Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2023, 13:33   #271
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Wczoraj…
Vircan wrócił niezadowolony. Chrzanił szczerze, że nie udało mu się już przy pierwszym podejściu wysadzić magazynu prochowego. Miał już plan jak się tym zająć. Ale na uratowaniu cywilów mu zależało. Cholerne hobosy. Nawet nie dał rady powiedzieć jeńcom, że kawaleria nadciąga bez ryzykowania ich życia.
- Obwieszcza się wszem i wobec, że brutalne zamordowania tych pokurczy jest słuszne i zgodne z balansem - wywarczał do siebie, “usprawiedliwiając” mało godne druida gniew i plany.


Ptak obudził się i zawył ni to jak kogut, ni to jak sokół. Był przerażony.
- Nie, nie, nie, NIE!
To nie mogło się wydarzyć. Nie upadłą by, nie dała się zwieść. Dariah wiedziała na co się pisze i rozumiała jak ważna jest jej powinność. Nie dałaby się tak uwieść Vigeirl… ale minęło tak wiele czasu… Może jej wola osłabła? Jego definitywnie już była już w strzępach. Czy uczciwe było oczekiwać od Darii by była twardsza od niego? Musiał ją odwiedzić. Zobaczyć na własne oczy. Jak się pospieszy to zdąży jeszcze wrócić na obronę Longshadow…
 
Arvelus jest offline  
Stary 23-03-2023, 22:28   #272
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Vircan zleciał do drużyny na sokolich skrzydłach. Tych samych w których kładł się spać. Źle zniósł noc i gdyby był w ludzkiej postaci byłoby to po nim bardzo widoczne. Przysiadł na oparciu krzesła.
- Dobry, panowie - przywitał się i zdał sobie sprawę, że to co ukrył przed oczami objawiło się w jego zmęczonym głosie. Odchrząknął i kontynuował mocniej - Pojawiła się sprawa która wymaga mojej atencji. Będę musiał was zostawić na dzień, albo dwa. Gdyby miało mi zająć dłużej to dam wam jakoś znać, ale małe są na to szanse.
- O nie, żadnego więcej rozdzielania się. - odpowiedział Jace pomiędzy jednym a drugim gryzem jajecznicy. Spojrzał uważniej na ptaka, potem na Rufusa. - Co się takiego stało? Wyglądacie jakby ktoś was przeżuł, wyrzygał i zmęł jeszcze raz. -
-- Też miałeś koszmar dzisiaj w nocy? - spytał się Rufus, bezskutecznie przeżuwający kolejną kiełbasę w nadziei że jedzenie pokona to uczucie przeszywającego zmęczenia.
-Czuje się po nim dziwnie zmęczony, może to te Siostry o których mówiła zmiennokształtna? Macie jakieś zaklęcia które mogłyby tu pomóc? No i zgadzam się z Jacem żeby się zanadto nie rozdzielać, dopiero przecież wróciłeś ze zwiadu.
Sokół uniósł brew z powątpiewaniem na Jace’a… To nie tak, że pytał o pozwolenie… Otworzył już dziób by to powiedzieć gdy Rufus rzucił alternatywnym wyjaśnieniem sennych mar.
- Też mieliście koszmary? - zapytał. Tej opcji nie rozważył. To mogło być to… zgadywał.
- Tak, śniło mi się że mordowałem cywilów polując na jakiegoś smoka….to był bardzo realistyczny sen.
- Hmmm - mruknęło ptaszysko -Jace, Ty też miałeś koszmary jakieś?
- Tak - odparł po dłuższej chwili psionik. - Odparłem atak we śnie. To na pewno był koszmar zesłany przez siostry. Możecie opowiedzieć ze szczegółami co się w nich działo? To bardzo ważne. -
-Ja i Irvan paliliśmy wioskę chyba by zwabić w pułapkę jakiegoś złotego smoka który się tą osadą opiekował… wydawało się też że był z nami mój dziadek Gru’tharg…. Koszmar skończył się kiedy uniosłem topór by zabić niewinną i bezbronną kobietę. - pół-ork odezwał się cicho i z pewnymi oporami.
