Każde "spotkanie" z Ineverą pogłębiało irytację Mharcisa. Ich relacja zdecydowanie nie była partnerska. Nie chciał zawierać żadnej umowy, nie miał żadnej prośby, a mimo wszystko został zmuszony do poddaństwa wobec istoty, której nawet nie pojmował. Czarna Glewia miała oczywiście rację. Zdolności magiczne strażnika wzrastały w zastraszającym tempie. Po kilku dniach potrafił niemal tyle, ile niektórzy uczyli się przez lata. Zasób jego magicznej mocy był co prawda ograniczony, ale bardzo szybko się odnawiał. Było to jakieś ograniczenie, ale od momentu, kiedy je pojął, był w stanie maksymalnie wykorzystać swoje mocne strony i zapewne będzie w stanie zminimalizować słabości. Jakoś zapewne uda mu się spełnić ostatnie żądanie Inevery. Nie miał zbyt wielkiego wyboru.
Historia Nauli, mimo że smutna i godna współczucia, nie zrobiła na strażniku większego wrażenia. Uważał, że zbrodnie, których dokonała i miała zamiar jeszcze dokonać nie były wystarczająco usprawiedliwione tym, co się jej przydarzyło, żeby mogła zasługiwać na litość. Zwłaszcza, że nawet po jej śmierci, nadal trzeba było sprzątać jej bałagan i drużyna miała przed sobą kolejne starcie. Oby zwycięskie.