Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2023, 23:29   #38
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Od dłuższej chwili Mandy mogła czuć się słabo, jak zresztą i reszta załogi. Jednak chłopaki nie próżnowali w tym, by żaglomistrzyni było jeszcze gorzej. Wszyscy przerzucali nowego jak gorącego ziemniaka, aż w końcu ktoś wpadł na to, by odesłać go do pracy z żaglami. Owszem, tutaj zawsze przydał się ktoś do roboty, ale było to też miejsce, gdzie był największy zapieprz, by każdy podmuch wiatru został jak najefektywniej wykorzystany. Musieli gonić pieprzony statek Clarissy i odpłacić się całej tej gównianej załodze Manty rzezią, a także zapowiadanym przez wielu chłopaków okrutnym potraktowaniem szefującej im suki, na które wyjątkowo nawet Mandisie lekko unosiły się kąciki ust.

Szybko jednak jej coraz bardziej bojowy nastrój się zepsuł, gdy Brent spieprzył się z masztu i zmarł. Z początku strasznie wyklinała chłopaka, że jest jełopem i idiotą, że wszyscy inni skaczą jak małpy po masztach, że dawno nie widziała, by nawet ktoś po kilku butelkach rumu zrobił sobie jakąś większą krzywdę. Ale z czasem przychodziły przemyślenia, że być może za ostro go potraktowała, trzeba mu było znaleźć coś łatwiejszego i bezpieczniejszego do roboty. Nie miała czasu go niańczyć, ani oddzielać któregokolwiek ze swoich chłopaków, by to robił. Zginął jednak członek załogi, powierzony w tamtym momencie Mandisie. Każdego było szkoda.

***

Jej głowa dopiero odpoczęła, gdy na horyzoncie pojawił się statek. Musiała jednak zrobić wszystko, aby rozwinąć jeszcze większą prędkość. Co wiązało się głównie z krzyczeniem na ludzi, by nie obijali się, a dawali z siebie wszystko oraz wkładaniu przez nią wszelkich sił w pracę na masztach.

Statek nawet nie okazał się być tym właściwym, a czarnoskóra piratka o bujnych włosach czuła się totalnie wypruta i zmęczona.

***

Nie zdążyła wiele odpocząć, gdy pojawił się kolejny problem do rozwiązania. Przyuważyła bardzo dziwne zachowanie Bonara, który z wszystkich osób na statku, musiał wybrać tą najmniej zasługującą na najgorsze traktowanie, czyli Lilly. W pierwszej kolejności chciała wypruć flaki piratowi, który zdawał się wszystkim zachodzić za skórę, ale gdy zeszła z fokmasztu na dół, poczuła, jak uginają jej się nogi i ręce. Syknęła, ale zdała sobie sprawę, że w tym stanie, po długim zmęczeniu i stresie, nie będzie wystarczającym wybawieniem dla Lilly.

- Mamo, szybko! - zawołała za najbliższym mężczyzną, który na szczęście okazał się też być jednym z najbardziej jej zaufanych ludzi. - Idź za Bonarem! On ciągnął za sobą Lilly! Jeśli coś jej zrobi… pośle za tobą w bezpiecznej odległości Sefu, żeby ci pomógł w razie czego. Jak nie zrobi jej nic złego… to i tak go śledź i daj mi znać, co się tam działo.

Wdrożyła plan w życie, za moment odszukując wzrokiem rosłego pirata. Również poleciła mu iść w stronę, gdzie zniknął Bonar. Cóż, chłopakom przyda się chwila odpoczynku po skakaniu po rufach, a przypływ adrenaliny na to, że ktoś mógł skrzywdzić Lilly, mógł ich znacząco pobudzić. Miała tylko nadzieję, że nie za bardzo.
 
Jenny jest offline