Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2023, 21:03   #16
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Pokój wypełniały ciemność, wycie wiatru i myśli Larsena. Czyste jak bezchmurne niebo i spokojne jak bezwietrzny dzień. Zogniskowane na kolorowych pigułkach, które pozostawiały w gardle posmak chemii i szpitala. Był jak grabarz skupiony na tym by wykopać grób, przygotować miejsce wiecznego spoczynku.
Jedna pigułka, jedno uderzenie łopatą. Żegnaj Królowo Śniegu, Kai wraca do domu.
Ledwo zdążył połknąć jedną i sięgnąć po następną rozległ się krzyk. Joel ocknął się, zatrzymał dłoń przy ustach. Gdyby był psem zastrzygł by pewnie uszami. Skoncentrował się na drzwiach a odpowiedział mu wiatr wędrujący przez przewody kominowe niczym ksenomorf polujący na ludzi. Dopiero teraz poczuł jak mu zimno, zupełnie jakby żywa manifestacja lodu i śmierci złożyła pocałunek na jego karku. Palce mu skostniały, podobnie jak całe ciało.
Krzyk roznosił się korytarzami. Swoje epicentrum miał na dole, a kończył się w pokoju Joela.
To Barry?
Nie.
Jake?
Też nie.
Więc może Anderson?
Żaden z nich.
Nie rozpoznawał tego głosu, ale znał różne rodzaje krzyku, najlepiej swój własny. Ten był podszyty strachem i zaskoczeniem, wypełniony emocjami jakie towarzyszą świadkom wypadków. W górach niełatwo o wypadek. Przy takiej pogodzie, w takich okolicznościach właściwie to nic nadzwyczajnego.
Joel stanął przed decyzją. Dokończyć to co postanowione, czy jednak odwlec wyrok w czasie. Jeśli tam zejdzie czy będzie miał siłę potem tu wrócić? Czy nie znajdzie sobie wymówki, nie pojawi jakaś blokada? Nie mógł tego przewidzieć. Harmider na parterze wytrącił Larsena z hipnotycznego stanu w jaki się wprowadził decydując się otruć barbituranami.
Czyjś strach sprowadził go z dalekiej podróży.
A mógł zostawić aparat słuchowy wyłączony. Mógł. Szlag. Za późno, stało się.
Przyglądał się pigułkom. Krzyki nie milkły.
- Kurwa.
Joel wetknął dwa palce w usta i zaczął się dławić, oczy zaszły mu łzami. Po chwili wypluł z siebie pigułkę zalegającą w przełyku, jeszcze nie strawioną. Wolał tam nie schodzić odurzony lekami. Działając po omacku zagarnął pigułki z łóżka i przesypał je z powrotem do pustych plastikowych pojemniczków. Część wylądowała z powrotem na pościeli, ale nie miał czasu na drobiazgowe sprzątanie.
Włożył na t-shirt czarną bluzę z kapturem, przekręcił kluczyk w drzwiach i wyszedł na korytarz.
Na schodach usłyszał kroki. Od razu je rozpoznał.
 
Arthur Fleck jest offline