| Nefrytowa Gwiazda, 18. Pierwszego Siewu 2E 581
Nie stępiły głupoty piratów groźby trójki bohaterów, chwila napięta jak długi łuk w rękach Maya, krew wzburzona jak morska toń, już zaczynał żałować I'ne, że się wtrącił, kiedy można by tak dogodną chwilę wykorzystać na przetrząśnięcie nawet kapitańskiej kajuty, niespokojnie szukał prędkiego rozwiązania.
Już by strzałę wypuścił spór kończąc, już, już wybrał takiego co wpaść miał w topiel, ku uciesze, czy konsternacji marynarzy, kiedy czarownica wspomniała dziedzictwo. I nawet się Khajiit nie dziwił, wszak jako uczona w arkanach winna była, niemniej rozpaliła serca Maya, czyniąc obrońcą tych najsłabszych. Sam kiedyś przecież był podobny młodemu Lucanowi.
Na ten stos emocji płonący zwalił się niespodziewanie kubeł zimnej, do tego paskudnie słonej wody mocząc wypielęgnowane, puszyste futro I'ne.
- Uuugrgrrryy! - wydusił zaskoczony Khajiit. Ledwo utrzymał łuk wciąż napięty, ale kiedy poczuł jak spływa po nim plugastwo, poluzował cięciwę, prychał i fukał klnąc przy tym - Trremma'do Khajiit, Trremma'do May, khaj'rani Kai'zoku! - wiedział, że łuk jest przetargiem, wiedział, ale chciał zapomnieć, bo się zezłościł. Zezłościł tym bardziej, że mógł pozostać pod wielorybniczą impregnowaną skórą, która z pewnością uchroniłaby go przed paskudną kąpielą.
Prezentując nową postawę, mniej już wyważoną, bezpieczną, czy sprytną, cisnął łuk i strzały o pokład wydobywając z jaszczura długi, prosty, lśniący miecz. Groźny imponujący oręż trzymał w lewicy w prawej zaś chudy sztylet, którym dzwonił o klingę.
- Żaden pomiot, tylko ryba Maya, on widział rybę z góry! - Zblizył się do Żagli - Żaden pomiot, a to żadna ofiara, jego tu nie ma! - wskazał na kocię Lucana- Ani ofiara, ani przynęta! Nie karmić ryby, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia! Liny rzucić zaplącze się ryba-ośmionoga! Sugu! - zakończył w Ta’Agra.
Przeniósł wzrok na Altmerkę, widział ile wysiłku wkłada w magię - Tapadh leat
- w Aldmeri - Piuthar.* - mrugnął * Dziękuję. Siostro.
- szkocki gaelicki |