała być okazją do jakiegoś dodatkowego zarobku z nowej fuchy. Jednak rzeczywiście jeszcze do niedawna niezbyt było pewne kto by miał popłynąć z Mergą do Norski. Dopiero na dniach się to wykrystalizowało, że między innymi kronitów reprezentowałby były, brodaty gladiator.

- A z tej trupy to tak, aktorki też będą. Cała trupa. Mężczyźni, kobiety i ci wszyscy pomocnicy. Kamila to nawet niektórych widziała na operach czy teatrze w Saltzburgu i ona ma najlepsze dojścia z nimi. Ja to ich nie spotkałam, wiem tyle co od niej. Ale mają opinię najlepszej trupy w Nordlandzie. I to z takimi egzotycznymi elementami jak dwoje czy troje z nich jest tak ciemnoskórych jak ona to ona ich uwielbia i strasznie chce ich zobaczyć na żywo tutaj. Nawet mają jedną czy dwie muzyczki albo tancerki z dalekiego Cathayu. Takie z migdałowymi oczami. W ogóle to one chyba są z Marienburga bo tam jest ich enklawa i to Kamila też pamięta jeszcze jak była dzieckiem i tam mieszkali. No w ogóle całkiem spora i barwna grupa ma przyjechać. Miał być najświetniejszy pokaz i otwarcie naszego nowego teatru. - Pirora odezwała się jako ta co była w ich spiskowej rodzinie pewnie najlepiej zorientowana w sprawach teatru i wyższej sztuki. I tej jaką organizowała z koleżankami w nowo otwartym teatrze jak i tych gościach z Saltburga co mieli uświetnić swoimi występami zarówno otwarcie tego nowego przybytku kultury w ich leśno - morskiej prowincji jak i coroczny, letni turniej. Sama Averlandka wydawała się przygaszona i przygnębiona losem jaki miał ich tutaj spotkać oraz konsekwencjami na przyszłość.

Joachim nieco się zgubił w tych wszystkich dyskusjach o trupach teatralnych, miał inne rzeczy na głowie. Ale na wzmiankę o Froyi zareagował.
- Aaron miał dzisiaj dziwny sen, co do którego nie wykluczamy że był znakiem od Vesty albo od innej z sióstr. Dotyczył on tego, że powinniśmy zdobyć jej krew do jakiegoś ważnego rytuału. Myślicie dziewczyny, że byłoby to bardzo trudne?

- Krew? Jej? - zapytała Łasica jakby się upewniała czy rozmawiają o tym samym. Po czym spojrzała na swoją partnerkę w zbrodni oraz resztę koleżanek. W końcu to one zdawały się być w całkiem dobrej komitywie z blondwłosą szlachcianką.

- Łatwiej by było na odwrót. Wystarczyłoby ją zaprosić i dać jej szpicrutę albo pejcz do ręki. - uśmiechnęła się Burgund co wywołało uśmiechy na pozostałych twarzach, nie tylko jej koleżanek.

- No ja ją mogę zaprosić do siebie. Albo spróbować się z nią umówić. Z tego co pamiętam to niestety Łasica jest jej ulubioną służką to może się na nią skusi jak z nią przyjdę albo u mnie ją zobaczy. - Pirora zaoferowała swoją pomoc bo jako szlachciance było jej najłatwiej umawiać się z innymi szlachciankami. Westchnęła nieco jakby miała za złe Froyi, że preferuje nie tą służkę co powinna ale nic nie mogła na to poradzić. Za to łotrzyca ubrana jak na bogobojną mieszczkę przystało uśmiechnęła się rezolutnie.

- Moja piękna milady wciąż o mnie myśli i pamięta? No spójrzcie jaka kochana! - uśmiechnęła się jakby ją rozczuliło takie stwierdzenie i chętnie była gotowa służyć van Hansen w takich prywatnych spotkaniach.

- Dobra, zaproś ją. I nas jakoś umów. Albo chociaż mnie. Oczywiście będę wam służyć jak zwykle a w międzyczasie gdzieś tam się ją dziabnie czy co. - powiedziała wesoło machając niedbale dłonią i klepiąc udo averlandzkiej szlachcianki aby dać jej zielone światło na takie umawianie z wielką panią.

- Tylko nie w Aubentag bo to pełnia to już jesteśmy umówione. - przypomniała Burgund na wszelki wypadek, że w końcu mają w planach małe spotkanie ze zwierzoludźmi przy starym, kamiennym kręgu za miastem. A to już było na początku przyszłego tygodnia.

Po zebraniu Otto wrócił do domu.
Następnego dnia miał zamiar odwiedzić świątynie, dowiedzieć się trochę o nowej kapłance Morra. Tej nocy miał zamiar przyjrzeć się swoim snom, może zobaczy coś godnego uwagi.
Potem oczywiście hospicjum, trzeba zobaczyć jak idzie transfer pacjentów, no i rozpocząć proces wprowadzenia Joachima.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem