Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2023, 00:14   #27
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Andy zdecydowanymi ruchami, acz ostrożnie, aby nie uszkodzić dziewczyny jeszcze bardziej, pomógł Timowi i reszcie rozciąć kurtkę i sweter dziewczyny. Rany okazały się być na plecach.
Kilka wnikliwych spojrzeń wystarczyło, aby wykluczyć teorię Spencera o niedźwiedziu. Faktycznie spodziewał się ujrzeć ślady zwierzęcego ataku, lecz kuguara.
To co zobaczył sprawiło, że po plecach przeszły mu lodowate dreszcze, a serce zabiło mocniej.

- To rany po czekanie. - powiedział półgłosem do stojących przy nim nad nieprzytomną. - Organy wewnętrzne zdają się nie być uszkodzone. Bez szpitala ma jednak nikłe szanse przeżycia.

Jakby pod wpływem spojrzeń odrzekł uprzedzając ewentualne pytania.
- Jestem chirurgiem.

Kiedy inni oczyszczali rany, on pobiegł do swojego pokoju i z plecaka wyjął apteczkę.
Bandaż, woda utleniona, igła i nici. Nic więcej nie mógł zrobić. Za pas wsunął górski czekan.

Kiedy oczyszczone i odkażone rany były gotowe do szycia, Andy założył szwy. Pozostali ostrożnie założyli opatrunki bandażując torso dziewczyny.

Ranna była gotowa do transportu ku dwójce, którą przygotowała Iva. Wtedy zgasło światło pogrążając pomieszczenie w półmroku. Szalejąca burza skutecznie blokowała popołudniowe światło zza okna. Za chwilę zapewne włączy się awaryjny generator. Oby nie musiał być odpalany manualnie!

Krzyk podpitego faceta o maczecie za oknem nie tyle zdziwił co zastanowił na chwilę. A więc napastników było co najmniej dwóch. Albo tamtemu się przewidziało. Tudzież nie odróżniał siekiery do lodu.

Rozdzierający wisk z wnętrza domu zaalarmował znienacka. Co się dzieje?! Odpowiedz sama cisnęła się na myśli. Byli atakowani przez jakąś bandę pierdolonych zwyrodnialców! Szczęście w nieszczęściu, ze żadna z córek z nim jednak nie przyjechała!

Łomotanie w drzwi sprawiło, że pewnym krokiem ruszył ku nim z dobytym czekanem ignorując wrzask pijaka o barykadowaniu się. Ofiar mogło być więcej.
Wejście oświetlone były bladym kręgiem poświaty z baterii ewakuacyjnego reflektora, który włączył się po utracie zasilania. Szarpnął za klamkę uchylając częściowo i nogą zapierając drzwi, aby łatwiej było powstrzymać niespodziewany atak. W razie potrzeby zatrzasnąć z powrotem. Z wzniesioną do ataku siekierą spojrzał przez otwarcie na szalejącą za progiem burzę.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline