Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2023, 16:56   #273
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację




Mikel przez chwilę milczał. Dał wygadać się każdemu, kto chciał się wygląda, a druid najwyraźniej tego potrzebował.
-Już? Każdy powiedział co miał do powiedzenia? Czasami nie mogę was słuchać… - w tonie głosu słychać było wyraźne zrezygnowanie - Jace, do jasnej cholery, czy mozesz raz zachować się normalnie?! Mówisz, że wiesz czym jest wróg, ale jak pytam to udajesz, że nie słyszysz pytania. Mówisz, że sny mogą nas zabić i każesz mi patrzeć na brzydalka i Vircana, jakby to coś wyjaśniało, a nie wyjaśnia nic. Na razie nic z tego, co powiedziałeś nie jest w żaden sposób potwierdzone, a Ty wyraźnie nie masz zamiaru czegokolwiek powiedzieć. Zaczynam uważać, że gówno wiesz, tylko jak zawsze chcesz zgrywać mądralę. - pokręcił głową - Zrozum człowieku, że nikt nie będzie wykonywał Twoich poleceń. Nikt nawet nie będzie Cię słuchał jak będziesz ciągle wszystko zachowywał dla siebie. Jak już skończę to może dla odmiany spróbujesz powiedzieć coś z sensem i odpowiedzieć na zadane pytania? Byłoby to miła odmiana… Kazałeś uważnie rozważać akcje i przygotować plan, po czym olaleś nas ciepłym moczem i najwyraźniej siebie gdzieś idziesz, żeby "się przygotować". Kurwa do czego? Co takiego jaśnie książę zamierza robić, że nie warto poinformować o tym towarzyszy i zostawić ich z nierozwiązanym problemem? Przestań wszystkich traktować z góry. Nie masz ku temu żadnego powodu. Co zaś się tyczy Ciebie… - spojrzenie powędrowało w stronę ptaka - Masz rację i jej nie masz. Ja nie znam się na magii to nas nie ukryję. Ty też chyba nie umiesz rzucić zaklęcia, o którym mówisz. Jace też nie. Fajnie, że wymyśliłeś rozwiązanie problemu, którego nie możemy wprowadzić w życie. No ale… załóżmy, że jednak możemy. Ukryjemy siebie? Co z resztą miasta? Burmistrz? Dowódcy oddziałów? Kapłani, medycy, matki, dzieci, szeregowi "żołnierze", którzy będą za kilka dni bronić miasta? Co z nimi? Będziemy leczyć objawy, zamiast pozbyć się źródła problemu? Wiesz na ile sposobów może zaszkodzić nam wróg, który jest wewnątrz murów? Podszywańcy nie pokazali tego dosyć dobitnie? Mamy teraz olać realne zagrożenie dla życia WSZYSTKICH ludzi w tym mieście, żeby uratować kilku innych? Tamtych kilku jest w jakiś sposób ważniejszych niż ci tutaj? Kurwa! Obaj się zachowujecie, jakbyście wszystko wiedzieli i na wszystkim się znali. Słucham was i zaczynam myśleć, że nawet przyszłość znacie. To może któryś z was mi powie jak ona będzie wyglądać? Gdzie zaatakują dziś w nocy siostry? Kogo albo co obiorą za cel, jak uda nam się ukryć? Jaki wpływ będą miały wyrządzone przez nie szkody, na zbliżającą się bitwę? Ile osób zostanie zjedzonych tej nocy w tym obozie, a ile zginie przez siostry, jeśli dziś nie rozwiążemy problemu? Możecie mi powiedzieć? Myślę, że nie. Dlatego teraz grzecznie posadzicie tu znowu dupy, jeszcze raz każdy powie to, co wie, co wydaje mu się, że wie i dlaczego wydaje mu się, że wie. Później ustalimy plan działania i dopiero wtedy się rozejdziemy? Jakieś sprzeciw? Nie? Świetnie! - Mikel nawet na sekundę nie zatrzymał się w swoim monologu, nie dając druidowi i psionikowi możliwości wniesienia sprzeciwu. Z jego tonu wyraźnie wynikało, że nie zamierza przyjąć żadnego.
Vircan obserwował Mikela z rosnącym serduchem. Nie zgadzał się ze wszystkim co mówił, ale podobało mu się jak chłopak się rozwinął przez te lata. Wziął wdech. Uspokoił się i postanowił zrobić jak on zadecydował.
- Siostry są tutaj od dłuższego czasu. Nie od dziś. Zorganizowanie zwoju z Sztuczką z Liną dla Jace’a nie byłoby problemem. Longshadow jest wystarczająco duże aby móc to bezpiecznie założyć. Jeśli nie Sztuczka z Liną to moje Pomniejsze odnowienia pozwolą nam dwa, trzy może pięć dni nie musieć spać, ale nie pozwoli to Jace’owi odnawiać zaklęć, więc to raczej słabe rozwiązanie. Jak pomyślę to aby być szczerym muszę przyznać, że nie widziałem nic co by jasno świadczyło, że więźniowie są pokarmem… jedynie to, że ich obecność tam jest podejrzana i nie widziałem innego jedzenia dla bestii, jeśli nie liczyć klatek z wilkami przed jaskinią, a nimi raczej nie karmią. Nie mam też żadnych metod znalezienia sióstr, ale jeśli Jace ma jakieś odpowiednie zaklęcia to wierzę, że moglibyśmy ogarnąć oba tematy. Obóz bestii nie powinien być wielkim problemem dla nas. Kilka minotaurów z sieciami, dwa hobgobliny warte uwagi, chyba kapłan i wojowniczka, dwie wielkie łuskowate byki, te mogą być uciążliwe, chimera i jakaś bestia której nie widziałem… jakbym miał zgadywać to jakiś kopiący się przerośnięty owad, ale to zgadywanie. Mam już gotowe tylne wejście do ich jaskini o którego istnieniu nie wiedzieli jak wczoraj odlatywałem. Teren bardzo sprzyja kontroli pola w jakiej moja magia sobie doskonale radzi. Widzieliście dziś w nocy, że nawet jeśli ledwie żywi byśmy z tego wyszli to łatwo nas na nogi postawię.
- Co masz na myśli mówiąc, że są tu od dłuższego czasu? Od kiedy? Kogo, albo co atakowały do tej pory, bo chyba nie są tu, żeby zwiedzać? Kogo zaatakują, jeśli nas nie będą mogły obrać za cel? Jak poradzimy sobie z fizycznym, faktycznym atakiem, jeśli będziecie bez magicznych mocy bo będziemy unikać snu? Bagatelizujesz realny problem i chcesz ruszać na ratunek kogoś, kto wcale nie musi być jednak zjadany. Nie ma znaczenia jakie tam mają zabezpieczenia i ile stworów będziemy musieli zabić. Zabijemy wszystko co trzeba, kiedy się zdecydujemy na działanie. Znajdziemy sposób. Jak zawsze Sęk w tym, że jestem coraz bardziej przekonany, że obóz może poczekać jeszcze trochę, do czasu aż rozwiążemy problem, który mamy tu na miejscu. Ten tutaj jest realny. Tamten na razie wydaje się być tylko możliwy.
Vircan milczał chwilę. Założenia, założenia… zbyt dużo założeń. Głowa mu już nie pracowała jak kiedyś… ale nic się z tym nie zrobi.
- Moja magia jest niezależna od mojego snu, ale wciąż zgadzam się, że Sztuczka z Liną jest dużo lepszą opcją. Jeśli zostanę przegłosowany zrobię jak reszta drużyny zdecyduje. Jeśli zostanę potraktowany takimi argumentami a nie kpiną i pogardliwymi spojrzeniami to nawet nie będę za bardzo narzekał.
- Odnoszę wrażenie, że odpowiadasz tylko na to, na co Ci wygodnie, ale… Może spróbuję inaczej. WIEMY na pewno, że w mieście są Siostry. WIEMY, że są wrogo nastawione. Myślę, że WIEMY, że ich zadaniem jest ułatwić Kłom szturm na miasto. Co do tego chyba nie mamy wątpliwości tak? - spojrzał pytająco na druida - NIE WIEMY czy więźniowie są trzymani jako pokarm, czy do innych celów. NIE WIEMY, czy stanie się im tej bądź kolejnej nocy jakaś krzywda. Równie dobrze mogą ich trzymać, żeby użyć jako żywych tarcz przy ataku, oddać harpiom, oddać Umbrze na eksperymenty bądź cokolwiek innego. Czy możemy się zgodzić, że Siostry są realnym i znanym zagrożeniem, a uczta z jeńców tylko możliwym? Czy zatem marnowanie czasu na coś co prawdopodobnie może poczekać, zamiast na wroga który jest tutaj i pewnie nie będzie próżnował to dobry pomysł?
- Pozostaję przy mojej odpowiedzi. Jeśli zostanę przegłosowany pójdę za drużyną szukać wiedźm. Masz tylko tyle i aż tyle. Ale proszę cię… - Vircan się zawahał i nie dokończył myśli. Miał swoje “ale” do dodania, ale nie chciał się wykłócać. Sprzeczka z Jacem mu już starczyła.
-Rufus milczał przez jakiś czas, próbując ułożyć to sobie wszystko w głowie i nie do końca skutecznie zregenerować siły posiłkiem. Ale tym miejscu postanowił się wtrącić.
-Ja tam ufam Jace’owi, najlepiej z nas zna się na tych sprawach. Te sny nie są normalne i nas osłabiają. Musimy wpierw się ich pozbyć, żeby móc walczyć skutecznie z Kłami. Ja mogę pójść się porozpytywać po mieście i poszukać wskazówek, ktoś ma jakiś lepszy pomysł?
Jace stał przy stole przysłuchując się rozmowie. Miał trochę czasu na opanowanie się. O ile rozumiał wybuch Mikela, o tyle oskarżeń już nie za bardzo. W głowie chodziło mu wiele odpowiedzi, część normalnych, w stylu “przecież nie wydaje rozkazów”, przez “czy chodzi ci o te rozkazy, które i tak ignorujesz?”. Wszystkie były dziecinne. Sprawę należało rozwiązać w sposób cywilizowany, bez jeszcze większej eskalacji. Niestety, nie miał dobrego doświadczenia w tłumaczeniu spraw Mikelowi bez jednoczesnego zaogniania sytuacji. Westchnął.
- Mikel… - zaczął uważnie dobierając słowa. Mówił powoli starając się wyważyć pomiędzy spokojnym tonem niewskazującym na agresję, a głosem rodzica tłumaczącego któryś raz proste rzeczy swoim nierozgarniętym pociechom.
- Pominę kwestię “rozkazów” i całą niemerytoryczną resztę. Wiedz jedynie, że nie masz racji, ale nie będziemy się o to sprzeczać teraz. Mamy ważniejsze tematy. Prosiłeś, żebym podzielił się wiedzą i planem. Zasugerowałeś, że nie są w stanie zabić snami i że potrzebują nas zaatakować fizycznie, żeby przygotować pułapkę. Odpowiadając od końca: - psionik wziął nieco większy wdech i kontynuował.
- Nie widzę w tej chwili możliwości przygotowania pułapki, bowiem mogą nas zabić snem. Tak jak widać mam nadzieję po Rufusie i Vircanie, te podkrążone oczy, upiorne spojrzenie, ściągnięte policzki, szara skóra, spuszczone ramiona, niezdrowe pióra i zmęczone spojrzenia, to nie są naturalne efekty niewyspania. To magia. Magia, która może zabić we śnie. Każdego z nas. Dziś my byliśmy silniejsi, ale nie daje nam to żadnej ochrony przed kolejnymi atakami. Im mniejsza pewność siebie, tym szybciej cię zabiją.
Teoretycznie mogą działać skądkolwiek w ramach jednego planu jak słusznie wskazał druid, więc tak naprawdę może ich tu nie być w ogóle. Jedyne co daje nam jakiekolwiek poszlaki że są w mieście to informacje od doplerów i kilka morderstw. Nie mam żadnego planu… jeszcze.
Zostało nam jeszcze to kim są. Nie ma jednej nazwy na nie, bowiem nie należą do konkretnej rasy. Z tego co kojarzę, to są powiązane z planem snu, można by rzec - dotknięte przez plan, skrzywione. Najbardziej trafnym określeniem byłoby pewnie istoty z koszmarów, jeśli komukolwiek taka informacja się przyda do czegokolwiek. W naszym wypadku bazując na opisach koszmarów jakie mieliśmy, to najprawdopodobniej goblinoidy.
