Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2023, 15:40   #34
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Karawanseraj

Dźwierza prowadzące do środka budynku nie ustąpiły łatwo, zastawione i zabarykadowane z drugiej strony. Pod ostrożnym naporem Rayyana i Thurgruna skrzydło uchyliło się cal po calu, przy akompaniamencie szurania mebla, przesuwanego fizyczną krzepą zbrojnych. Prowizoryczna blokada utwierdziła ubezpieczającego duet Deirliala w tym, że ktoś musiał przeżyć atak na karawanseraj i ewakuować się w prawe skrzydło. Śledczy wątpił aby agresorzy, kim by nie byli, kłopotaliby się ze stawianiem barykad. Zwłaszcza, że gdy jego towarzysze uchylili drzwi - przezornie ograniczając się tylko do prześwitu pozwalającego na wślizgnięcie się do środka - i przesadzili postawiony tam stół, stawiając pierwsze kroki we wnętrzu, nic ich nie zaatakowało.

Prawe skrzydło okazało się być częścią jadalną, z długimi stołami i ławami dominująco rozciągającymi się na prawo i lewo w przedsionku. Pomieszczenie przechodziło parę kroków dalej w wąski korytarz, flankowany przez wnęki zapewne do niedawna oferujące nieco bardziej kameralne miejsca na posiłki, teraz pozbawione czegokolwiek i ziejące pustką. Wyciągnięte stamtąd meble zostały ułożone piętrząco w kolejną barykadę, tym razem blokującą i utrudniającą przejście jeszcze głębiej w dół korytarza, który prowadził do kuchni. Przynajmniej tak miarkowali po miarowym migotaniu zza drewnianej konstrukcji i kotary rozpostartej w łuku rozdzielającym skrzydło na dwie części.

Mężczyźni nie spieszyli się z podejściem do bariery, świadomi tego że atak mógł nadejść w każdej chwili. Na ugiętych nogach i orężem w gotowości przemierzyli pomieszczenie, dopiero rozluźniając się nieco pod konstrukcją ze stołów, ław i krzeseł. Tercet nachylił się, łypiąc między prześwitami i szkicując najprędszą ścieżkę przeprawy.

Potrzaski — wyszeptał Deirlial.

Pułapki po drugiej stronie nie były ukryte, a jedynie sprytnie wciśnięte pod te miejsca, które stanowiły najsłabszą linię oporu. Przeprawa bez należytej ostrożności bez wątpienia zakończyłaby się zeskokiem całym ciężarem ciała wprost w ząbkowany potrzask i potrzaskanymi kostkami. Mężczyźni pochylili się ku sobie w prędkiej naradzie.

Zdejmijmy ostrożnie parę mebli — zaproponował Thurgrun. — Tylko tak, żeby to się nie rozleciało.

Tak też uczynili, przekonani ciszą jaka panowała w skrzydle jadalnym. Z nieco lżejszą trasą przeprawy, tercet ostrożnie zeskoczył po drugiej stronie, stając przed kotarą prowadzącą do kuchni. Z orężem w dłoniach spojrzeli tylko po sobie i, z duszami na ramionach, odchylili materiał.

Krzyk. Wściekły, pełen desperacji krzyk odbił się od ścian.

Thurgrun zdążył jedynie unieść dłoń, osłaniając się przed ciosem który odbił się boleśnie od przedramienia. Z drugiej strony ostrze zgrzytnęło o stalową tarczę, Rayyan wierzgnął naprzód z całą siłą, zmuszając napastnika do wycofania się w tył. Nad głowami zaświstał bełt, rozdzierając kotarę.

Litości! Na panienkę Sarenrae, litości!

Instynkty szczęśliwie nie zawiodły dwójki zbrojnych. Ułamek chwili starczył na zauważenie, że napastnicy byli zdecydowanie ludzkiej proweniencji, odruchy ograniczyli zaledwie do defensywnych manewrów, aczkolwiek niekoniecznie bezbolesnych. Powalona na ziemię przez pół-orka kobieta w średnim wieku nie podniosła się do pionu, kuląc w miejscu i zasłaniając dłońmi. Młodziak z dziewiczym wąsikiem przyszpilony do ściany trzonkiem topora przez Thurgruna wypuścił patelnię z ręki, wierzgając tylko z uciskaną tchawicą. Strzelec, najmłodszy z “agresorów” odrzucił tylko kuszę w bok, kuląc się za paleniskiem w centrum kuchni.

Litości! — kobieta zawyła po raz kolejny.
 
Aro jest offline