Ptak myślał przez chwilę jak powiedzieć dość, ale nie za dużo. Nikt z tych co znali szczegóły tej historii nie był już wśród żywych i Vircanowi odpowiadał taki stan rzeczy.
- We śnie moja siostra… upadła. Dała się przeciągnąć na stronę dawnego wroga i kusiła mnie bym również dołączył.
Druid się uspokoił. Więc to tylko magia… tylko koszmar. Gdyby nie to to był gotów zostawić Mścicieli na ten dzień, dwa lub kilka… są rzeczy ważne i ważniejsze. Cieszył się, że nie musiał podejmować tej decyzji.
-Chcieli spalić Laurę na stosie. Chciałem jej pomóc, ale jakiś chudzielec mnie zatrzymał. To było dziwne. - Mikel pokręcił głową -Jako dziecko miałem więcej siły od tego strażnika, a we śnie nie byłem w stanie sobie z nim poradzić, dopóki nie zobaczyłem Caydena, a on kazał mi otrzeźwieć. Wtedy się połapałem, że Laura wygląda dzisiaj inaczej. Podciąłem strażnika, strzeliłem go w twarz, zanim zdążył upaść i wtedy… On jakoś się zmienił. Twarz stała się szara, oczy wielkie i czarne, długie uszy. Trochę jak goblin, ale jakiś przerośnięty i brzydszy. Może to właśnie jedna z tych sióstr?
- Tsk… paskudny sen - skomentował druid - nie chciałbym takiego przeżyć. Przynajmniej ogarnąłeś i zdzieliłeś bydlaka w pysk. Tego to ci akurat pozazdroszczę.
Rufus zamyślił się….w pewnym sensie poczuł nawet ulgę, że jego koszmar to prawdopodobnie był atak wroga a nie tylko odbicie stanu jego ducha…
-[i] To może faktycznie były te całe siostry….tylko jak je znaleźć, przeszukać całe miasto? Albo podzywają się pod kogoś albo się kryją w jakieś ruderze.[i]
- Nie widzę metody znalezienia zmiennokształtnych w obcym mieście. Najwyżej jakieś dywinacje, ale to nie jest moja dziedzina - przyznał Vircan - Jeśli nic nie wymyślimy to trzeba będzie pomyśleć o redukcji strat. Przydzielić burmistrzowi całodobową 0ochronę. Kluczowym elementom architektury obronnej również i być gotowym na to, że w którymś miejscu uda im się sabotaż czy zabójstwo…
- Czemu uważasz, że są zmiennokształtne? - Mikel był lekko zbity z tropu - I nie, żeby coś… Kilku już znaleźliśmy…
- Pokazywali się głupio. Dlatego ich znaleźliśmy. Gdyby mieli więcej oleju w głowie by wciąż byli na wolności… no ale chcieli torpedować nasze wysiłki więc nie bardzo mieli wybór - odpowiedział ptak na drugie pytanie - I w sumie nie muszą być zmiennokształtne, fakt. Ale bebechy mi mówią, że mogą być, a jeśli nie są to i tak będzie je znaleźć diablo trudniej niż tych przygłupów… podszywanie się pod nas było bardzo prostą metodą by dać nam do zrozumienia z czym mamy do czynienia.
Jace zastanawiał się przez dłuższą chwilę.
- Wygląda na to, że wiem kim mogą być te siostry… niestety nie wiem jak z nimi walczyć. - milczał przez chwilę. - Co do sposobu znalezienia, mam kilka pomysłów, ale wymagają odpowiednich czarów… -
-Ile ci to zajmie? Pytanie co możemy w tym czasie zrobić, bo atak na obóz Kłów żeby odbić więźniów powinniśmy chyba zrobić pełną ekipą?Ja zawsze mogę przejść się po mieście i sprawdzić stan przygotowań do obrony.- -zamyślił się pół-ork.
- Ich zdolności dopadną nas niezależnie od miejsca, nie ukryjemy się. Możemy odbić więźniów, ale będziemy atakowani każdego dnia, więc nie wiem czy nie lepiej zadbać o nasze bezpieczeństwo najpierw. -
- Oni tam są nie tylko więźniami - odpowiedziało ptaszysko -[i] Są tam też pokarmem. Więc jeśli nie mamy pomysłów jak walczyć z siostrami to powinniśmy zająć się czymś co, dla odmiany, wiemy jak rozwiązać i wiemy czego się spodziewać, bo ktoś z nas był cały dzień na zwiadzie. Choć definitywnie trzeba by sprawdzić, czy jesteśmy ich jedynym celem. Burmistrz Crawbert… może jacyś oficerowie sił obronnych… nie jestem pewny kto tu jest ważny dla obrony Longshadow…
- Dzisiaj siostry są priorytetem. Nie wiem jak, ale powinniśmy się pozbyć zagrożenia najlepiej jeszcze tej nocy. Jace, skoro wiesz czym są, to podziel się wiedzą i planem. Może jest szansa, żeby się im po prostu wystawić i sprowokować atak? Jakaś zasadzka? Przecież nie zabiją nas samymi snami, w końcu będą musiały fizycznie zaatakować, czy nie? -Mikel ewidentnie chciał mieć ten problem z głowy - Uważam, że za bardzo zlekceważyliśmy to zagrożenie. Mamy wroga, który swobodnie buszuje po mieście. Póki tym się nie zajmiemy to nie powinniśmy skupiać się na zagrożeniach zewnętrznych.
- Zewnętrzne zagrożenie? Tak chcesz nazywać ludzi którzy w niewoli srają pod siebie i każdą chwilę ich świadomości wypełnia ból i strach, bo nie wiedzą czy to oni zostaną rzuceni bestiom na pożarcie następni, czy może ich przyjaciel, albo brat? - zapytał Vircan wyraźnie rozeźlony po czym forsownie się uspokoił długim, głośnym wdechem i wydechem. - Sztuczka z Liną. Zaklęcie tajemne. Dosyć proste z tego co wiem. Wyciąga nas z planu egzystencji w jakiegoś rodzaju kieszeni międzywymiarowej. To powinno nas uchronić przed brzydkimi snami, prawda? - zaproponował i skrzywił się do siebie, gdy dotarło do niego, że nie powstrzymał się przed szpilą w postaci trywializacji zagrożenia ze strony sióstr.
Jace trawił rozmowę wyraźnie będąc myślami gdzieś indziej.
- Otóż nie. - powiedział powoli. - Sny mogą nas zabić. Spójrz na nich. - wskazał na półorka i ptaszysko. - One mogą nas zabić we śnie. Ich moce mają nieograniczony zasięg, więc potencjalnie każdej nocy będziemy celem ataku. - zamilkł na chwilę. - Owszem, międzywymiarowa kieszeń odetnie ich od nas, ale nie mamy takiego zaklęcia. Ani nic podobnego. - flegmatyczny sposób wypowiedzi dobitnie świadczył o tym, że psionik ma problem z zebraniem myśli.
- Przeżyliśmy pogrom Phaendar. Widziałem na własne oczy jak Kły mordują moją rodzinę, więc daruj sobie głodne kąski o więźniach. Wiemy dokładnie i pewnie lepiej niż ty jakie to uczucie. Rzecz w tym, żeby najpierw zadbać o siebie. Nie wskakujesz do wody ratować tonącego, jeśli pociągnie cię na dno, najpierw upewnisz się, że jesteś bezpieczny zanim pomożesz innym. Musimy rozważyć nasze akcje, bo czasu jest niewiele. -
- Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz, ale w sumie w twoim wieku też taki byłem… Tu nie chodzi o ciebie, ani o mnie, ale o żywych ludzi. Przykro mi z powodu twojej rodziny, ale nie daj się pożreć apatii. Ci ludzie to również czyjaś rodzina. Nasze straty nie umniejszają ich bólowi. - prosił sokół. Sam nie uratuje wszystkich jeńców. Może połowę by mu się udało i nie miał pewności… Nie miał już potęgi jak kiedyś…
- Znajdę ci zwój, to prosta magia, na pewno będzie ich kilka sztuk w mieście. Wtedy nie będą mogły nas sięgnąć. Nie będą mogły nas zabić. Nie będą mogły nam w ten sposób zaszkodzić.
Oczy psionika na moment zwęziły się gdy rzucił pogardliwe spojrzenie na druida. Nie odpowiedział. Nie było sensu ciągnąć sprzeczki.
- Muszę iść się przygotować - powiedział wstając od stołu.
Wzrok jastrzębia nie by urażony. Jedynie posmutniały. Spojrzał na Rufusa i Mikela, szukając w nich wsparcia i zrozumienia.
- Jedno zaklęcie i jesteśmy bezpieczni. Jeden dzień i kolejni ludzie są zjedzeni…
 
psionik jest offline  
Stary 02-04-2023, 16:56   #273
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację




Mikel przez chwilę milczał. Dał wygadać się każdemu, kto chciał się wygląda, a druid najwyraźniej tego potrzebował.
-Już? Każdy powiedział co miał do powiedzenia? Czasami nie mogę was słuchać… - w tonie głosu słychać było wyraźne zrezygnowanie - Jace, do jasnej cholery, czy mozesz raz zachować się normalnie?! Mówisz, że wiesz czym jest wróg, ale jak pytam to udajesz, że nie słyszysz pytania. Mówisz, że sny mogą nas zabić i każesz mi patrzeć na brzydalka i Vircana, jakby to coś wyjaśniało, a nie wyjaśnia nic. Na razie nic z tego, co powiedziałeś nie jest w żaden sposób potwierdzone, a Ty wyraźnie nie masz zamiaru czegokolwiek powiedzieć. Zaczynam uważać, że gówno wiesz, tylko jak zawsze chcesz zgrywać mądralę. - pokręcił głową - Zrozum człowieku, że nikt nie będzie wykonywał Twoich poleceń. Nikt nawet nie będzie Cię słuchał jak będziesz ciągle wszystko zachowywał dla siebie. Jak już skończę to może dla odmiany spróbujesz powiedzieć coś z sensem i odpowiedzieć na zadane pytania? Byłoby to miła odmiana… Kazałeś uważnie rozważać akcje i przygotować plan, po czym olaleś nas ciepłym moczem i najwyraźniej siebie gdzieś idziesz, żeby "się przygotować". Kurwa do czego? Co takiego jaśnie książę zamierza robić, że nie warto poinformować o tym towarzyszy i zostawić ich z nierozwiązanym problemem? Przestań wszystkich traktować z góry. Nie masz ku temu żadnego powodu. Co zaś się tyczy Ciebie… - spojrzenie powędrowało w stronę ptaka - Masz rację i jej nie masz. Ja nie znam się na magii to nas nie ukryję. Ty też chyba nie umiesz rzucić zaklęcia, o którym mówisz. Jace też nie. Fajnie, że wymyśliłeś rozwiązanie problemu, którego nie możemy wprowadzić w życie. No ale… załóżmy, że jednak możemy. Ukryjemy siebie? Co z resztą miasta? Burmistrz? Dowódcy oddziałów? Kapłani, medycy, matki, dzieci, szeregowi "żołnierze", którzy będą za kilka dni bronić miasta? Co z nimi? Będziemy leczyć objawy, zamiast pozbyć się źródła problemu? Wiesz na ile sposobów może zaszkodzić nam wróg, który jest wewnątrz murów? Podszywańcy nie pokazali tego dosyć dobitnie? Mamy teraz olać realne zagrożenie dla życia WSZYSTKICH ludzi w tym mieście, żeby uratować kilku innych? Tamtych kilku jest w jakiś sposób ważniejszych niż ci tutaj? Kurwa! Obaj się zachowujecie, jakbyście wszystko wiedzieli i na wszystkim się znali. Słucham was i zaczynam myśleć, że nawet przyszłość znacie. To może któryś z was mi powie jak ona będzie wyglądać? Gdzie zaatakują dziś w nocy siostry? Kogo albo co obiorą za cel, jak uda nam się ukryć? Jaki wpływ będą miały wyrządzone