Jeśli zaś chodzi o ich moce, to oprócz kontroli nad snami, są odporne na wszelkie formy iluzji, same zaś roztaczają aurę grozy, podobną do smoczej… tylko bardziej koszmarną. Do tego błyskawicznie regenerują się, o ile nie zostały zranione srebrną, lub dobrą, np. pobłogosławioną bronią. Dodatkowo, potrafią doskonale udawać martwe, więc w razie czego trzeba będzie je spopielić, czy coś. Czy teraz jesteś ukontentowany? -
spytał Mikela.
- A co do ciebie - spojrzał na druida - odwołując się do argumentu autorytetu pokazujesz jak niewiele masz do powiedzenia i jak mało przekonujące jest to co mówisz. Nie mam ochoty się kłócić, ogarnij swoje racje… po prostu ogranij. - zakończył nie chcąc dawać przyczynka do kolejnej awantury.
- Rufus, mamy kilka potencjalnych miejsc. Najbardziej prawdopodobne są posiadłości doplerów i stara, opuszczona posiadłość Cerisum przy północno-wschodnim murze. Mam kilka czarów, które mogłby nam pomóc w przeszukaniu miasta, ale muszę je przygotować. Odbijanie więźniów i szukanie tych sióstr wymagają kompletnie innego zestawu narzędzi, więc musimy zdecydować się na jedno. Jestem za pozbyciem się sióstr, ale nie zamierzam być niczyim zakładnikiem jeśli ma to oznaczać rozdzielenie się. -

Rufus skinał głową, Jace mówił z sensem, choć to że mogli zostać potencjalnie nawet zabici przez koszmary senne, było naprawdę niepokojące.
- Myślę, że wszyscy poza druidem chcą się wpierw pozbyć tych sennych zabójczyń, żebyśmy mogli w stanie skutecznie zająć się Kłami. One zresztą dużo muszą o nas wiedzieć skoro tworzą tak realistyczne koszmary, bardzo to mi się nie podoba. Możemy się podzielić i sprawdzić kilka miejsc na raz, wziąć kogoś z miejskiej milicji do pomocy. To co, tak robimy? -podsumował, znacząco patrząc na resztę drużyny.
- Idź do świątyni, weź olej błogosławionego oręża, może kilka fiolek wody święconej. To pomoże przebić się jak uda się je znaleźć. Potrzebujemy czary światła, żeby odciąć im możliwość ucieczki przez plan cienia. Mam osiem fiolek eliksiru, który ochroni nas częściowo przed aurą strachu. Przyda się też ochrona przed złem, coś do spopielenia zwłok i wszelkie czary z domeny dobra jakie mamy. -
-Mogę tak zrobić jak mówisz, a potem weźmiemy się za przeszukiwanie? - Rufus był wyraźnie zadowolony, że rodzi się jakiś plan.
Mikel nie wierzył w to, co słyszy i widzi. Nie mieściło mu się w głowie, jak momentami ślepy był Jace, zwłaszcza jeśli chodziło o jego własne przywary.
- Ty chyba nigdy nie pojmiesz, że możesz się w czymś mylić… To jak teraz jesteś daleki od prawdy jest… już chyba nawet śmieszne. - Mikel wyglądał na głęboko rozczarowanego - Kawał z Ciebie zarozumiałego buca i wątpię, że to się kiedykolwiek zmieni. Nie będę Cię wychowywał bo to nie moje zadanie, ale chcę, żebyś coś zrozumiał. Nie masz prawa nikogo tutaj traktować jak dziecko. -Nie masz prawa nikogo tutaj traktować z góry. Nie masz tu żadnego autorytetu i żadnego prawa do wydawania rozkazów i poleceń. Wsadź sobie w dupę swoje "nie masz racji bo nie i zostawmy niemerytoryczną resztę". Nie masz racji i fakt, że nawet nie próbowałeś obronić swojego zdania tylko to potwierdza. - pokręcił głową - Ty nawet nie zauważyłeś, że zaraz po tym jak się zarzekałeś, że Ty nikomu nie rozkazujesz, wydałeś polecenie Rufusowi. Nie zapytałeś, nie poprosiłeś, nie było to wspólne ustalenie. Powiedziałeś "idź i zrób". Ja może i nie jestem lotny, ale umiem odróżnić polecenie od prośby. [/i] - mężczyzna zwrócił się w stronę Rufusa - Dobrze, że Ty mu ufasz, bo ja coraz mniej. Jego ocena sytuacji jest mierna. Decyzje coraz częściej chybione. Szuka winnych tam gdzie ich nie ma, byle czasem wina nie spadła na niego. Żałosne. - ostatnie słowo wyraźnie wypowiedział w stronę psionika - Dwa dni temu, jak tylko dowiedzieliśmy się o siostrach, inicjowałem działania, które miały pomóc je znaleźć. WSZYSCY zbagatlizowaliście problem. Jedyne co usłyszałem to pytanie o Jace'a "czy mam jakiś sposób, żeby je znaleźć" po czym całkowicie olał temat. O siostrach też wiemy nie dzięki niemu. JEDYNY szpieg, którego złapaliśmy żywcem to ten, na którego zapolowałem sam. Bez magii, bez pomocy, a jak kończyłem pozbawiać tego stwora przytomności to część z Was patrzyła na mnie jak na potwora, który pobił niewinną dziewczynę. Cieszę się, że chociaż teraz, po tym jak żmija, o której wam mówiłem, ugryzła was w kostki to zaczynacie patrzeć na sprawę poważniej. Szkoda tylko, że ten… Jace znowu błędnie ocenia zagrożenie. Chrzanić już to, że musisz gościa trzy razy pytać, żeby powiedział Ci coś, co niby wie. Chrzanić, że na część pytań odpowiada pokazując na was, jakby to coś miało wyjaśnić. Ważne jest, że znowu źle ocenił sytuację. - znów spojrzał na Jace'a - W niektórych kwestiach chłopie jesteś geniuszem, a w innych całkowitym głąbem. Rufus i Vircan są niewyspani. Może trochę osłabieni, ale… Przegrali nocną walkę i efekt jest znikomy. Ja wybrałem i nie ma żadnego. To zaklęcie, czy ta magia nie zabija w nocy. To zaklęcie ewidentnie osłabia ofiarę, żeby była łatwiejszym celem przy fizycznym starciu. Kurwa… Żeby ich zabić w taki sposób, potrzeba by było dni o ile nie tygodni, a najpewniej po dwóch dniach nawet taki idiota jak ja, znalazłby kogoś kto pomoże się bronić przed nocnymi atakami. Jakikolwiek rodzaj ataku to nie był, będzie miał ciąg dalszy. Nastąpi fizyczne uderzenie i to szybko. Na tyle szybko, żeby efekt nocnego koszmaru ciągle działał. Może i rozumiesz magię, naukę i czytałeś mądre księgi, ale walki i zabijania nie rozumiesz ni w ząb. Durniu… Pouczasz druida, że ma mało do powiedzenia, że odwołuje się do pozycji autorytetu, a sam jesteś jeszcze gorszy. On przynajmniej próbował argumentować cokolwiek. Od ciebie jest tylko "nie bo nie", "nie masz racji i nie będę Ci tłumaczył czemu", "Twoje argumenty są niemerytoryczne ale nie powiem czemu". Hipokryta. - odwrócił głowę w stronę półorka i ptaszyska - [i]Wziąłbym dziesięciu zbrojnych, narzucił na nich płaszcze, żeby nie rzucali się w oczy. Musimy chyba przeszukać każdą melinę, każdy opuszczony budynek, każdy zaułek, każdy magazyn i każdą dziurę jaką przyjdzie nam do głowy. Zanim wejdziemy gdziekolwiek, nasi ludzie mogliby ustawić się tak, żeby odciąć ewentualne drogi ucieczki. To przede wszystkim ich dom. Nie widzę powodu, żeby ich nie angażować. Rufus mógłbyś mi pomóc wybrać tych najbardziej dyskretnych. W końcu razem ich szkoliliśmy. Co sądzicie?

Rufus westchnął. Rozumiał nieco frustrację przyjaciela, jego też Jace czasami irytował. Ale czy był to moment żeby się kłócić, szczególnie przy Vircanie, który tak niedawno do nich dołączył?
-Mikel ma trochę racji. Ale to nie czas na szukanie winnych. Tak dużo dokonaliśmy razem, 6 miesięcy temu czy ktoś z nas mógłby to sobie wyobrazić? Pogromcy hobgoblinów i trolli, smokobójcy. A teraz mamy miasto do ocalenia. To nie czas na szukanie winnych, tylko działanie. Możemy połączyć plan Jace’a i Mikela, zaopatrzyć się w świątyni, a potem wziąć się za poszukiwania.-pół-ork próbował załagodzić spór.
Jace kręcil smutno głową nie przerywając wywodu Mikela. Gdy ten skończył, spojrzał jedynie smutnym wzrokiem.
- Serio teraz? - spytał. - Mamy za dosłownie kilka dni inwazję Kłów na miasto, 3 obozowiska do zniszczenia, jeńców do odbicia, ukrytych morderców do złapania, a ty w tej chwili chcesz rozpoczynać kolejną awanturę w imię leczenia swoich kompleksów? Nie do wiary. - Jace’owi ręce opadły.
- Przykro mi Rufusie, że stoisz okrakiem w tej całej sytuacji. - westchnął - Dobra, chcesz być w centrum uwagi? Proszę bardzo. Uważasz, że lepiej znasz się na magii? Proszę bardzo, zastosujemy się do twojej oceny tego co się stało w nocy i sposobu działania przeciwnika, w końcu niczym nie ryzykujemy. Powiedz nami, jaki masz plan? Jakie zaklęcia przygotować? -
-O czym Ty znowu bredzisz? Jakie kompleksy? - pytająco wpatrywał się w Jace'a - Dlaczego miałbym mieć jakieś kompleksy człowieku? Bo nie jestem tak wyuczony jak Ty? Są ważniejsze rzeczy. Znam swoje mocne i słabe strony. Nie jestem geniuszem, ale nie jestem też głupi. Jestem nawet na tyle niegłupie, żeby nie dać się wkręcić w coś, czego nie powiedziałem. Nie powiedziałem, że znam się lepiej na magii. Nie powiedziałem, że w ogóle się na niej znam. Powiem więcej. Nie znam się na niej praktycznie wcale, ale mam też oczy. Powiedziałeś, że mogą nas zabić w snach i kazałeś patrzeć na Rufusa. Wygląda na niezbyt wyspanego. Został zaatakowany, przegrał i… prawie nie ma śladu po tym ataku. Co teraz? Zaatakują drugi raz tak samo? Teraz jak mamy cały dzień na przygotowania i obronę? Szansa, że drugi taki sam atak się uda jest dużo niższa. Nie jesteśmy już zaskoczeni. Naprawdę myślisz, że taka będzie taktyka? Co noc nas męczyć, aż padniemy z niewyspania? Liczyć na to, że nie znajdziemy sposobu, żeby się bronić? Czy może lepiej zaatakować teraz, kiedy jesteśmy osłabieni po tej nocy, zanim odzyskamy siły, magię i zanim znajdziemy sposób jak się bronić przed kolejnym koszmarem? Przecież jeśli dziś w ciągu dnia znajdziemy sposób, żeby nie mogły nas już skrzywdzić we śnie i jutro będziemy znowu w pełni sił to ten atak nie dość, że nic im nie dał, to w dodatku odkryły się przed nami z tym czym są i jakie mają zdolności. - Mikel nie mógł zrozumieć, czemu Jace tego nie pojmuje - Jak nie zaatakują dziś w nocy to zmarnują najlepszą szansę jaką mają. Wczorajszy atak będzie dla nich tylko stratą. Tylko kretyn nie wykorzystałby naszego osłabienia. Więc… tak. Patrząc na efekt tego czaru uważam, że jest za słaby, żeby służyć do zabijania. Może na dłuższą metę, jeśli nie można się przed nim bronić, ale zaatakowały nas wszystkich i wszyscy jesteśmy cali. Wyobrażasz sobie nas w takiej sytuacji? Atakujemy z intencją zabicia czwórkę wrogów i żadnemu z nich w zasadzie nic nie jest? To śmiertelnie groźny atak? Raczej wątpię. Jeśli nie znajdziemy ich dziś w ciągu dnia, to one znajdą nas. Oprócz martwienia się jak przetrwać umysłowy atak powinieneś też martwić się jak przetrwać, kiedyś ktoś znienacka wbije Ci sztylet w plecy. Może się okazać, że nie dożyjesz momentu, kiedy położysz się do łóżka. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. Możesz sobie wrócić do wydawania poleceń, których przecież wcale nie wydajesz. Jeśli tylko masz taką potrzebę… śmiało. Nie licz tylko na to, że wszyscy będą je wykonywać bez słowa.
- Masz prawo się mylić. - odpowiedział zrezygnowany Jace. - Zarówno w ocenie mnie, ocenie sytuacji, jak i zrozumieniu tego o czym mówimy. Konsekwencje tego poniesiemy jednak wszyscy. -
Jak zwykle Jace żałował wchodzenia w spór z Mikelem. Jak zwykle będzie później żałować tego, że kolejny raz ulega krzykom i histerii.
- Skończyłeś już wyrzucanie z siebie żalów i inwektyw, i możemy przejść do czegoś konstruktywnego, czy potrzebujesz jeszcze troszkę czasu? -
-Na ciebie szkoda czasu. Jak zwykle odpowiadasz tylko na to, co Ci pasuje albo na coś co wcale nie zostało powiedziane. Idź sobie podyrygować kimś bo wyjdziesz z wprawy… - Żałował próby przemówienie temu zarozumialcowi do głowy. Uleganie jego mani wyższości i przekonaniu o nieomylności tylko pogarszało sprawę. Zarzucanie mu czegokolwiek też nie miało sensu bo albo nie odpowie, albo odpowie, że nie musi odpowiadać.
- Już? Jeszcze? Dalej, śmiało, może ci pomoże. Nawet twoja siostra tyle nie marudziła. -
Mikel prychnął. Jace'owi zostały już tylko takie dziecinne zaczepki, więc postanowił nie odbierać mu zabawy. Był nieco zirytowany, że wciągał w rozmowę Laurę, ale nie zamierzał więcej karmić jego ego. Postanowił jednak przestrzec go, zanim się zagalopuje.
- Rób sobie co chcesz, ale moją siostrę trzymaj od tego z daleka. Będę pamiętał, żeby jej wspomnieć, że kłótnię ze mną uznałeś za dobry moment, żeby wyciągnąć jej marudzenie. Wyobraź sobie, że ona ma niewiele na twój temat do powiedzenia. Rozczarowująco niewiele. Można powiedzieć, że śmiesznie mało. Może powinieneś brać z niej przykład? Nie musisz odpowiadać. -
- Już?... - zaczął psionik, ale Mikel ewidentnie go zignorował i mówił dalej do półorka.
-Rufus? Masz jakieś typy odnośnie ludzi do pomocy? Gareth wydawał się być z tych, co potrafią zachować cel misji dla siebie. Może Vance z Darrenem też by się nadali?
-Skończyłeś grozić? Możemy wrócić do omawiania planu? Czekamy tylko na ciebie. -
- Bardzo dojrzałeś Mikelu. Obrażać się i ignorować swoich przyjaciół. Brawo. - Jace westchnął. - Twoja dziecinada skończy w najlepszym wypadku posłaniem ludzi na pewną śmierć, w nieco gorszym updakiem Longshadow. -
- Ignoruję tylko Twoje niezwiązane z planem wycieczki w kierunku moim, bądź mojej siostry. Tracisz czas, zamiast skupić się na planowaniu. Rufus to co myślisz o chłopakach? Masz kogoś jeszcze?
-Kargar, najemnik który mi pomoga, mam do niego największe zaufania w tym mieście, nie licząc nas…-odparł Rufus, ignorując kłótnię przyjaciół. Nie miał na to siły.
- Mikel, przecież to ty od dobrych killku minut zalewasz nas potokiem słów. Chyba zapomniałeś, że zanim zacząłeś mieliśmy zręby planu, który właśnie całkowicie ignorujesz. Dlaczego chcesz tracić czas i przetrząsać każdy budynek, skoro mówiliśmy, że można spróbować wyszukać ich magicznie? Czemu podważasz najbardziej prawdopodobne miejsca? Jak zamierzasz dozbroić najemników, żeby nie zostali zmasakrowani? Większość nie ma nawet magicznej broni? Jak mają zamiar odciąć jakąkolwiek drogę, jeśli przeciwnik będzie latać? Albo teleportować się? Ochłoń proszę i wróćmy do sensownej dyskusji. -
- Nie mam siły się z Tobą użerać. Od kilku minut jedyne co robisz to personalne wycieczki do mnie, ewentualnie mojej siostry. Nie podważyłem niczego. Czarów od szukania nie masz, więc póki ich nie przygotujesz możemy szukać standardowo. Nie odrzuciłem żadnego ze wskazanych do przeszukania miejsc, dołożyłem tylko nowe. Od kilku minut staram się ignorować Twoje usilne próby, żeby się ze mną pokłócić to się obrażasz, że Cię ignoruje. Powiedz mi książę, co trzeba zrobić, żeby Cię zadowolić? Jak mówię o planie i ignoruję zaczepki to źle, jak odpowiadam na zaczepki to źle? Nie podważam żadnej części planu, a zwracam uwagę na inne, dodatkowe miejsca i inne, dodatkowe metody przeszukania to też źle. Czego Ty właściwie chcesz? Wyjaśnij, później odpowiem odnośnie "najemników".

- Co do "najemników"... Sam przed chwilą powiedziałeś o magicznym oleju. To pierwsza sprawa. W zasadzie też wcale nie oczekuję od nich, że będą ścigać uciekającego wroga. Liczę na to, że ewentualnie zauważą którędy wróg uciekł jeśli się okaże, że dał nogę oknem zaraz po tym, jak my wejdziemy do środka. Nie sądzę, że rozdzielanie się i wchodzenie do ewentualnej kryjówki z kilku stron jest bezpieczne. No i… Jak już powiedziałem. To dom tych, jak ich nazwałeś, najemników. Każdy, kto będzie chętny powinien mieć możliwość zdecydowania, czy chce ryzykować w jego obronie. Nie mam mocy, żeby nikogo do tego zmusić. Nie mam też prawa za nikogo decydować. Nie jestem też na tyle głupi, żeby robić wszystko sam, jeśli mogą być chętni do pomocy.



************************************************** *****

Rufus wyszedł ze śniadania wciaż zmęczony i z bolącą głową. Nie wiedział, czy był to tylko efekt tego koszmaru, który jak twierdził Jace był magicznym atakiem tych całych sióstr. Co zgadzało się też z reakcją dziadka po tym jak udało się z nim skontaktować i zapytać, czy w tym śnie było coś z prawdy o jego przeszłości. Gru'tharg z początku zaprzeczał gorliwie. W końcu jednak z niechęcią przyznał, że tak, zdarzyło mu się kilka razy polować na metaliczne smoki, ale nigdy na złote, i nigdy, ale to nigdy nie stosował takich okrutnych wybiegów, żeby zwrócić ich uwagę! Sama myśl o takim czymś była dla niego odrażająca.

Drugim powodem jego bólu głowy była kłótnia przyjaciół. Rozumiał, że mieli dużo na głowie i odpowiedzialność za miasto, którą na siebie wzięli. Ale to naprawdę nie był dobry moment, nie mieli na to czasu, starał się więc im to wyjaśnić. W każdym razie opracowali dużym wysiłkiem zarys planu. Rufus chciał w 1 kolejności udać się do świątyni, by spytać się o błogosławiony olej i wodę święconą. Potem planował odwiedzić Kargara i poprosić o pomoc w polowaniu na "Siostry". Członkowie milicji, która szkolili, też mogli się przydać. W międzyczasie albo Jace dzięki swojej magii trafi na jakiś trop, albo zaczną poszukiwania w miejscach gdzie natrafili na zmiennokształtnych. A i było możliwe, że ludzie z milicji też słyszeli o czymś niepokojącym co mogło dać wskazówki. W każdym razie trzeba było działać, a nie użalać się nad sobą...






 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 02-04-2023 o 17:10.
Lord Melkor jest offline