Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595
Renton uważnie przyglądał się czarnoskórej kobiecie. A im dłużej mówiła, tym trudniej było odrywać wzrok od jej twarzy, nosa i ust. I oczu. Twarzy, w której znajdował coś niemożliwego do opisania. Kiedy skończyła wywód słowami zapytania wiedział, że trzeba odpowiedzieć. Sens docierał oczywiście do sierżanta, nie widział powodu dla którego miałby odmówić, a jednak najpierw co wykrztusił z siebie to niski, gruby pomruk dosyć szybko z następującym skinieniem głowy i niezręcznym.
- Tak jest. - czy odpowadał na rozkaz? - Pani. Niske.
Kiedy w końcu oderwał wzrok od niewiasty spojrzał na Kuoro.
- Panie Wanadu. Proszę za mną.
Obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem do kwatery kapitana.
Starał się przypomnieć sobie kiedy widział bardziej urodziwą niewiastę. I nie mógł. Była taka… malutka - a wyniosła zarazem. Jak rzeźba na piedestale czy żołądź dorodnego dębu. Malutki, a taki potężny.
Małe jest piękne.
Naciskając na klamkę saloniku, w którym mieścił się sztab Perpignanu, obrócił się wraz z otwartymi drzwiami, aby przodem puścić kręcącą krągłymi biodrami Anubijkę i towarzyszącego jej arystokratę.
- Pani Niske i pan Wanadu. - przestawił żołnierzom i dostojnikom.
Po czym zwrócił się do czarnoskórej pary głośno, aby i reszta usłyszała powód wizyty.
- Zapowiem państwa przybycie kapitanowi Demarque.
Sprężystym krokiem przemierzył pomieszczenie i grzecznościowo stuknąwszy zgiętym palcem dwa razy o drewniane podwoje, wszedł do gabinetu.
Na pytające spojrzenie przełożonego odparł.
- Z konsulatu Neolibii jest poselstwo do kapitana.
Sang wyprostował się zapinając mundur pod szyją i rękoma przeczesał włosy.
Renton strzepnął z piersi Franka okruszki i schował do wysuniętej szuflady napoczętą bagietkę z konfiturami. Widok jedzenia uświadomił mu jak sam bardzo zgłodniał.
Kapitan ułożył papiery schludniej na biurku i przestawiając kałamarz z jednego końca blatu na drugi usiadł wygodnie w fotelu z wymalowanym obliczem błękitnej krwi na zastygłej twarzy szlachcica.
- Proście, sierżancie.