przez nie szkody, na zbliżającą się bitwę? Ile osób zostanie zjedzonych tej nocy w tym obozie, a ile zginie przez siostry, jeśli dziś nie rozwiążemy problemu? Możecie mi powiedzieć? Myślę, że nie. Dlatego teraz grzecznie posadzicie tu znowu dupy, jeszcze raz każdy powie to, co wie, co wydaje mu się, że wie i dlaczego wydaje mu się, że wie. Później ustalimy plan działania i dopiero wtedy się rozejdziemy? Jakieś sprzeciw? Nie? Świetnie! - Mikel nawet na sekundę nie zatrzymał się w swoim monologu, nie dając druidowi i psionikowi możliwości wniesienia sprzeciwu. Z jego tonu wyraźnie wynikało, że nie zamierza przyjąć żadnego.
Vircan obserwował Mikela z rosnącym serduchem. Nie zgadzał się ze wszystkim co mówił, ale podobało mu się jak chłopak się rozwinął przez te lata. Wziął wdech. Uspokoił się i postanowił zrobić jak on zadecydował.
- Siostry są tutaj od dłuższego czasu. Nie od dziś. Zorganizowanie zwoju z Sztuczką z Liną dla Jace’a nie byłoby problemem. Longshadow jest wystarczająco duże aby móc to bezpiecznie założyć. Jeśli nie Sztuczka z Liną to moje Pomniejsze odnowienia pozwolą nam dwa, trzy może pięć dni nie musieć spać, ale nie pozwoli to Jace’owi odnawiać zaklęć, więc to raczej słabe rozwiązanie. Jak pomyślę to aby być szczerym muszę przyznać, że nie widziałem nic co by jasno świadczyło, że więźniowie są pokarmem… jedynie to, że ich obecność tam jest podejrzana i nie widziałem innego jedzenia dla bestii, jeśli nie liczyć klatek z wilkami przed jaskinią, a nimi raczej nie karmią. Nie mam też żadnych metod znalezienia sióstr, ale jeśli Jace ma jakieś odpowiednie zaklęcia to wierzę, że moglibyśmy ogarnąć oba tematy. Obóz bestii nie powinien być wielkim problemem dla nas. Kilka minotaurów z sieciami, dwa hobgobliny warte uwagi, chyba kapłan i wojowniczka, dwie wielkie łuskowate byki, te mogą być uciążliwe, chimera i jakaś bestia której nie widziałem… jakbym miał zgadywać to jakiś kopiący się przerośnięty owad, ale to zgadywanie. Mam już gotowe tylne wejście do ich jaskini o którego istnieniu nie wiedzieli jak wczoraj odlatywałem. Teren bardzo sprzyja kontroli pola w jakiej moja magia sobie doskonale radzi. Widzieliście dziś w nocy, że nawet jeśli ledwie żywi byśmy z tego wyszli to łatwo nas na nogi postawię.
- Co masz na myśli mówiąc, że są tu od dłuższego czasu? Od kiedy? Kogo, albo co atakowały do tej pory, bo chyba nie są tu, żeby zwiedzać? Kogo zaatakują, jeśli nas nie będą mogły obrać za cel? Jak poradzimy sobie z fizycznym, faktycznym atakiem, jeśli będziecie bez magicznych mocy bo będziemy unikać snu? Bagatelizujesz realny problem i chcesz ruszać na ratunek kogoś, kto wcale nie musi być jednak zjadany. Nie ma znaczenia jakie tam mają zabezpieczenia i ile stworów będziemy musieli zabić. Zabijemy wszystko co trzeba, kiedy się zdecydujemy na działanie. Znajdziemy sposób. Jak zawsze Sęk w tym, że jestem coraz bardziej przekonany, że obóz może poczekać jeszcze trochę, do czasu aż rozwiążemy problem, który mamy tu na miejscu. Ten tutaj jest realny. Tamten na razie wydaje się być tylko możliwy.
