Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2023, 12:15   #21
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację


Po wkroczeniu na pokład żółtym oczom Andrasephony ukazał się budzący podejrzliwość widok. Dziarscy siepacze Aventusa Gratiusa wyglądali na bliskich paniki, co mogło jedynie oznaczać bardzo poważne kłopoty. Z kolei energiczne okrzyki i uwijanie się żeglarzy przy olinowaniu oraz szykowanie pokładowych balist do wystrzału wyraźnie sugerowało, że w okolicy znajdowało się jakieś zagrożenie. Tylko jakie? Czym mógł być trwożliwie okrzyknięty „pomiot Hircyna”? Na pewno nie łuskowatymi bestiami spod pokładu, niebezpieczeństwo bowiem ewidentnie nadchodziło z morza.

Żeby to szybko wyjaśnić, zgodnie z pierwotnym założeniem szpiegini udała się na achterdek, zapytać samego kapitana. W końcu to on był odpowiedzialny za żaglowiec i powinien posiadać bieżące informacje o zagrożeniu. Po drodze dziewczyna ujrzała spowitego magią Bretona. Zgodnie z powszechnym stereotypem syn Wysokiej Skały parał się Zmyślnym Rzemiosłem. Tylko komu te wyjątkowe talenta zawdzięczał jeśli nie odziedziczonej po altmerskich przodkach najszlachetniejszej z krwi?

Zagadnąwszy kapitana Elsinire spojrzała na kapłana Kynareth. Liczyła, że Nordowi starczy skupienia, by ponownie zapanować nad wiatrem.
— Mogłabym spróbować uspokoić bestię — zaproponowała. — Przygotujcie się na ten moment. Jeśli tylko mi się powiedzie, musimy ruszyć cała naprzód. Może wtedy zdołamy jej zbiec.
Stojąca blisko stermasztu Altmerka wyjrzała przez burtę pokładu rufowego. Spróbowała stamtąd dostrzec morskiego potwora. Nie było sensu szukać dogodniejszego miejsca, ponieważ wiedziała, że nie sięgnie zaklęciem na więcej niż sto sześćdziesiąt cztery stopy.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 16-03-2023 o 19:13. Powód: zamiana metrów na stopy, bo w świecie TES nie używają systemu metrycznego
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2023, 13:07   #22
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Nefrytowa Gwiazda,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


Yared przeciął co sił w nogach pokład, ze zręcznością właściwą mistrzom fechtunku mijając stojących mu na drodze żeglarzy. Zeskakując po trzy-cztery stopnie wylądował na ugiętych nogach pośrodku korytarza przecinającego statek od dziobu po rufę, pobiegł w stronę wibrującej porykiwaniem piaskożerów ładowni.

Skaczący wcześniej na falach statek teraz ledwie się kołysał, przez co nienawykły do ruchu morza i chybotliwego pokładu Redgard nie musiał walczyć na każdym kroku o utrzymanie równowagi. Krzyki żeglarzy dobiegały z góry i spod desek korytarza, lecz Yared wciąż jeszcze nie znał natury stworzenia, które wzbudziło tak wielką trwogę wśród Czerwonych Żagli. Dorastający na gorących piaskach Wielkiej Pustyni, morze widywał jedynie wówczas, kiedy jego klan okazjonalnie docierał na wybrzeże Alik’ru, a wiedza nomadów o istotach zamieszkujących morskie głębiny praktycznie nie istniała.

Lecz cokolwiek stanęło na drodze Gwiazdy, cokolwiek uderzyło w jej stępkę wyrywając piaskożery z letargu i siejąc panikę wśród załogi, nie mogło być w żadnym względzie nieszkodliwym rodzajem ryby.

Ładownia była zastawiona drewnianymi paletami, do których żeglarze przywiązali jakieś beczki i skrzynie, bele zwiniętego ciasno materiału i pryzmy nieokorowanego drewna. Dwa piaskożery, opuszczone w dół za pomocą pokładowego żurawia, umieszczono przed wypłynięciem z Kowadła w metalowych klatkach do przewozu niebezpiecznych zwierząt. Śpiąc w ich wnętrzu, pustynne drapieżniki nie powinny były stwarzać dla nikogo zagrożenia, ale wybudzone, bez trudu mogły opuścić swe pazurzaste łapy pomiędzy spodnie pręty klatek i rozedrzeć w drzazgi drewniane belki podpokładu.

Zwierzęta poruszały się coraz gwałtowniej, ich zamglone alchemicznym wywarem czerwone ślepia odzyskiwały błysk, a ogony uderzały z głośnym hukiem o pręty ścian klatek. Porykiwania przybierały na sile, dźwięczały złością i niezrozumieniem zdenerwowanych wierzchowców.

Redgard włożył do ust niewielki kościany gwizdek, zagwizdał na nim znajomą dla piaskożerów nutę skupiając na sobie uwagę obu drapieżników. Ruchy ogonów zwierząt straciły na intensywności, małe oczka wbiły się w postać Yareda próbując odnaleźć źródło dźwięku, który bestie rozpoznały pomimo swojego zamroczenia.

Za plecami mistrza miecza rozległ się tupot stóp zbyt licznych i zbyt ciężkich, aby mogły należeć do pani-żony. Wypluwając ustnik zawieszonego na szyi gwizdka Redgard okręcił się zwinnie w miejscu, stanął plecami do porykujących i sapiących piaskożerów wbijając swoje spojrzenie w ponad tuzin postaci w kubrakach Czerwonych Żagli.

- Rychło w czas z tymi linami! - rzucił w stronę przybyszów, lecz wymawiając ostatnie słowo pojął, że chyba popełnił błąd spodziewając się nadejścia szóstki obiecanych przez kapitana pomocników z linami. Ci ludzie, spięci, przestępujący z nogi na nogę, ale jednocześnie ewidentnie zdesperowani, zamiast lin trzymali w rękach oszczepy, krótkie włócznie oraz zaopatrzone w haczykowate zadziory harpuny.

A w ich oczach skrzyła się zabarwiona paniką żądza mordu.

- Z drogi, człeku, a nic ci się nie stanie! - krzyknął jeden z żeglarzy unosząc w geście ostrzeżenia oszczep i wyciągając przed siebie drugą rękę, pozornie pustą, ale oplecioną ruchliwymi wstęgami zielonkawego światła - Trzeba zabić te potwory, zanim nas zatopią!

I tym samym już wiecie, że Yared zdołał przedostać się do ładowni pierwszy, ale zaraz za nim znaleźli się tam marynarze reperujący wcześniej z pomocą Nazza dziurę w stępce, uzbrojeni w broń drzewcową i zdecydowani zabić piaskożery. Pani-żona oraz Żagle z linami wciąż są w drodze, dlatego następne kilkanaście sekund czasu gry jest solową rolą Marrrta. Więcej za chwilę w komentarzach!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2023, 21:36   #23
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Redgard przypatrywał się grupce Żagli tylko moment i tylko po to by stwierdzić, że nie są oni obiecaną pomocą. Potem go nie interesowali gdyż najważniejsze było uspokoić zwierzęta co też czekając na Kej’kerni mógł czynić gwizdkiem. Do momentu aż ich prowodyr jasno przekazał po co tu przyszli.
Wonczas Yared podszedł do niego wciąż gwiżdżąc uspokajający drapieżniki tembr i nawet nie opierając dłoni na głowni miecza, zatrzymał się tuż przed nim i rzekł przestając gwizdać.
- Kapitan wzywa na pokład chłopcze. Idź. Albo zostań tu gdzie nakarmię stal twoim ciałem, a potem wciąż żyjącego wrzucę do klatek.
Po czym znów wsunął gwizdek do ust i zaintonował monotonny dźwięk jaszczurzych snów.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2023, 23:59   #24
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Nefrytowa Gwiazda,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


Niewzruszony, wręcz nieludzki spokój i opanowanie redgardzkiego mistrza miecza wywołały porażające wrażenie na gromadzie Żagli. Nazz był nieomal pewien, że nikt nigdy wcześniej nie potraktował ich na pokładzie własnego statku z równą nonszalancją i całkowitym brakiem lęku.

Stojąc w miejscu z twarzami wykrzywionymi w grymasach konsternacji i strachu, żeglarze jakby zapomnieli o ściskanym kurczowo orężu zerkając to na dwa wsłuchane w dźwięki gwizdka piaskożery, to na siebie wzajemnie.

- Ty się znasz na uspokajaniu tych kurwich wieprzów, tak? - biegły w magii transmutacji żeglarz złapał Nazza za ramię swoją spowitą widmowym blaskiem dłonią, przez co cialem Redgarda przebiegł leciutki i zaskakująco przyjemny dreszcz - Mówiłeś, że się na nich znasz, tak? Czy on je uspokoi tą piszczałką?

Nienawykly do skupiania na sobie uwagi, po prawdzie wręcz skrzętnie się tego wystrzegający, Cień poczuł znienacka na sobie tuzin zdesperowanych spojrzeń rozpaczliwie szukających potwierdzenia w jego ustach.

Redgard nie zdążył odpowiedzieć, ubiegł go wściekły ryk jednego z piaskożerów. Rozjuszony najpewniej nie tyle hałasem, co obcym sobie zapachem spoconych ludzkich ciał, zwierz przestał się koncentrować na dźwiękach płynących z gwizdka Yareda, tylko smagnął pręty klatki tak silnie, że dwa z nich wygięły się nieznacznie. Przednie łapy bestii targnęły w instynktownym odruchu podłoże pod brzuchem piaskożera, w odruchu nakazującym jak najszybsze zakopanie się w sypkim gruncie.

Pierwsze deski pokładu, na którym stała klatka pękły z suchym trzaskiem tam, gdzie dosięgły ich pomiędzy spodnimi prętami zakrzywione na podobieństwo haków pazury drapieżnika.

W oczach otaczających Nazza żeglarzy zapłonęły ogniki czystego szaleństwa.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 11-03-2023 o 00:08.
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-03-2023, 20:46   #25
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Nefrytowa Gwiazda,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


Kapitan Aventus Gratius był rosłym mężczyzną o gęstej brodzie i szerokich barach, poruszającym się w swojej ćwiekowanej skórzni z lekkością człowieka odzianego w nocną koszulę. Jego donośny głos wydawał się płynąć w każdy zakamarek pokładu, słowo po słowie przywracając dyscyplinę wśród zalęknionych bliską obecnością potwora Żagli. Przywołani do porządku, marynarze zdzierali czym prędzej wodoszczelne pokrowce z zawieszonych na burtach balist, kręcąc w szaleńczym tempie korbami naciągów i wyglądając za reling w otchłań morza.

- Darro! Weź pięciu ludzi z linami, do ładowni! Róbcie to, co wam powie fechmistrz, ale jeśli te bestie się uwolnią, wiesz co robić!

Wspinając się na reling i przytrzymując olinowania, wielki Colovianin spoglądał w dół na morze prezentując uszom Elsinire imponujący repertuar cyrodiilskich wulgaryzmów.

- Wężowidło, jakiś morski żmij! - krzyknął w odpowiedzi na zawieszone w powietrzu pytanie Altmerki - Może pomiot Hircyna, a może bestia thrassiańska! Albo zwyczajnie jakiś drapieżca z dalekiego oceanu! Gotować balisty, ale czekać ze strzelaniem na mój rozkaz!

Andrasephona przeniosła spojrzenie na postać Harkona, potrząsającego swoimi wiedźmimi grzechotkami i mamroczącego słowa mocy w języku Nordów. Morze wokół Gwiazdy wciąż pozostawało gładkie, ale obwisłe żagle załopotały znienacka muśnięte pierwszym nieśmiałym podmuchem wiatru, który się rodził w pieśni kapłana Kyne.

Bogini Sztormów usłyszała jego śpiew.

- Mogłabym spróbować uspokoić bestię - powiedziała Elsinire szukając błysku zrozumienia w oczach Harkona, ale w jego topornie ciosanej twarzy dostrzegła jedynie biel białek wywróconych oczu Norda. Jej słowa usłyszał w zamian kapitan Gratius, odkręcając się na relingu i spoglądając na Altmerkę pytającym wzrokiem.

