Ów drugi, leżący jak długi o dwa kroki za staruchą, czuł, jak świerzbią go uszy. W niebieskim świetle jaskini wyraźnie widział, jak przed nim usiadła Mabel. Jednym wprawnym rzutem mógł jej dopaść i uderzyć w głowę kamieniem - kto wie, być może zabijając.
Tylko tyle, że... nie wierzył, aby mogło mu się udać. Nie był dość wprawny, a o atakowaniu wiedźm skrycie w żadnej bajce czy plotce nie słyszał. Zapewne był ku temu powód.
W dodatku skrył się tu przecież, żeby zaskoczyć potwora, któy wynurzał się powoli z mroków jaskini. Skoro ów potwór przemienił się raptem w nie mnie przerażającą, ale dobrze znaną i - chyba - przyjazną czarownicę, nie bardzo potrafił znaleźć powód, by wykonywać odważny plan Hadriana. Zresztą, grajek chyba coś wspominał, że JEŚLI potwór nas zaatakuje.
Ostatnia myśl przekonała świniopasa i z uśmiechem na ustach zaczął się gramolić na nogi.
Ostatnio edytowane przez Grey : 21-09-2007 o 15:47.
|