Vircan milczał chwilę. Założenia, założenia… zbyt dużo założeń. Głowa mu już nie pracowała jak kiedyś… ale nic się z tym nie zrobi.
- Moja magia jest niezależna od mojego snu, ale wciąż zgadzam się, że Sztuczka z Liną jest dużo lepszą opcją. Jeśli zostanę przegłosowany zrobię jak reszta drużyny zdecyduje. Jeśli zostanę potraktowany takimi argumentami a nie kpiną i pogardliwymi spojrzeniami to nawet nie będę za bardzo narzekał.
- Odnoszę wrażenie, że odpowiadasz tylko na to, na co Ci wygodnie, ale… Może spróbuję inaczej. WIEMY na pewno, że w mieście są Siostry. WIEMY, że są wrogo nastawione. Myślę, że WIEMY, że ich zadaniem jest ułatwić Kłom szturm na miasto. Co do tego chyba nie mamy wątpliwości tak? - spojrzał pytająco na druida - NIE WIEMY czy więźniowie są trzymani jako pokarm, czy do innych celów. NIE WIEMY, czy stanie się im tej bądź kolejnej nocy jakaś krzywda. Równie dobrze mogą ich trzymać, żeby użyć jako żywych tarcz przy ataku, oddać harpiom, oddać Umbrze na eksperymenty bądź cokolwiek innego. Czy możemy się zgodzić, że Siostry są realnym i znanym zagrożeniem, a uczta z jeńców tylko możliwym? Czy zatem marnowanie czasu na coś co prawdopodobnie może poczekać, zamiast na wroga który jest tutaj i pewnie nie będzie próżnował to dobry pomysł?
- Pozostaję przy mojej odpowiedzi. Jeśli zostanę przegłosowany pójdę za drużyną szukać wiedźm. Masz tylko tyle i aż tyle. Ale proszę cię… - Vircan się zawahał i nie dokończył myśli. Miał swoje “ale” do dodania, ale nie chciał się wykłócać. Sprzeczka z Jacem mu już starczyła.
-Rufus milczał przez jakiś czas, próbując ułożyć to sobie wszystko w głowie i nie do końca skutecznie zregenerować siły posiłkiem. Ale tym miejscu postanowił się wtrącić.
-Ja tam ufam Jace’owi, najlepiej z nas zna się na tych sprawach. Te sny nie są normalne i nas osłabiają. Musimy wpierw się ich pozbyć, żeby móc walczyć skutecznie z Kłami. Ja mogę pójść się porozpytywać po mieście i poszukać wskazówek, ktoś ma jakiś lepszy pomysł?
Jace stał przy stole przysłuchując się rozmowie. Miał trochę czasu na opanowanie się. O ile rozumiał wybuch Mikela, o tyle oskarżeń już nie za bardzo. W głowie chodziło mu wiele odpowiedzi, część normalnych, w stylu “przecież nie wydaje rozkazów”, przez “czy chodzi ci o te rozkazy, które i tak ignorujesz?”. Wszystkie były dziecinne. Sprawę należało rozwiązać w sposób cywilizowany, bez jeszcze większej eskalacji. Niestety, nie miał dobrego doświadczenia w tłumaczeniu spraw Mikelowi bez jednoczesnego zaogniania sytuacji. Westchnął.
- Mikel… - zaczął uważnie dobierając słowa. Mówił powoli starając się wyważyć pomiędzy spokojnym tonem niewskazującym na agresję, a głosem rodzica tłumaczącego któryś raz proste rzeczy swoim nierozgarniętym pociechom.