- Przygotujcie się na ten moment. Jeśli tylko mi się powiedzie, musimy ruszyć całą naprzód. Może wtedy zdołamy jej uciec.

Kapitan poderwał głowę w górę łowiąc uszami dźwięk trącanych wiaterkiem żagli, wyjrzał ponownie za burtę. Elsinire wyrosła ponad relingiem mijając po drodze skrzącego się magiczną poświatą Bretona, spojrzała w dół na lazurową toń. I ujrzawszy unoszącą się w wodzie istotę zrozumiała źródło lęku żeglarzy.

Morska bestia mogła się poszczycić ogromnymi rozmiarami i chociaż woda rozmywała szczegóły zatrważającego obrazu, Elsinire gotowa była iść w zakład, że stwór był dwu, a może nawet trzykrotnie większy od żaglowca. Widziany z góry, sprawiał wrażenie kłębowiska długich giętkich odnóży bądź macek, mogących kojarzyć się swoim kształtem z monstrualnymi żmijami. I chociaż poruszał się niezwykle leniwie, pozornie nie okazując żadnego zainteresowania unoszącym się na wodzie obiektem, najwyraźniej w jakiś sposób wyczuwał bieg spraw, bo kiedy w żagle statku uderzyła kolejna, tym razem mocniejsza fala powietrza, żmijowisko w głębi morza poruszyło się z potworną żwawością.

Dwie macki wystrzeliły z wody blisko czterdzieści stóp od sterburty rozbryzgując pianę, a potem opadając na morską taflę z impetem skórzastych cielsk. Skamieniali z wrażenia żeglarze zakrzyknęli jednym głosem widząc rzędy okrągłych ssawek pokrywających spodnią część macek, przeplatanych haczykowatymi naroślami długości dorosłego mężczyzny.

Wokół uniesionych rąk Elsinire zapłonęła złocista poświata, zgęstniała w przeciągu jednego uderzenia serca, wystrzeliła z zawrotną prędkością ku wijącym się po powierzchni mackom załamując powietrze na podobieństwo falujących miraży występujących na Wielkiej Pustyni. Cząsteczki złocistego światła rozprysnęły się po skórzastych kończynach stwora, zgasły chwilę później.

A ruchy rosnącego w oczach cielska pod stępką żaglowca wyraźnie spowolniały.

- Strzelać? - krzyknął jeden z żeglarzy odwracając się w stronę kapitana - Póki się nie rusza?!

Gratius uniósł rękę w górę, ale jej nie opuścił, przeszył w zamian Andrasephonę wzrokiem, w którym płonęło niewypowiedziane pytanie.

Alex, czar spowolnił ruchy potwora, może w jakimś stopniu faktycznie zawładnął jego zwierzęcym umysłem? Tak czy owak modlitwa kapłana Kyne zaczyna przynosić namacalne efekty, bo żagle napełniają się coraz mocniej powietrzem…


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-03-2023, 08:53   #26
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Zwierzęca siła na wpół wybudzonych piaskożerów łamiących drewniane, masywne deski jak cienkie szczapy budziła respekt i atawistyczny lęk. Co innego wygłaszać buńczuczne przemowy a co innego podejść uzbrojonym tylko w oszczep i stanąć na przeciwko bestii, której jedno machnięcie łapą zrobi z ciebie siekane mięso. Zapał Czerwonych Żagli do wcielenia planu w czyn wyraźnie osłabł i wyraźnie szukali pretekstu do honorowego wycofania się.

Wyuczonym, płynnym ruchem wysunął nóż i przejechał ostrzem po gardle czarownika. Ciepła jucha ochlapała mu twarz, zabarwiła na czerwono szare wargi. Magiczny zacharczał przyciskając dłonie do rozciętej szyi, próbując zatrzymać uciekające z niego falami życie.
Nazz widział tą scenę poprzez jasne płomienie ognia szalejącego w jego umyśle. Siłą woli powstrzymał ruch ręki. Zacisnął mocno dłoń na skórzanym pasku, zatrzymując ją w drodze do rękojeść broni.

- Trzy kroki w tył i dajcie działać tym, którzy wiedzą co robić - powiedział patrząc wprost w oczy czarownika.

