Cliff zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył to coś za oknem. Odwrócił się w stronę sali, a potem znów w okno.
Coś mu to przypomniało. Zerwał się na równe nogi i zanim jeszcze zgasło światło i ktoś krzyczał to on sam krzyknął do wszystkich w sali jadalnej:
- Tam jest... ktoś... za oknem! Skurwysyn w stroju arktycznym z maczetą! Ma coś jakby maskę p-gaz na mordzie!
Po czym wziął dwie butelki ze sobą (jedną włożył do kieszeni swojej kurtki, a drugą zostawił w lewej dłoni), a w prawej dłoni ścisnął nóż kuchenny do krojenia chleba i odszedł ze stołu delikatnie chwiejnym krokiem. Nawet wcześniej nie bardzo zwracał uwagi jak dużo krwi wyleciało z tamtej dziewczyny. Najwyraźniej nie dożyje następnego śniadania, więc Cliff nie bardzo wiedział po co marnowano siły i środki na jej ratowanie.
Po zgaśnięciu światła i krzyku
-
Najwyraźniej nie jeden kutas czai się w krzaczorach. - stwierdził Cliff przypomniawszy sobie film Predator. Kontemplował sobie, że skoro pajac, którego zobaczył za oknem, tak bardzo pokancerował dziewczynę i teraz dobija się do ich drzwi to pewnie będzie chciał wszystkich zaszlachtować. Oczywiście Cliff nie widział żadnej maczety, ale to pasowało do koncepcji z ranną, więc takie małe mijanie się z prawdą raczej nie powinno nikomu przeszkadzać.
Istniał również problem tego typu, że Cliff już był nieźle zrobiony, a promile tylko będą rosły, bo przecież nadal pije (no, chwilowa przerwa to nie całkowita przerwa). Pewnie w czasie walki szybko polegnie, ale tanio skóry nie sprzeda. W ostateczności splunie w twarz wrogom.
-
Zabarykadujcie drzwi i okna! - krzyknął słysząc dobijanie się do drzwi. Udawał lidera i może ktoś zdoła się nabrać pomimo jego stanu nietrzeźwości. Może nawet pomyślą, że jest jakimś weteranem wojen w Afganistanie. Nie chciało mu się co prawda wymyśleć tego typu historyjek, ale zawsze można coś pomyśleć na przyszłość. O ile będzie jakaś przyszłość. W sumie jakby psychopaci chcieli zabrać ranną dziewczynę, żeby ją wykończyć to Cliff był pierwszy, żeby stwierdzić nie ma problemu. W sumie jeżeli rekrutują to dołączyłby, choć na razie wszystko to przypominało film
Martwy Śnieg.
Było źle.
A będzie gorzej.
Cliff napił się łyka z trzymanej w ręku butelki. Niewiele już tam wódki zostało, ale miał jeszcze jedną w zapasie przy sobie. I kilka w ośrodku.