Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2007, 01:50   #118
Astaroth
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
W drodze do karczmy Tantalion nawet na chwile nie spuszczał mężczyzny z oka. Widział jak nerwowo rozgląda się na wszystkie strony, prawdopodobnie szukając okazji, aby się ulotnić i zniknąć w tłumie. Nic jednak takiego nie następowało i łowca był pewien, że to strach każe szpiegowi karnie podążać na spotkanie z Mallunem. W pewnym momencie mężczyzna stanął jak wryty i padł twarzą do ziemi, wydając z siebie przytłumione stęknięcie. Tantalion zatrzymał się i rozejrzał szybko po okolicy, nic jednak nie dostrzegając. Podbiegł do leżącego człowieka i obrócił go na plecy. W piersi trupa tkwiły dwa bełty. Tantalion wstał i zlustrował jeszcze raz okolicę nerwowym wzrokiem. Widząc, że tłum gapiów zaczyna gromadzić się wokół nich i ciała, powiedział do Kelgara:
- Chodźmy stąd. Tylko patrzeć jak zjawią się tu straże.
Przepchnęli się przez tłum i skręcili w boczną alejkę, aby nie natknąć się na zaalarmowanych nietypowym zgromadzeniem żołnierzy. Po około pół godzinie szybkiego marszu dotarli do karczmy. Jak zauważył Tantalion, wszyscy już byli na miejscu i czekali tylko na nich. Gdy przyszła jego kolej na złożenie raportu, powiedział co nastąpiło:
- Eltios nie był zbyt rozmowny, ale za to kazał sobie słono płacić. Jedyna przydatna informacja jakiej udzielił, oprócz tego, że Falco jest dobrze strzeżony, dotyczyła jego planowanej egzekucji za około dwa tygodnie, podczas jakiegoś smoczego święta. - tu zakonnik zrobił zakłopotaną minę - Zła wiadomość jest taka, że byliśmy śledzeni. Co prawda złapaliśmy szpiega i przesłuchaliśmy, ale w drodze powrotnej do karczmy został śmiertelnie postrzelony z kuszy przez nieznanego sprawcę. Wniosek jest prosty: mieliśmy więcej niż jeden ogon, a to oznacza, że prawdopodobnie wiedziano o naszym ptrzybyciu do Madbar. Słowa tego mężczyzny, o liście gończym wydanym na ciebie Mallunie, też nie wydają się być przesadzone. - łowca pokręcił głową - Nie jesteśmy tu bezpieczni. Im szybciej znajdziemy nowe lokum, tym lepiej.
Tantalion odetchnął z ulgą, gdy usłyszał, że Mallun podziela jego obawy i ma awaryjne schronienie. Wiedział, że każda chwila zwłoki w tym miejscu może ich drogo kosztować. Toteż nie smucił się za bardzo, gdy godzinę przed pólnocą przyszło im pożegnać się z wygodnymi łóżkami w gospodzie. Kierowali się znów do slumsów, które Tantalion nie tak dawno odwiedził. Przez całą drogę bacznie się rozglądał czy nikt ich nie śledzi. Mimo, że nic niepokojącego nie dostrzegał, czuł gdzieś w środku, że ktoś lub coś ma na nich oko. Postanowił podzielić się swoimi obawami z Veinsteelem.
- Nie wiem jak ty, przyjacielu, ale ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ktoś depcze nam po piętach. Jeśli nasi wrogowie wykryją tajne shronienie Malluna, wtedy będziemy w poważnych tarapatach. Może powinniśmy zaczaić się gdzieś po drodze i zobaczyć czy mamy opiekunów, hmm?
Jak powiedział tak zrobił. Tuż za załomem jednej z ulic, Tantalion znalazł ciemną wnękę; idealne miejsce do maskowania w środku nocy. Wkrczył do niej, przykucając i wtapiając się w mrok. Bacznie obserwował wszystkie zakątki i uważnie nasłuchiwał, czy ktoś się nie zbliża. Po paru chwilach usłyszał kroki. Zbliżały się nieubłaganie w jego stronę. Kiedy łowca już był pewien, że osoba kieruje się do jego wnęki, wysunął ostrze i zasłonił fałdą swego płaszcza. Kroki okazały sie należeć do jakiejś żebraczki, która prawdopodobnie upatrzyła sobie to miejsce na nocleg. Zauważając ciemną, przyczajoną sylwetkę zakonnika, parsknęła tylko i powiedziała:
- Posuń się. Myslisz, że to tylko twoje leże? Byłam tu już wczoraj. - cuchnący oddech z ust kobiety uderzył w Tantaliona, gdy wypowiadała swoją kwestię. Łowca zakaszlał lekko, przykładając dłoń do ust, po czym odrzekł cichym głosem:
- Oczywiście, już robię miejsce. - przesunął się lekko. Najwyraźniej ukontentowana kobieta rzuciła się na jakąś brudną szmatę i mrucząc coś pod nosem, zasnęła. Tantalion odczekał jeszcze trochę, a gdy towarzysze byli tylko niewyraźnymi punkcikami na odległym końcu ulicy, ruszył truchtem w ich stronę.
- Jak na razie cisza. - rzucił przelotnie do Malluna, dając do zrozumienia, że nikogo nie spostrzegł.
Towarzysze dotarli w końcu do starej szopy pod zachodnim murem, która okazała się być celem ich wędrówki. Gdy krasnolud odsuwał starą szafę, aby dostać się do ukrytego pod nią włazu, Tantalion stał w progu, twarzą zwrócony do przeciwległego końca ulicy. Cały czas był niespokojny i nie ufał tej ciszy jaka towarzyszyła im podczas całego pochodu. Ostatni rzut oka na okolicę i łowca także znalazł się na dole. Wybrał łóżko stojące w rogu i usiadł na nim ciężko. Gdy usłyszał, że Mallun wyznacza Kelgara na pierwszą wartę, zdjął płaszcz, zwinął go w rulon i podłożył sobie pod głowę. Tarczę zostawił opartą o ścianę tuż przy łóżku. Nie rozstał się za to z kataną, którą trzymał przy sobie schowaną do pochwy, zdradzając niejako, że spodziewa się wszystkiego najgorszego. *Bo niby dlaczego tym razem miałoby być inaczej?* - zapytał samego siebie.
 
Astaroth jest offline