12-03-2023, 22:14
|
#32 |
Młot na erpegowców | Cytat:
Rayyan przezornie ograniczył się do szeptu, odwracając się w stronę Lary.
— Cudne ustrojstwo, pani doktor — oznajmił, wskazując czubkiem miecza muszkiet.
| — A dziękuję, należał do mojego taty — odparła z dumą. Nadstawiając uszu tuż po walce dziewczyna zorientowała się, że odgłosy dochodzące ze strony lewego skrzydła karawanseraju były donośniejsze, niż te z prawej. Uznała, że większy hałas najprawdopodobniej oznaczał większą ilość intruzów w danej części budynku.
Wkrótce potem medyczka zauważyła, co Riona trzyma w dłoniach, więc przywołała ją do siebie gestem dłoni. W międzyczasie odezwał się ranny bard, którego zamierzała opatrzyć. Cytat:
- Już wam moje towarzystwo zbyteczne, zaczekam tu sobie. - tak oznajmił jakby posyłał młodzież do lunaparu, a samemu zostawał przy dzbanie.
- Doktor Quatermain? - rzucił Deirlial, podchodząc do krewniaka - Mikstura lecznicza może tu nie wystarczyć.
| Dalsza część rozmowy jakoś umknęła Quatermain z racji, że czekając na przybycie panny Bruin skupiła się na oglądaniu ciał hien. Wszystkie z nich miały przekrwione ślepia i stare rany, najświeższymi były te zadane w tracie niedawnej potyczki. Reszta była w różnym stanie zagojenia i nie wyglądało na to, aby zwierzęta zostały ranione przez strażników. Z czego młoda doktor wnioskowała, że to gnolle zajęły się walką, a padlinożerców zostawiły do pilnowania wejścia. Była też niewielka szansa, że obrońcy po prostu złożyli broń.— Zaiste, właśnie miałam się tym zająć — odpowiedziała śledczemu odbierając torbę lekarską od Riony, po czym z troską przyjrzała się pogryzionej nodze Świtezia. — Odejdźmy tylko kawałek na bok, by nie kusić losu. Dobrze? Jeśli masz problem z chodzeniem, możesz wesprzeć się na moim ramieniu. Zaproponowała bardowi, podchodząc bliżej, po czym spojrzała jeszcze w kierunku innych towarzyszy.— Może w międzyczasie sprawdzicie prawe skrzydło budynku? Wnosząc po odgłosach powinno być tam spokojniej. Zajmując się obrażeniami Świtezia Lara na szczęście nie zauważyła u niego żadnych symptomów zatrucia czy też zarażenia się czymkolwiek od hien. Z samą raną poradziła sobie nadzwyczaj sprawnie. Zgodnie ze standardową procedurą przy ugryzieniu, sprawdziła najpierw czy wewnątrz nie pozostały żadne obiekty, takie jak sierść czy zęby. Potem przemyła ją dokładnie, a następnie delikatnymi klepnięciami specjalnego sukna osuszyła. Na końcu nałożyła maść kojąco-lecznicą i właściwy opatrunek. Szycie okazało się niepotrzebne.— Proszę — powiedziała na koniec. — Mam nadzieję, że zbytnio nie bolało.
Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 12-03-2023 o 22:22.
|
| |