Zwierzęca siła na wpół wybudzonych piaskożerów łamiących drewniane, masywne deski jak cienkie szczapy budziła respekt i atawistyczny lęk. Co innego wygłaszać buńczuczne przemowy a co innego podejść uzbrojonym tylko w oszczep i stanąć na przeciwko bestii, której jedno machnięcie łapą zrobi z ciebie siekane mięso. Zapał Czerwonych Żagli do wcielenia planu w czyn wyraźnie osłabł i wyraźnie szukali pretekstu do honorowego wycofania się.
Wyuczonym, płynnym ruchem wysunął nóż i przejechał ostrzem po gardle czarownika. Ciepła jucha ochlapała mu twarz, zabarwiła na czerwono szare wargi. Magiczny zacharczał przyciskając dłonie do rozciętej szyi, próbując zatrzymać uciekające z niego falami życie.
Nazz widział tą scenę poprzez jasne płomienie ognia szalejącego w jego umyśle. Siłą woli powstrzymał ruch ręki. Zacisnął mocno dłoń na skórzanym pasku, zatrzymując ją w drodze do rękojeść broni.
- Trzy kroki w tył i dajcie działać tym, którzy wiedzą co robić - powiedział patrząc wprost w oczy czarownika.
Jak bardzo chciał wierzyć, że wytatuowany wiedział co robić. Nie czekając na reakcję Żagli, odwrócił się do nich tyłem i zaczął tkać słowa, które miały uspokoić zdenerwowane jaszczury.
Pierwszy rzut na perswazję (próba wpłynięcia na czarownika, nie Nazz go nie zabił - póki co
), drugi to ew. przerzut. Trzeci rzut na CALM, próba uspokojenia piaskożerów, już bez przerzutu
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)