Jędrzej jak zawsze pogodny i uśmiechnięty, pomocny i przydatny - szybko znalazł numer Basieńki (jak się o niej wyraził) i ciekawie spoglądał zza baru na rozwijające się wydarzenia. Jędrzej, oprócz tego, że robił świetne drinki, dbał o cały Lokal, nigdy nie był w złym humorze i zawsze stał na posterunku za barem - do tego zawsze był naprawdę świetnie poinformowany o wszystkim co się działo. Można było powiedzieć, że on był główną machiną napędową większości informacji, jakie pojawiały się w szczepie. Chociaż może określenie "plotki" byłoby bardziej trafne...
Po kilku długich sygnałach w komórce Marka odezwał się miły dla ucha, kobiecy głos:
- Barbara Wodecka, słucham? - w tle dało się słyszeć gwar i odgłosy kroków. – Witam. Z tej strony Marek Mann. Pani Barbaro, dostałem Pani numer telefonu od naszego wspólnego kuzyna… – zawiesił na chwilę glos, to aby zasugerować znaczenie swych słów. – Dzwonię w kwestii Tomka Wilczyńskiego. Muszę z nim pilnie pomówić. Może mi pani w tym pomóc?
- Tak, dzień dobry. Proszę chwileczkę poczekać... - kroki, skrzypnięcie i odgłos zamykanych drzwi; w słuchawce przez kilka sekund zapadła zupełna cisza - Teraz będziemy mogli rozmawiać bez przeszkód. Pan Wilczyński jest w tej chwili operowany. Nim do szpitala zdążył dotrzeć ktoś od nas, kto mógłby mu nieco pomóc, jego stan pogorszył się i ordynator zdecydował o natychmiastowej operacji. Nie sądzę jednak, aby jego życie było zagrożone. Operacja niedawno się zaczęła, potrwa więc jeszcze do kilku godzin, trudno mi powiedzieć dokładnie. Przytomność i zdolność normalnego kontaktowania Pan Wilczyński odzyska prawdopodobnie dopiero jutro rano. Czy mogłabym jakoś inaczej pomóc? |