Jak bardzo chciał wierzyć, że wytatuowany wiedział co robić. Nie czekając na reakcję Żagli, odwrócił się do nich tyłem i zaczął tkać słowa, które miały uspokoić zdenerwowane jaszczury.


Pierwszy rzut na perswazję (próba wpłynięcia na czarownika, nie Nazz go nie zabił - póki co ), drugi to ew. przerzut. Trzeci rzut na CALM, próba uspokojenia piaskożerów, już bez przerzutu

 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-03-2023, 19:53   #27
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację


Cytat:
— Strzelać? — krzyknął jeden z żeglarzy odwracając się w stronę kapitana — Póki się nie rusza?!
Gratius uniósł rękę w górę, ale jej nie opuścił, przeszył w zamian Andrasephonę wzrokiem, w którym płonęło niewypowiedziane pytanie.
Wysoka elfka powoli potrząsnęła przecząco głową. Zdążyła przeanalizować sytuację i na dany moment najlepszym wyjściem wydawała się jej ucieczka. Atak przerwałby jej zaklęcie i bez wątpienia rozjuszył bestię, która bez trudu mogła posłać trzy razy mniejszy od siebie żaglowiec na dno. Szczególnie że zadanie jej ran wystarczających do odstraszenia było wysoce nieprawdopodobne.
— Za duże ryzyko — stwierdziła spokojnym tonem. — Jeśli będzie trzeba, zauroczę monstrum drugi raz. Pozwólcie Nordowi czynić modły do swojego boga. Musi czym prędzej zabrać nas z dala od niebezpieczeństwa.
Następnie przeniosła wzrok na morską toń i spoczywającą pod nią gargantuiczną sylwetkę potwora. W razie najmniejszej oznaki agresji, czy wykonania gwałtowniejszych ruchów gotowa była ponownie cisnąć weń czarem ze szkoły iluzji.
Pierwszy rzut: Test Rzucenia Uspokojenia
Drugi: Ewentualny przerzut.

Deklaracja warunkowa: Wchodzi w życie tylko przy zaznaczonym warunku, czyli gdy potwór spróbuje zaatakować statek albo ruszyć za nim w pościg.

 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 16-03-2023 o 19:13.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-03-2023, 17:22   #28
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rufa Nefrytowej Gwiazdy,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


- Nie strzelać! - krzyknął kapitan - Czekać na jej słowo!

Z ust niektórych żeglarzy wydarły się stłumione pomruki dezaprobaty zrodzonej z paniki gorzejącej w ich szeroko otwartych oczach, ale wszyscy jak jeden mąż cofnęli się od naciągniętych balist jakby żywili obawę, że mogą wystrzelić któryś z beltów przez czysty przypadek. Coraz wyraźniej dostrzegane w wodzie wężowidło zdawało się przez chwilę tkwić w zupełnym bezruchu, dwie jego macki unosiły się na powierzchni niczym cielska zdechłych płetwiaków.

Wiatr przybierał na sile, pofałdowane żagle nabierały z powrotem wyczekiwanych z utęsknieniem kształtów. Theodoryan poczuł jak powiew powietrza porusza jego włosami, przesuwa się po pokrytej świetlistą powłoką skórze. Żaglowiec ruszył z miejsca przy dźwięku skrzypiącego drewna i trzeszczącego materiału, wpierw niemalże niewyczuwalnie, po chwili jednak nabierając zauważalnej prędkości.

Otumaniony zaklęciem Altmerki morski potwór również musiał to wyczuć, a jego instynkt drapieżnika zaczął toczyć zaciekłą walkę z mocą czaru. Wychylony za burtę cętkowany khajiit zaryczał z nieopisaną radością, kiedy woda wokół żaglowca przeistoczyła się w kipiel, a pięć monstrualnych macek wystrzeliło w samej chwili w powietrze zamierzając pochwycić statek w miażdżącym uścisku.

Na pokładzie wybuchło szaleńcze pandemonium, które pomimo objawów czystej zgrozy umilkło zaledwie sekundę później sparaliżowane mieszaniną zupełnego zaskoczenia i niedowierzania. Ucichli nawet dwaj ryczący niczym wrothgarskie piżmowoły orsimerowie, wzywający jeszcze chwilę wcześniej imienia swojego patrona Malacatha.

Po wysokim i nieskazitelnie gładkim czole Altmerki spłynęła pojedyńcza kropla potu, przywodząca na myśl perłę ślizgającą się po jej złocistej skórze. Jasna poświata bijąca z jej rozrzuconych na boki dłoni wystrzeliwała ponad burtami żaglowca rozgałęziając się w powietrzu i sięgając swoim światłem wszystkich pięciu macek.

Najeżone kościanymi hakami kończyny stwora zawisły w powietrzu niczym zmrożone zaklęciem, podtrzymywane w miejscu mocą płynącą z rąk smukłej elfki. Kiedy wszystkie zastygły w wymuszonym inwazyjną magią bezruchu, zapatrzony na to czarodziejskie widowisko Morayne wreszcie wyraźnie dostrzegł jak przyspieszała Gwiazda.

Coraz szybciej, ale wciąż nie dość szybko. Theodoryan spojrzał na pogrążonego w transie Harkona, potem na spieniony coraz bardziej kilwater, na końcu zaś przeniósł wzrok z powrotem na elfkę, po której czole spłynęła następna kropla potu. Altmerka dała popis wielkiego kunsztu, ale Theodoryan nie miał pojęcia jak długo była w stanie powstrzymywać morskiego drapieżnika przed atakiem zdolnym zniszczyć w jednej chwili cały statek.

Aventus Gratius doszedł do tego samego wniosku, otrząsając się nadzwyczaj szybko z wrażenia wywołanego magicznym popisem Elsinire. Kapitan wbił wzrok w wysokiego Cyrodiilczyka z twarzą pociętą mnóstwem blizn po rytualnych samookaleczeniach, wiecznie narzekającego brodacza pełniącego na Gwieździe funkcję jego prawej ręki.

- Draugding, musimy mu złożyć ofiarę! - krzyknął Gratius - Ona nie wytrzyma w nieskończoność! Musimy jej pomóc! Wyrzuć kogoś!

Czerwone Żagle pojęły w mig słowa swojego kapitana. Zgrzytnęły wyciągane z pochew krótkie miecze i puginały, stężały ścięte posępną determinacją oblicza.

A przebywający na pokładzie pasażerowie zrozumieli z dreszczem jeżącej włosy zgrozy, że lada chwila ktoś z nich miał znaleźć się za relingiem żaglowca. Orsimerowie zamłynkowali ciężkimi mieczami z orichalku, coloviańscy dezerterzy przybrali natychmiast szyk miniaturowego czworoboku chroniąc sobie wzajemnie plecy. Skupieni wokół dunmerskiej znawczyni Dwemerów argoniańscy niewolnicy zaczęli posykiwać rozpaczliwie i kulić się z przerażenia.

A młodziutki syn nibenejskego zaklinacza skamieniał z wrażenia kilka kroków od wejścia do nadbudówki, przez które wyślizgnął się chwilę wcześniej przywiedziony na pokład zgubną ciekawością.

Theodoryan Morayne był pewien, że włos nie spadnie z głowy ani jemu samemu ani nordzkiemu kapłanowi ani tym bardziej pięknej Altmerce, ale widząc spojrzenie Gratiusa przeskakujące z młodego Nibenejczyka na cętkowanego khajiita i z powrotem pojął, że właśnie w tym momencie ważył się los jednego z nich!



Ładownia Nefrytowej Gwiazdy,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


W ładowni panował nie tyle powszechny harmider, ale wręcz chaotyczna uwertura: rozpisana na krzyki żeglarzy, ryki piaskożerów i dziwaczne melodie wygwizdywane przez redgardzkiego mistrza miecza. Na to wszystko nakładały się jeszcze dźwięki nawoływań dobiegających poprzez kratownicę luku z pokładu i trzeszczenie kadłuba żaglowca, a mimo to można było odnieść wrażenie, że w pomieszczeniu zapadła przenikliwa cisza, gdy Nazz z Kowadła zwany Szarym przemówił spoglądając prosto w piwne oczy marynarza władającego magią transmutacji.

Było coś takiego w głosie niepozornego mężczyzny o nijakiej pospolitej twarzy, że wszyscy żeglarze umilkli w jednej chwili, jęli spoglądać po sobie skonsternowanym wzrokiem. Dwóch odrzuciło czym prędzej przyniesione do ładowni oszczepy, a zielonkawa poświata wokół rąk czarownika zniknęła w jednej chwili.

Nie zwracając uwagi na zmieszanie Żagli, Nazz postąpił kilka kroków w stronę klatek drapieżnych wierzchowców i włożywszy rękę pomiędzy wygięte pręty spowił łuskowaty łeb rozwścieczonego piaskożera jasną poświatą uspokajającego zaklęcia. Zwierzę stanęło jak wryte pośrodku klatki, wytrzeszczyło czerwone ślepia, a potem zaczęło wydawać z siebie niskie pogwizdywanie przypominające do złudzenia dźwięki wydawane wcześniej przez gwizdek redgardzkiego mistrza miecza. Drugi piaskożer, najwyraźniej zbity z tropu zachowaniem pierwszego osobnika, odwrócił łeb w jego stronę próbując zrozumieć nagłą zmianę zachowania kompana.

Wykonane wcześniej rzuty były testami Siły Woli morskiej bestii oraz piaskożera i obydwa okazały się nieudane (ale że wyrzucę dublet, tego się nie spodziewałem). Więcej komentarzy za chwilę w komentarzach.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 14-03-2023 o 18:31.
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-03-2023, 01:49   #29
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Theodoryan trwał nieprzerwanie na swoim stanowisku parę kroków za kapłanem Kynareth, który ponownie rozpoczął swój zaśpiew zaklinający wicher. Breton przypominałby przy tym marmurową statuę, gdyby nie jastrzębio uważne spojrzenie lustrujące obie burty w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia i na wpół uniesione dłonie, gotowe spleść po raz kolejny magikę. Równie uważnie odnotowywał manewry na samym pokładzie, świadom faktu że paniczny strach oddziaływał różnie na rozumne istoty i chociaż prawdopodobieństwo że niebezpieczeństwo nadciągnie od strony załogi było naprawdę niski, to nie mógł go wykluczyć całkowicie. Morayne zupełnie nie spodziewał się natomiast pojawienia Minorne, która od paru dni zdawała się doskonalić sztukę izolacjonizmu w zaciszu swojej kajuty. Jej słowa o magicznym uspokojeniu bestii nie zadziwiły go jednak. Nie bez powodu wielu z najświetniejszych mistrzów magii było Altmerami, a nawet cały lud Wysokiej Skały zawdzięczał swoje wrodzone talenty magiczne i szczątkową odporność na magię Dirennom. Kobieta tylko potwierdziła przypuszczenia Theodoryana.

Zdolności Minorne przerosły jednak znacznie jego najśmielsze oczekiwania, gdy pierwsze macki wystrzeliły ku górze, przełamując morską taflę. Zogniskowane zaklęcie rozlało się po łuskach, objęło kolejne odnóża wyłaniające się spod wody i zmroziło je w miejscu. Morayne już całkowicie obrócony w stronę imponującego pokazu Rzemiosła nie mógł odmówić sobie jednego, długiego spojrzenia na doskonale widoczne macki, utwierdzając się w przekonaniu że “Gwiazda” mogła zostać rozniesiona w drobne drzazgi w oka mgnieniu. Szczerze wątpił, by nawet magiczna osłona była w jakikolwiek znaczny sposób osłabić impet choćby jednego uderzenia. Szczęśliwie trójmasztowiec zaczął stopniowo nabierać na powrót prędkości, w tymże samym tempie co żagle łapały wiatr. Theodoryan przeprowadził prędki rachunek w myślach, uwzględniając nowe zmienne i próbując wyliczyć szanse ich przeżycia. Wzrastały nieco, ale...

Draugding, musimy mu złożyć ofiarę! Ona nie wytrzyma w nieskończoność! Musimy jej pomóc! Wyrzuć kogoś!

Kapitan poddał się najgorszym ludzkim impulsom. Morayne szczerze wątpił aby którekolwiek z obnażonych z sykiem ostrzy wokół miało zostać skierowane przeciw niemu samemu. Nawet w zalewanych desperacją i strachem umysłach tliła się świadomość, że magowie potrafili wyrządzić naprawdę wiele szkód machnięciem dłoni, a w rękawach mieli niejedną podstępną sztuczkę. Czarownikowi wystarczyło tylko podążyć za spojrzeniem Gratiusa by doskonale wiedzieć, kto najprędzej wyląduje za burtą. Młodociany zaklinacz nie byłby w stanie stawić oporu rosłym siepaczom.

Theodoryan opuścił swoje stanowisko, trzymając macki na peryferiach wizji gdy przecinał kawałek rufy dzielący go od barierki nadbudówki. Bynajmniej nie po to aby mieć lepszy widok na Żagle na pokładzie, a wręcz przeciwnie - po to, aby to oni mieli dobry widok na niego. Oraz opalizującą miarowo powłokę magii ochronnej, która oblekała jego sylwetkę. Gdy Breton przemówił, jego głos pozostał w zimnie neutralnych tonach.

Mierzyliście się kiedykolwiek z bretońskimi magami bitewnymi? Niewielu przeżywa takie spotkania. Junak jest pod moją protekcją. Lucan, do mnie.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 15-04-2023 o 01:06.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-03-2023, 22:28   #30
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pokład Nefrytowej Gwiazdy,
18. Pierwszego Siewu 2E 581


Zwisał I'ne niebezpiecznie przewieszony przez reling, głupio wpatrując się w spienioną toń jak przysłowiowe ciele na swą złotą podobiznę na wrotach. Potwór ani chciał zeżreć, ani uciekał przed statkiem, niemiej jego ogrom z powodzeniem hipnotyzował Khajiita. Zapach wypełniający nozdrza przeniósł go w przeszłość do złodziejskich czasów na ulicy, do chwili kiedy złapano go za rabunek w magazynie dorszy. Wtedy dano mu wybór służby, lub kalectwa. Za uratowaną dłoń płacił i jeszcze się nie wypłacił. Pewnie dlatego, że kiepsko liczył.

Tymczasem nico się znudził, chwilowe przebudzenie bestii wzbudziło czujność, ale zaraz znów potwór powrócił pod zwierciadło faliste. Skierowało to uwagę Maya na to co działo się na pokładzie. Altmerska czarownica zdawała się teraz centrum uwagi, porzucił zatem Khajiit wspomnienia gorzkie, porzucił śniętą zdawało się rybę i wpatrzył w ruchawkę na pokładzie.

Złośliwe pomysły kapitana poczytał wprzódy za żart, ale tu i tam niepokój, strach, ostrza głodne krwi, oczy żądne mordu, wszystko to było szalone i niegodne oceniał I'ne. Oceniał chłodno, wsparty o podniesiony pokład rufy.

Otóż i ujawnił się rycerz w obronie najsłabszych, nieoczekiwanie Breton przygarnął zagrożone kocię jak swoje, Khajiit uznał szczęśliwie, bo nie w smak była mu rola niańki. Sam zaś podniósł swe atletyczne ciało, tym samym zwracając na siebie uwagę.

Spotkał spojrzenia, lekki wiatr powiał smrodem strachu. Pokład zafalował. I'ne wydał z siebie ostrzegawcze warknięcie, kilku ciuli nieco się zbliżyło innych spetryfikowało w tępocie, bo nie wiedzieli co począć na deklaracje czarownika i złość Khajiita.

- Do żagli majtki! - Naśladował rozkazy bosmana I'ne. Błyskawicznie napiął długimi ramionami smukły łuk. - Tylko strzała Maya wskaże ofiarę! Gotowi! - uszy czujnie szukały każdego zdradliwego dźwięku. - Już! Do roboty, albo May zastrzeli zaklinacza i będzie ofiara z wielu dusz.

Jak będą niegrzeczni to on na prawdę strzeli jednego i będzie ofiara z pirata. Takie tam jeszcze sztuczki mam w zanadrzu.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172