Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2023, 19:28   #34
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Nefrytowa Gwiazda, 18. Pierwszego Siewu 2E 581

Naciągnięty przez khajiita łuk zaskrzypiał ledwie słyszalnie, a mimo to młodziutki Nibenejczyk dałby głowę, że dźwięk ten dało się usłyszeć w każdym zakamarku wielkiego pokładu żaglowca. Zastygły w bezruchu opodal wejścia do nadbudówki, Lucan Vespanius czuł jak spojrzenia tuzinów zdesperowanych oczu dosłownie wbijają się w jego postać, przeszywają ją na wylot na podobieństwo szklanych sztyletów. Marynarze w kubrakach Żagli byli gotowi rzucić się w jego stronę i pochwyciwszy młodzieńca w żelazny uścisk wyrzucić bezradną ofiarę za burtę - a wyraz ich stężałych twarzy uświadomił Lucanowi, że błaganie żeglarzy o litość nie miało najmniejszych szans powodzenia.

Pomiędzy przerażonym młodzieńcem, a Żaglami i morskim potworem stał jedynie Stendarr - a raczej manifestacja miłosierdzia Boga Prawości uosobiona w postaciach trójki najbardziej nieoczekiwanych wybawców, jakich Lucan mógł sobie wyobrazić!

Cętkowany rozumny kot sprawiał wrażenie szczerze ukontentowanego dramatycznym impasem, wodząc grotem strzały po torsach ściskających oręż żeglarzy i oblizując się przy tym w sposób, który w każdych innych okolicznościach mógłby przyprawić Lucana o wybuch niepohamowanego chichotu. Breton chroniony utkaną z czystej magii połyskliwą zbroją uniósł rękę przywołując młodego Vespaniusa do siebie, ale jego złociste oczy utkwione były w postaci niezwykłej altmerskiej czarodziejki wskazującej znacząco na khajiita.

- W mej obecności żadnemu z prawowitych spadkobierców Alcharyai nie spadnie włos z głowy - przestrzegła marynarzy elfka przemawiając głosem, który wywarł na młodzieńcu piorunujące wrażenie.

- Draugding, stój! - rzucił Aventus Gratius unosząc w górę dłoń odzianą w rękawicę ze skóry minotaura i zaciskając ją w pięść - Pani, nie waż się stawać mi na drodze! Nie wiem, czym jest Alcharya i w dupie to po prawdzie mam! Jeśli to pomiot Hircyna, musimy nasycić jego głód albo będzie za nami podążał pożądając dusz nas wszystkich! Nie ściągnę na nasze głowy klątwy Pana Łowów i ty też tego nie czyń!

W głosie kapitana brzmiała desperacja, ale dało się w nim wychwycić również nutę zwątpienia. Młody Nibenejczyk doskonale rozumiał źródło tego wahania, wszak jego troje obrońców musiało zostać obdarzonych przez bogów nie tylko szaleńczą odwagą, ale i bezlikiem przeróżnych mocy, przede wszystkim magicznych - a przez to budzących zalęknienie Żagli.

Powierzchnia morza ponownie spieniła się i zafalowała, wystrzeliła w niebo fontannami wody przy wtórze kakofonii nowych krzyków gapiów. Pozostający coraz bardziej w tyle potwór wyciągnął w górę swoje monstrualne macki zakrzywiając ich czubki na podobieństwo ptasich szponów w rozpaczliwej próbie pochwycenia zdobyczy, która coraz szybciej zaczynała się wymykać z jego pułapki.

Wysoka elfka utkała zaklęcie w czasie potrzebnym na jedno uderzenie serca, zapłonęła silnym turkusowym blaskiem, który opuścił jej uniesione ręce na podobieństwo nienaturalnej błyskawicy mknąc na spotkanie najbliższej z macek. Opleciona tą poświatą odnoga stwora runęła bezwładnie w morską kipiel obryzgując stłoczonych przy relingu żeglarzy i wydzierając z pyska khajiita półzwierzęcy ryk obrzydzenia.

- Zdołamy mu uciec! - krzyknął ochrypłym barytonem jeden z orsimerskich mocarzy wyglądając za burtę - Malacath nad nami czuwa, chwała Malacathowi!

- Jeśli to pomiot Hircyna, spadnie na nas klątwa! - rzucił raz jeszcze Gratius - Wyście wszyscy na liście pasażerów, którym włos z głowy spaść nie może z wyjątkiem tego chłysta. Jego ojca mamy strzec aż po Stros M'Kai, ale nie jego samego, ojciec go zabrał ze sobą bez wiedzy pryncypała. Opamiętajcie się, panie Morayne, a wydajcie nam go po dobroci, póki jeszcze na to czas!

Napięte po kraniec swej pojemności żagle Gwiazdy trzeszczały głośno, kiedy rozpędzający się dzięki mocom Harkona statek znów zaczął ciąć fale lazurowego bezkresu, ale skamieniały z wrażenia Lucan Vespanius nie słyszał ich furkotu.

Syn nibenejskiego zaklinacza nie ważył się nawet odetchnąć czekając w niemej trwodze na odpowiedź bretońskiego maga.





Szanowni, ponieważ na pokładzie żaglowca padł komplet odpisów, pozwoliłem sobie napisać dla Was (Alex, Aro, Nanatar) aktualizację fabuły już dzisiaj, aby trochę zaoszczędzić na czasie. Więcej informacji niebawem w wątku komentarzy.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem