Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2023, 16:14   #11
Remi
 
Reputacja: 1 Remi nie jest za bardzo znany
Gdy świdrujące odgłosy zamieci zaczęły dawać o sobie znać za oknem, pierwszą reakcją po przebudzeniu Jake'a było przewrócenie się na drugi bok i wymamrotanie czegoś niezrozumiałego przywodzącego na myśl klasyczne "jeszcze 5 minutek...". Kolejne pół godziny walki ze sobą spędził właśnie w ten sposób, aż wreszcie dźwięki za oknem w połączeniu ze zbyt krótkim zestawem pościeli, zmusiły go do podniesienia się. Z na wpół otwartymi oczyma przysiadł na krawędzi łóżka i zaczął szukać stopami pozostawionych przy łóżku poprzedniego wieczora kapci. Gdy wreszcie zdołał je wymacać, przeciągnął się szeroko rozstawiając ręce i otwierając usta jakby miał wgryźć się w olbrzymiego arbuza. Wtedy poczuł nieprzyjemny chłód poranka podbijany podświadomie przez niego na samą myśl o aurze panującej za oknem. Zmotywowany myślą o ciepłej kąpieli i rozwieszonym na grzejniku ubraniu poszedł się umyć. Po kilku minutach opuścił parującą od ciepła łazienkę odziany wyłącznie w ręcznik i blizny, które posiadał od dzieciństwa po kontakcie ze sporym, agresywnym psem. Choć z kompleksów związanych z trwałymi ozdobami na jego ramieniu i torsie zdołał się wyleczyć to sama myśl o pokrytym sierścią, szczekającym czworonogu napawała go lękiem. Ubrał się w ciepły zestaw ubrań z grzejnika starannie przykrywając swoje blizny. Koszula w kratę i lekka kurtka wydały mu się niewystarczające po tym co zobaczył na zewnątrz więc nawet na poruszanie się po pensjonacie postanowił ubrać dodatkową kamizelkę. W kieszenie bojówek zapakował najpotrzebniejsze rzeczy jak telefon, uniwersalny, kieszonkowy zestaw narzędzi, mała latarkę i zapalniczkę. Zanim wyszedł z pokoju wyłączył telefon. Przed przyjazdem zdołał zadbać by jego jednoosobowa działalność - Hawthorn locksmith - miała wszystko uregulowane i mógł się poświęcić spędzaniu czasu ze znajomymi na urlopie. Dla niego miał to być czas odpoczynku i relaksu, gdzie nie planował zajmować się naprawianiem wszystkiego jak w wyuczonym zawodzie ślusarza. Jednak gdyby zaszła taka potrzeba to pewnie jego uczynna natura wzięłaby górę a, że wolał być zawsze przygotowany to w bagażu miał kilka narzędzi...
Przed drzwiami na korytarz zatrzymał się, nałożył i starannie zawiązał buty i jeszcze przez chwilę zastanowił się czy aby o czymś nie zapomniał ale głód szybko wybił mi z głowy pozostałe myśli. Podrapał się po lekko zaokrąglonym brzuchu i ruszył do jadalni. Schodząc po schodach obdarzył wszystkich uśmiechem czy też tym co z niego zostało w wyniku kolejnego ziewnięcia. Odebrał od Angie porządnie przygotowaną kiełbasę, jajecznicę i tosty. Do tego dobrał kubek gorącej, czarnej kawy i podziękował jej bardzo uprzejmie. Z tym zestawem dosiadł się do Ivy i Cliffa.

- Dzieeeeeń Dobry...

Ziewnął po raz kolejny i uśmiechnął się przepraszająco po czym napił się kawy.
 
Remi jest offline