Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2023, 19:36   #2
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Ryży Marchwiowy był jasnowłosym niziołkiem lubiący wypalić fajkę, wypić kufelek piwa i zjeść dobry posiłek. Mimo, iż od dawna był na szlaku imając się zajęć kojarzących się bardziej z awanturnikami pokroju ludzi czy krasnoludów, nie stracił przyzwyczajeń typowych dla swojej rasy. Można było go nazwać wojownikiem, nosił porządny pancerz i mieczy przy boku, ale największe zaufanie pokładał w swojej procy. Potrafił też tropić, śledzić, skradać się, przetrwać w głuszy, gotować, ale czytać - nie potrafił.

- Powiedzże kapłanie, co też ciekawego w tym ogłoszeniu napisali? - niziołek zwrócił się więc z zapytaniem do Floriana, dłubiąc zaostrzonym patyczkiem między zębami. Człowiek wyglądał na takiego, który gapi się w obwieszczenie nie bez powodu i może nawet potrafi czytać. Co mogło na to wskazywać? Delikatna budowa nie pasowała do wojownika. Blada skóra nie pasowała do kogoś, kto żyje na codzień na łonie natury. Wskazywało raczej na jakiegoś zabłąkanego skrybę, albo kogoś takiego. Więc czytać powinien umieć.

- La Maisontaal? - zadumał się Ryży i podrapał po głowie. - To nawet nie tak daleko stąd... Słyszałem, że mnisi z tego klasztoru wyrabiają całkiem dobry ser. Nie miałbym nic przeciwko odwiedzeniu ich i sprawdzenia tych pogłosek z pierwszej ręki. A i możne parę grosza przy okazji skapnie? - perorował sam do siebie, nie ściszając głosu. - Tak, wybiorę się tam - postanowił i zaczął rozglądać za kimś, kto by mu dotrzymał towarzystwa. Nie był bojaźliwy, ale roztropność nakazywała poruszać się w grupie.

O okolicy snuto wiele opowieści, a co jedna, to bardziej straszna. Co w jednej, to bardziej przerażające stwory. I wampiry! Oj, gdyby tu był jego braciszek, to by historyjek na wiele pieśni nazbierał, niewątpliwie. Marchwiowy jednak, póki miał co do kociołka włożyć, dość optymistycznie patrzył przed siebie.

Nawet, jeżeli patrzenie przed siebie oznaczało na patrzenie na ścianę deszczu i błoto pod nieobutymi nogami. Wizja posiłku podtrzymywała go wtedy na duchu. A wizja ciepłego posiłku, jaka wiązała się zapewne z mile dla oka buzującym ogniem w kapliczce. Fajne bóg, ten Taal, że tak rozstawia schronienia dla zdrożonych wędrowców. Może nawet niziołek część z kociołka w ofiarze odłoży, w podzięce.

Gdy tak sobie rozmyślał, kierując kuca ku bezpiecznemu schronieniu (a bardzo szanował kuca, bo nosił dla niego wiele cennych rzeczy i bliskim mu był bardzo), uwagę zwrócił, że pieszo musieli przybyć przed nimi podróżni. Przy pogodzie takiej jak ta, ślady musieli w błocie zostawić, omiótł więc okolicę okiem.
spostrzegawczość, tropienie


- Zajmijcie mi miejsce gdzieś blisko ognia - zwrócił się do towarzyszy - ochędożę kuca i przyjdę herbatki nam zaparzyć.
 
Gladin jest offline