Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2023, 14:30   #203
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Elf rozglądał się dookoła z uwagą. Reliefy i rysunki robiły wrażenie. Wiedział, że przez lata wszystko to powinno się rozlecieć.

- Xin Shalast -
powtórzył, jakby chcąc zapamiętać nazwę. Pokiwał przy tym głową. Może to już czas? Może trzeba opuścić rodzinne miasteczko i ruszyć w świat? Jak Sherwyn właśnie. Jest jeszcze tyle do odkrycia. Tyle niezbadanych tajemnic. Nie był już tym chłopcem co jeszcze kilka dni temu.

Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Starożytne ruiny ruinami, ale Vall mieszkał na ulicy. A to oznaczało, że bliżej jest mu do tego co cenne niż tego co bezcenne. A w basenie coś ewidentnie błyszczało. Coś co mogło być złotem…

I wtedy pojawił się ogromny krab. A może rak? Elf nie był nigdy specjalistą od skorupiaków. Odskoczył dzięki swojemu refleksowi i wezwał ostrze z cienia. Tym razem trzymał się na dystans, a dzięki czarom mógł ciskać swoim ostrzem po to tylko, by za chwile przywoływać je w swojej dłoni.

Wyprowadzał tak atak za atakiem, podczas gdy wokół rozbłysło światło magicznych pocisków i mroczna energia klątwy Mharcisa. Jeżeli tylko uda im się przetrwać, to będzie musiał udać się ze strażnikiem do kogoś, kto zrozumie naturę jego magii. Ale to jeżeli przeżyjemy…

Serce Valla niemal się zatrzymało gdy zobaczył paladynkę nacierając na bestię. Chciał zaprotestować… chciał ją powstrzymać… ale czy on mógł jej coś kazać? Była uparta i zawzięta. Nie trzeba było więc długo czekać, aż stwór padnie.

- Nie powinnaś się nadwyrężać. Nie szafuj życiem. Już prawie stąd wyszliśmy. Za chwilę wrócimy do miasta i się podleczysz -
powiedział Vall, choć wiedział, że nie da posłuchu jego słowom. Zamiast tego elf zdjął koszulę odsłaniając wątłą klatkę piersiową. Zanurkował w lodowatym basenie sięgając drogocenne kamienie i worek wypchany złotem. I coś jeszcze… amulet.

Amulet na srebrnym łańcuchu z jakimś symbolem, którego Vall nie rozpoznawał. Sam amulet jednak pulsował magią. Magią bliźniaczo podobną do czaru jakim otoczył się gdy byli jeszcze kilka pięter wyżej w siedliszczu goblinów.

Po chwili zaciągnął na siebie luźną koszulę. Sprawdził jedynie czy zestaw wytrychów pozostał nienaruszony na lewym nadgarstku. Mieli ze sobą naprawdę dużo gotówki. Vall nigdy nie widział takiej kwoty. Jednak klejnoty spakował do swojej sakiewki niemal odruchowo.
- Podzielmy pieniądze. Po zbroję tego skorupiaka wrócimy gdy oczyścimy podziemia.

***

Nie było trudno włożyć gwiezdzistego przedmiotu, do gwieździstego gniazda. Wszystko zdało się wręcz za łatwe. Toteż elf wyjął ze swoich narzedzi lusterko na długiej rączce i zerkł długo we wnętrze otwierjacego mechanizmu. Potem obszedł potencjalne drzwi, ocenił czy po ich otwarciu nie uruchomi się żaden inny mechanizm.

W końcu wygiął kark strzelając kręgami.

- Ruszamy. Ty proszę trzymaj się z tyłu. Naprawdę poradzimy sobie ze wszystkim
.

Trzymał dłoń na ramieniu Verny.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline