Ahmed ze spokojem oglądał całe zamieszanie, które wprowadził jegomość w kapeluszu. Pochłaniał tylko dobrą strawę, wiedząc że to może być ostatni gorący i tak pyszny posiłek w przeciągu następnych dni. Na swego pobratymca spojrzał z pogardą, gdy ten tylko splunął - nie pochwalał takiego zachowania... takiego łagodnego zachowania. "Od razu mógł mu dać w morde albo kopnąć go w rzepkę, a nie zachować się jak uniżony sługa, który splunięciem zrobił już za dużo... Jak mawiał baron von Klaus: Co różni Amerykanina od porządnego debila? Noszą inne kapelusze. Tak się bowiem zachowują ludzie, których historia to zaledwie 200 żałosnych lat, przy dobrych kilku tysiącach wspaniałego Egiptu!" - rozmyśliwał Sharif, zmierzając wzrokiem Greena, który swym dumnym zachowaniem oraz ubiorem odrazu zdradzał swą narodowość.
Kiedy piękna pani Natalie - której uroda oczywiście nie umknęła wzrokowi Ahmeda - skończyła swą wypowieść, Ahmed przerzuwając jeszcze mały kawałek mięsa rzekł:
- Ten rut to chyba nukta - jego surowy ton przeplatał się ze śmiesznym akcentem i arabskim językiem. - Oni zawsze gadać o rut, znaczy o duch. Kiedy na ostatniej wyprawie zawalić się hadżar, znaczy.. - zamikł na chwilę drapiąc się po brodzie i kończąc przerzuwać jadło, po czym dokończył. - Znaczy stein - dokończył w języku niemieckiem, najwyraźniej angielski sprawiał mu jeszcze trochę problemu - też mówili o duch, a to była wina jeno amerykanin, które źle podstawić belkę. Zgadzam się zatem z panią, nie należy wierzyć. - po czym lekko uśmiechnął się w kierunku pani archeolog i skinął głową na znak poparcia.
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?! |