Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2023, 19:56   #12
Bunneasure
 
Reputacja: 1 Bunneasure nie jest za bardzo znany
Muzyka grała. Kolorowe diody dyskoteki oślepiały tornadem jaskrawych barw. Bas dudnił - *Trzask* -Nie.
Piękne słońce Wenecji stało w zenicie nad miastem. Lało żar, przeganiając szumiące tłumy turystów do kafejek i knajp. Byle skryć się w cieniu. Byle zaczerpnąć utęsknionego, chłodu powietrza z klimatyzacji. - *Świst. Trzask* - Hym, to nie to…
Kolejna kartka papieru wylądowała zmiętolona w kącie pokoju. Zebrała się ich już spora sterta. Kolejne martwe pomysły na powieść, pogrzebane w zagięciach wyrwanych z notesu stron. Miłośnicy lasów i ochrony drzew protestowali by już dawno pod jego drzwiami widząc to marnotrawco papieru. Na szczęście, na tym zadupiu go nie odnajdzie żaden greenpeace, czy inne pseudoekologiczne gówno.
Odruchowo sięgnął po telefon. I tak jak się spodziewał, nadal nie było zasięgu. Kolejnym odruchem sięgnął po paczkę papierosów. *Trzask* Kolejne uderzenie wiatru w zasypane szyby przypomniały mu, że nie wyjdzie nigdzie zapalić.
- Cholera. – syknął przez zęby i rzucił paczką za drogich fajek na łózko. W tej śnieżycy cały dom trzeszczał i stękał od uderzeń wichru i kotłów śniegu. – I jak tu się niby mam skupić… - jęknął. Przez chwilę stukał palcami nierytmicznie w szafkę. – Jebać.
Wyszedł z pokoju.
Do salonu wpadł z impetem. Stare zawiasy drzwi jęknęły, odginając się na oścież. Barry nieszczególnie przyglądał się, kogo zastał w Sali. Miał konkretny cel i znajdował się on w barku, w szklanej butelce, z złocistej, płynnej postaci.
Dopiero po głębokim łyku whisky rozejrzał się po gościach i skinął głową z uśmiechem do tych, których znał, bądź tych, którzy się przyglądali, średnio zadowoleni z wyrwania ich ze spokoju pakującego przed jego wejściem w sali.
 
Bunneasure jest offline