Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595
- Tak jest panie kapitanie. - odrzekł sierżant regulaminowo.
Stwierdziwszy, że rozkaz należy wykonać niezwłocznie wraz z doczepioną sanglierską prerogatywą ukręcenia jaj Polaninowi, Renton zasalutował odmeldowując się i ruszył do wyjścia.
Zamknąwszy za sobą drzwi sztabu, na pytające spojrzenie Wildera odpowiedział podając mu otrzymany papieros.
- Zamiast tropić w mieście podszywających się za nas jebanych Apokaliptyków, zrobił mnie starym do wyłapania zbiegłych z Mufasy niewolników. - w chwili słabości pogardliwym tonem pozwolił sobie skrytykować pomysł przełożonego.
- To co teraz?
- Zgarnij Blocha z portu i za trzy kwadranse wyruszamy z rezydentury.
Paradować po peryferiach w mundurze wyjściowym nie zamierzał, a i bez zaopatrzenia w prowiant wyruszać nie można. W drodze do baraków, aby spakować się do wyprawy, podjął decyzję o wzięciu szeregowego Frolica za przewodnika. Z opisu szasera wynikało, że z Perpignanu na łąki, pola i lasy wyjedzie konny pościg Rezysty.