Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2023, 18:23   #129
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
- Zgrzeszyłeś! Zgrzeszyłeś! - powtarzał wewnętrzny głos w głowie Ebenezera. A poczuciu winy wtórował bolący łeb. Mimo to na wspomnienie ostatniej nocy pastorowi od razu robiło się przyjemniej. Jak coś złego mogło być jednocześnie czymś dobrym? Trochę się to nie układało. Jednak najgorsze było, że naruszył szóste przykazanie. On. Duchowny. Wielki wróg nieczystości i obrońca wartości chrześcijańskich...

Zaraz, zaraz...

Gdyby jednak tak na to spojrzeć z innej strony? W końcu to wszystko sprowadza się do kwestii interpretacji. "Nie cudzołóż", czyli nie śpij w cudzym łożu. A dosadniej, nie uprawiaj uciech cielesnych z cudzą kobietą. Jess przecież nie miała męża, ani nawet narzeczonego. Przecież jej ukochany zginął. Czyli była wolna. A więc łoże nie było cudze! W dodatku Ebenezer na prawdę pragnął by ta znajomość się rozwinęła. Chciał... marzył o tym, żeby pojąć ją za żonę. Czyli Jess była jego. No może nie tak zupełnie, jednak jeśli kiedyś wezmą ślub, to ta sytuacja będzie konwalidowana! Czyli jednak nie zgrzeszył! A jeśli zgrzeszył to tylko ewentualnie i to z zamiarem niezgrzeszenia. No i od razu głowa zaczęła mniej boleć!

Gdy wyszedł z kabiny Jess stała przy sterze. Uśmiechnęła się. Wielebny uśmiech odwzajemnił. Gdy puściła oczko on również puścił oczko do niej. Gdy jednak pokazała nagą pierś spojrzał na nią gniewnie. Nie żeby widok mu się nie podobał. Jednak była to już rozpusta, a po za tym mógł to zobaczyć ktoś inny. A Ebenezer był zazdrosny.

Pyr, pyr, pyr, płynął stateczek. Na brzegu wylegiwały się jakieś wielkie gady, na drzewach siedziały ptaki. Czasem gałęzie ocierały o nadbudówki, a przestraszona skrzydlata brać zrywała się do lotu. Jednak za którymś tam kolejnym zahaczeniem gałęzi coś spadło na pokład. I nie była to złamana gałąź. Chyba. E. Thompson wyraźnie tego nie widział i nawet nie zamierzał sprawdzać co to jest. Jednak ożywione głosy współpasażerów sugerowały, że coś tam się dzieje. Trzeba więc było to sprawdzić. Łódź była mała, wystarczyło kilka szybszych kroków by znaleźć się w pobliżu zdarzenia. A tam na pokładzie wiło się jakieś wężowidło. Jego kolorystyka wskazywała, że bydlę może być jadowite. W dodatku pełzło w kierunku Mathewa. Ebenezer sięgnął po swojego Enfielda z zamiarem ukatrupienia gadziny. Jednak nie zdążył, bo sprawą zajął się już kuzyn Daniel, dziurawiąc przy tym pokład stateczku Jess.

Kilka godzin później statek przybił do przystani w Forte da Graça. Sporej wioski utrzymującej się głównie z handlu i rybołówstwa. A tam okazało się, że mają wesele! I w dodatku wszystkich na nie proszą!
- Szczęścia młodej parze - powiedział pastor, wręczając nowożeńcom 50 funtów - niech się im wiedzie!
Zabawa była przednia! Tańce, gry, wygłupy, śmiech, jedzenie, alkohol. Wszystkiego w bród! Pastor potańczył, najadł się, opił i nagrał w kości za wszystkie czasy. Nie odstępował przy tym swojej wybranki na krok, ciągnąc ją wszędzie tam gdzie można było się nieźle zabawiać. Spędzili razem kolejny bardzo udany wieczór. Wieczór, który zakończył się gdy już dniało. Ale to przecież szczegół. O świcie Ebenezer i Jess prowadząc siebie na wzajem, śmiejąc się i zataczając, jakimś cudem wreszcie dotarli na pokład krypy. Jako gentleman pastor oczywiście odprowadził partnerkę do jej kajuty. Inna rzecz, że razem z nią legł na łóżku, z którego tymczasowo nie był w stanie się podnieść. Po chwili oboje już spali.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 07-03-2023 o 18:25.
Pliman jest offline