Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2023, 13:45   #94
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację



Heinrich już chciał odpowiedzieć Rune, gdy Joachim pojawił się na miejscu i ruszył w kierunku Silnego.

- Ja może i jestem stary, ale to on nigdy nie poznał wojska. - wskazał na maga - On by się załamałpod ciężarem najlżejszej zbroi. Taki chuderlawy... - podśmiał się - Może przyszedł prosić Silnego o trening? - zapytał Rune - Chodźmy obadajmy, sprawę wam wszystkim mogę nakreślić.

- No tak. Na wojownika to on raczej nie wygląda. - zgodził się Rune gdy też spojrzał za okno i dojrzał dwie, znajome sylwetki. Obaj wyszli na zewnątrz i zastali rozmawiającego łysego mięśniaka ze znacznie od niego szczuplejszym magistrem.

- Serwus chłopaki. - rzucił do nich Rune aby się przywitać i zwrócić uwagę. Silny spojrzał w ich stronę i też się podobnie przywitał. Po chwili już stali pod karczmą we czterech.

- Dzień dobry, mam nadzieję że dobrze się miewacie, ostatnio dużo się dzieje w naszym Zborze, prawda? - uśmiechnął się czarodziej.

- Ano trochę. - zgodził się Silny co jak zwykle o ile nie wybuchał gniewem to raczej nie był zbyt wylewny.

Heinrich zachowywał milczenie, dając Joachimowi pierwszemu przedstawić sprawę, nim sam zdecyduje się zabrać głos.

- Zlokalizowałem artefakt Vesty, jest on w skrzyni w podziemiach Akademii. Zastanawiałem się czy moglibyście pomóc mi go dostać? Na włamaniach znają się też dziewczyny Łasicy, ale ona jest teraz zajęta akcją w Świątyni.

- To nie ma co tu o tym gadać na ulicy. Chodźcie do środka. - Silny z ich czwórki był najdłużej w kulcie no i miał najwyższą w nim pozycję. Do momentu wynagrodzenia Łasicy za kluczową rolę w uwolnieniu Mergi ostatniej zimy to mieli oboje podobny status. Co jeszcze tylko zaogniło niechęć łysego khornity do liderki slaaneshytek.

Więc Rune i Heinrich wrócili z powrotem do wnętrza “Kociołka” a Silny i Joachim tam dopiero weszli. Ten drugi też raczej nie miał okazji tu bywać ale tym razem jak weszli z dwoma mięśniakami jacy widocznie byli uznawani za tutejszych to nikt ich nie zaczepiał. Silny nawet wymienił pozdrowienia z kilkoma z nich. Też zamówił obiad, raczej mało wyszukany i oczywiście z rybą w roli głównej po czym we czterech usiedli przy jednym ze stołów. Póki kelnerka nie przyniesie zamówienia to mogli porozmawiać.

- Vesta no to ona nie jest od nas. Jakbyś coś od naszej Norry znalazł no to co innego. No ale znalazłeś od tej swojej Siostry to znalazłeś. - Silny nie ukrywał, że podążanie ścieżką patronki władcy magii niezbyt go interesuje. Ale skoro to chodziło o część dziedzictwa jednej z Sióstr, nawet nie tej jaka była jego ulubioną, to mógł wysłuchać o co chodzi.

- A o co chodzi z tym włamaniem? - zapytał Rune jaki nie miał tak negatywnych doświadczeń i relacji obiema łotrzycami z ich zboru.

- Może i nie jest od was, ale to wzmocni naszą grupę. Na pewno ja i pozostali się odwdzięczymy, pewnie Merga też - Joachim uśmiechnął się do Silnego.
Następnie opisał co wiedział o artefakcie i jego położeniu, oraz o zabezpieczeniach Akademii.

- Myślicie że w kilka osób dalibyśmy radę pokonać zabezpieczenia, ewentualną ochronę i uciec?

- Może. - wzruszył swoimi mocarnymi łapami łysy przywódca khornystów. - To zależy. Z tego co pamiętam to ten mur nie jest jakiś szczególnie wysoki. Do przeskoczenia. Ale przewalić przez niego jakiś duży kufer może być ciężko. Chyba, żeby łodzią podpłynąć do nabrzeża. Wtedy ten mur nie jest istotny. Tylko jak taka duża ta skrzynia to dwóch do niesienia potrzeba. No i same drzwi. Jak ma być po cichu to trzeba zdobyć klucz. Bez klucza to trzeba będzie wyłamywać albo piłować a to jest głośne. Chyba, żeby wcześniej pozbyć się stróżów. I psów. Bo tam zawsze jakieś luzem biegają. Właściwie trzeba by zacząć od pozbycia się psów bo zaalarmują całą resztę. To robota na parę osób. No i ten klucz do tych drzwi trzeba by mieć. Albo kogoś kto się zna na zamkach. - Silny wyraził swoją wstępną opinię na ten temat. Niczego jeszcze to nie przesądzało i nawet w tak krótkim szkicu było widać sporo zmiennych.

- Wolałbym nie wchodzić "na siłę". - odezwał się były łowca czarownic - Na Zborze więcej poruszę, ale myślałem o wprowadzeniu kogoś jako strażnika. Przez Czerwonego Johana. - spojrzał na Rune - Właśnie temu ci o nim mówiłem. Mógłbyś się przy okazji wywiedzieć jakie osoby są przydzielone do ochrony w Akademii, oczywiście bez naciskania, a jedynie mimochodem w rozmowie zahaczyć, nic co jest potrzebne na już. - postukał palcami o blat - Łowca Czarownic zbiera każdy skrawek z miejsca zbrodni oraz wyciska wszystko z osób powiązanych i później na tym bazuje, na kogo spadnie oskarżenie. Dziś porozmawiam Mergą. Dopiero wtedy będę mieć więcej informacji.

- No to po co mamy tam kogoś umieszczać jak po rabunku będą niuchać wszędzie i każdego kogo dorwą? - zapytał Silny po chwili zastanowienia. - Ja to mówię, jak wiadomo w które drzwi trzeba uderzać i którą skrzynię brać to zrobić skok w środku nocy, zabrać co trzeba, może coś przy okazji i niech szukają sobie potem wiatru w polu. - łysy lider khornitów widocznie stawiał na proste a najlepiej szybkie rozwiązania. Zwłaszcza jak nie chodziło o błahostkę tylko należało się spodziewać sporych konsekwencji takiego rabunku.

Heinrich uśmiechnął się.
- Jeżeli będzie szansa na wykorzystanie fortelu... Na razie osobiście nie mogę całej pewności dać, dopiero na Zborze. Niemniej, czy możemy na waszą pomoc liczyć, nawet jeżeli plan byłby sam w sobie niebezpieczny? - zapytał, chcąc upewnić się co do gotowości podjęcia ryzyka.

- Na jakieś przebieranki to nie mam ochoty. Nie chcę się w coś długiego pakować jak w zimie z tymi kazamatami. Ale jakiś nocny skok tak, coś prostego to tak, możemy to zrobić. Nocą to tam nikogo nie powinno być. Psy i może paru nocnych stróżów. Do zrobienia. Chyba, że jest tam coś jeszcze. Jak nie to Joachim na przewodnika, idziemy gdzie mamy iść, no te drzwi trzeba będzie jakoś sforsować a potem bierzemy skrzynię i z powrotem na łódź i jazda. I potem niech sobie robią te śledztwa. - Silny spojrzał na Rune ale z ich dwóch to on miał pozycję lidera wojowników a do tego był z tego miasta zaś brodacz to przybył tutaj w podobnym czasie jak Heinrich. Niemniej na jakiś nocny skok byli chętni zwłaszcza, że Joachim mógł ich doprowadzić pod właściwe drzwi i skrzynię zaś sama ochrona Akademii nie wydawała im się jakaś szczególnie mocna.

- Prosty ten plan, ale może byłby skuteczny…. - czarodziej wahał się. Jego Patron sprzyjał z tego co wiedział bardziej złożonym intrygom. Z drugiej strony im więcej zmiennych, tym więcej rzeczy mogło pójść nie tak, prawda? Pamiętał także swój sen, który wydawał się być ostrzeżeniem że wpłątuje się w dużo spraw, z których niekoniecznie będzie się łatwo wyplątać.

- Możemy pójść w tym kierunku, ale porozmawiajmy jeszcze na Zborze ze Starszym i Mergą. Dziękuje Silny, że mogę na ciebie liczyć.

- Wszystko wyklaruje się dziś. - zgodził się Heinrich, po czym spojrzał na Joachima i położył mu rękę na ramieniu.
- Dobrze, że się tu razem zjawiliśmy, bo mam i konkretnie do ciebie sprawę.

-Tak? - czarodziej nieco się wzdrygnął pod nagłym dotknięciem Henricha, ale potem pozwolił sobie na lekki uśmiech. W końcu tamten chciał mu pomóc.

***

- Nie kojarzę bym cię kiedyś skrzywdził. - Heinrich odezwał się do maga, gdy zostali pozostawieni sami sobie po wspólnym wyjściu z karczmy - Czy zapracowałem jakoś inaczej na niechęć? - zapytał przychylony do młodego maga.

- Mam złe doświadczenie z osobami.. twojego pokroju..- Joachim przypomniał sobie co spotkało jego rodziców.
- Ale do ciebie osobiście nic nie mam- wyjaśnił po chwili.
Heinrich skinął głową.

- Przed Zborem idę do Starszego i Mergi. - zaczął - Na samym Zborze mamy dużo do ustalenia. - spojrzał w oczy maga - Nim dotrze do tego publicznie... Chcę byś się przygotował. - powiedział powoli kładąc dłoń znowu na ramieniu maga jakby dla oparcia nim dodał karcąco - Na konsekwencje swojego utrudnienia akcji z Akademią.

- Utrudnienia? Zlokalizowałem nasz cel i wprowadziłem dodatkowy element chaosu do sytuacji, prawda? - czarodziej nie chciał by tak jednostronnie przedstawiano rezultat jego działań.

- Nie martw się zbytnio. Utrudniło nam, bo zainteresowało Hetzwiga. Wymagało to dodania dodatkowych obliczeń do działania, ale... może to w ogólnym rozrachunku wyjdzie w końcu na dobre. Tylko... Będzie od ciebie wymagać podjęcia się niebezpiecznego zadania. - urwał na chwilę - I trzymania się z dala Akademii w zadaniu.

- Trzymania się z dala od Akademii, czyli uważasz, że nie powinienem brać udziału w tej akcji? - czarodziej mrugnął, nieco skonfundowany.

- Nie brać udziału w tym, co się rozegra w Akademii, ale miałbyś istotną rolę. - odparł - Choć pewnie cię ona nie pocieszy. Ktoś musi zajmować Hertza, który ciebie zdążył już poznać... a znajomość z Hertzwigiem może w przyszłości się przysłużyć. - spojrzał oceniająco na Joachima, trochę jak nauczyciel - Rozumiesz? Jesteś spalony i będziesz na pierwszym ogniu podejrzeń po spełnieniu się twojej przepowiedni. A od podejrzeń do przesłuchania i wyroku... nie ma aż tak długiej drogi, jak droga zarządzana przez Łowcę Czarownic. Szczególnie, gdy chodzi o maga. Jeżeli główny łowca nagród wie, to nasz Łowca Czarownic tym bardziej.

-Zastanowię się, porozmawiamy na Zborze, może Starszy i Merge coś nam doradzą. Odparł czarodziej nieco niepewnie, zmierzając do zakończenia rozmowy.


************************************************** *******


Kiedy szykował się do Zboru, próbował to sobie wszystko ułożyć w głowie. Czy Henrich miał rację, że w tej sytuacji nie powinien uczestniczyć w akcji w Akademii by nie przyciągać do siebie podejrzeń? Te dzwonki go wzywały, więc wydawało mu się właściwe by to on zdobył dziedzictwo Vesty. No ale na pewno będzie w Zborze 1 kandydatem do badania tego artefaktu, jako nie tylko czarodziej ale i podążający ścieżką Pana Przemian? Szczególnie, że Merga ma wyjechać i nie będzie miała na to czasu. No i było też te sny, jakby widział sceny z przyszłości... dzisiejszy zdawał się zawierać ostrzeżenia. Sugerowały, że będzie miał do czynienia z Hetzwigiem i pojawi się na tych bagnach, gdzie czaiła się jakaś bestia i były do zebrania składniki dla Sigiminudusa. Czy tę bestię z bagien łączyło coś z Vestą, we wcześniejszym śnie pojawiła się wraz z dźwiękiem dzwoneczków. No i padły tam słowa, czy naprawdę kontroluje sytuację, czy nie zaplątał się w sieć.......pocieszało go trochę to, że jego Patron podobno lubił chaos i skomplikowane zmieniające się plany, tylko jak nad tym wszystkich dobrze zapanować? Liczył że coś się jeszcze rozjaśni na Zborze, Starszy i Merga zawsze potrafili coś mądrego doradzić. Na pewno musiał uważać, by nie zostać spalonym w tym mieście, zbyt wiele było jeszcze do osiągnięcia.
 
Lord Melkor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem