Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2023, 20:10   #22
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
„Baranku mój, a kto cię stworzył?

Czy wiesz, baranku, kto cię stworzył?

Kto zbudził cię wśród łąk do życia

I dał ci strugi wód do picia?

Kto ubrał cię w ten płaszcz wełniany

Miękki i jasny, nieskalany?

Kto dał ci głosu miłe tony,

Byś dźwięczał nim na wszystkie strony?

Baranku mój, i kto cię stworzył?

Czy wiesz, baranku, kto cię stworzył?”


Ichika niezmiernie cieszyła się, że nikt jej nie niepokoił. Chciała z całego serca zachować ten idealny stan. Stan, w którym cały świat istniał gdzieś Poza. Nie mając do niej dostępu, nie mogąc sięgnąć jej jestestwa. W tej wyjątkowej chwili niczym mistyczka spoczywała w swym doskonałym wewnętrznym sanktuarium. Wykutej w umyśle samotni. Miejscu, gdzie nikt nie mógł świadkować, jak myśli skłębione niczym za pociągnięciem pędzla przyoblekała w formy. Nie mógł podsłuchać, jak prowadziła ze sobą ożywiony wewnętrzny dialog. Nie mógł naruszyć jej strefy komfortu i przeszkodzić w rozkoszowaniu się własnym towarzystwem. Teraz była samotną wysepką na przestworze oceanu, rydwanem, który sam siebie napędzał, pyłkiem niesionym na skrzydłach wiatru. Przez tę ulotną chwilę... była spełniona.

Jak się miało okazać – nie na długo. Wulgarna rzeczywistość, niczym natrętny akwizytor lubiła o sobie przypominać. Zakłócać jej niezmącony spokój. Wpychać się buciorami do jej cichego zakątka. Jedynego miejsca, gdzie mogła czuć się bezpiecznie. Gdzie czuła, że miała wartość i mogła oddychać pełną piersią. Tam była niewidzialna, nikt jej nie wytykał palcami, nie dokuczał, nie krzywdził. Gdyby tylko mogła, na wieki pogrążyłaby się tym pięknym stanie. Niestety niepojęty boski kaprys (a może pierwotny grzech demiurga?), przykuł ją okowami do wstrętnej ziemskiej formy. Uciemiężył duszę. Jakże chciałaby się uwolnić. Uwolnić...

Dobry posiłek stanowił formę medytacji. Tak naprawdę każda forma aktywności mogła stanowić formę medytacji. Wystarczało osiągnąć odpowiedni poziom skupienia, kontroli oddechu i pozwolić na swobodny przepływ myśli przez umysł, stając się co najwyżej ich biernym obserwatorem. Ichika każdą żmudną i przyziemną aktywność zamieniała w medytację. Dzięki temu egzystencja wydawała się jej się nieco bardziej znośna. Pozbawiona zbędnych bodźców i zharmonizowana. Niemal przyjemna.

***

„Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?

Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?

Skąd prężna krew, co życie wwierca
W skręcony supeł twego serca?
Czemu w nim straszne tętno bije?
Czyje w tym moce? Kunszty czyje?

Jakim to młotem kuł zajadle
Twój mózg, na jakim kładł kowadle
Z jakich palenisk go wyjmował
Cęgami wszechpotężny kowal?

Gdy rój gwiazd ciskał swe włócznie
Na ziemię, łzami wilżąc jutrznię,
Czy się swym dziełem Ten nie strwożył,
Kto Baranka lecz i ciebie stworzył

Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
W jakim to nieśmiertelnym oku
Śmiał wszcząć się sen, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?”


Skończywszy jeść Fujiwara odłożyła sztućce. Odniesienie ich i naczynia wymagało wysiłku woli, na który introwertyczka musiała skrupulatnie zebrać energię i motywację. Siedziała więc wpatrując się beznamiętnie w przybrudzoną płaszczyznę talerza. Leniwie śledząc wzrokiem wszelkie krzywizny, załamania symetrii i utworzone z nich struktury, pozostałe po składnikach posiłku. Ze stuporu wyrwał ją nagły okrzyk. Jako że była najbliżej, z całą sobą odczuła ten przesycony emocjami dziki zwierzęcy ryk, będący rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Drgnęła. Serce mocniej jej zabiło. Kiedyś pewnie w instynktownym odruchu skuliłaby się i oczekiwała aż stresująca sytuacja minie. Teraz jednak była w stanie usiedzieć w bezruchu i bacznie obserwować całe zajście. Gdyby ktoś naprawdę bacznie jej się przyjrzał, zdradziłoby ją co najwyżej drobne drżenie. Przyglądała się niczym zahipnotyzowana, z trudem przełykając ślinę. Jej wnętrzem targały niejednoznaczne emocje, gdy obserwowała całą scenę. Od dramatycznego zawołania właściciela po ułożenie poważnie rannej nieznajomej na jadalnianym stole w otoczeniu gorączkujących się ludzi. Najbardziej zaintrygowała ją ofiara. W tym młodym, bladym i okaleczonym ciele było coś reminiscencyjnego. A nawet nieuchwytnie... pięknego? Ichika wielokrotnie widziała podobne sceny, ale nigdy z bliska. Teraz miała niewątpliwą przyjemność obserwować własnymi oczyma. Ciało kobiety potargane przez dziki żywioł i prawdopodobnie jeszcze dzikszą istotę. Człowieka? Na samą myśl przeszedł ją dreszcz ekscytacji. Tak jak na widok okrywającego obficie element odzieży czerwonego barwnika, którym wymalował swe dzieło nieznany artysta...
 
Alex Tyler jest offline