- Pominę kwestię “rozkazów” i całą niemerytoryczną resztę. Wiedz jedynie, że nie masz racji, ale nie będziemy się o to sprzeczać teraz. Mamy ważniejsze tematy. Prosiłeś, żebym podzielił się wiedzą i planem. Zasugerowałeś, że nie są w stanie zabić snami i że potrzebują nas zaatakować fizycznie, żeby przygotować pułapkę. Odpowiadając od końca: - psionik wziął nieco większy wdech i kontynuował.
- Nie widzę w tej chwili możliwości przygotowania pułapki, bowiem mogą nas zabić snem. Tak jak widać mam nadzieję po Rufusie i Vircanie, te podkrążone oczy, upiorne spojrzenie, ściągnięte policzki, szara skóra, spuszczone ramiona, niezdrowe pióra i zmęczone spojrzenia, to nie są naturalne efekty niewyspania. To magia. Magia, która może zabić we śnie. Każdego z nas. Dziś my byliśmy silniejsi, ale nie daje nam to żadnej ochrony przed kolejnymi atakami. Im mniejsza pewność siebie, tym szybciej cię zabiją.
Teoretycznie mogą działać skądkolwiek w ramach jednego planu jak słusznie wskazał druid, więc tak naprawdę może ich tu nie być w ogóle. Jedyne co daje nam jakiekolwiek poszlaki że są w mieście to informacje od doplerów i kilka morderstw. Nie mam żadnego planu… jeszcze.
Zostało nam jeszcze to kim są. Nie ma jednej nazwy na nie, bowiem nie należą do konkretnej rasy. Z tego co kojarzę, to są powiązane z planem snu, można by rzec - dotknięte przez plan, skrzywione. Najbardziej trafnym określeniem byłoby pewnie istoty z koszmarów, jeśli komukolwiek taka informacja się przyda do czegokolwiek. W naszym wypadku bazując na opisach koszmarów jakie mieliśmy, to najprawdopodobniej goblinoidy.
Jeśli zaś chodzi o ich moce, to oprócz kontroli nad snami, są odporne na wszelkie formy iluzji, same zaś roztaczają aurę grozy, podobną do smoczej… tylko bardziej koszmarną. Do tego błyskawicznie regenerują się, o ile nie zostały zranione srebrną, lub dobrą, np. pobłogosławioną bronią. Dodatkowo, potrafią doskonale udawać martwe, więc w razie czego trzeba będzie je spopielić, czy coś. Czy teraz jesteś ukontentowany? -
spytał Mikela.
- A co do ciebie - spojrzał na druida - odwołując się do argumentu autorytetu pokazujesz jak niewiele masz do powiedzenia i jak mało przekonujące jest to co mówisz. Nie mam ochoty się kłócić, ogarnij swoje racje… po prostu ogranij. - zakończył nie chcąc dawać przyczynka do kolejnej awantury.
- Rufus, mamy kilka potencjalnych miejsc. Najbardziej prawdopodobne są posiadłości doplerów i stara, opuszczona posiadłość Cerisum przy północno-wschodnim murze. Mam kilka czarów, które mogłby nam pomóc w przeszukaniu miasta, ale muszę je przygotować. Odbijanie więźniów i szukanie tych sióstr wymagają kompletnie innego zestawu narzędzi, więc musimy zdecydować się na jedno. Jestem za pozbyciem się sióstr, ale nie zamierzam być niczyim zakładnikiem jeśli ma to oznaczać rozdzielenie się. -

Rufus skinał głową, Jace mówił z sensem, choć to że mogli zostać potencjalnie nawet zabici przez koszmary senne, było naprawdę niepokojące.
- Myślę, że wszyscy poza druidem chcą się wpierw pozbyć tych sennych zabójczyń, żebyśmy mogli w stanie skutecznie zająć się Kłami. One zresztą dużo muszą o nas wiedzieć skoro tworzą tak realistyczne koszmary, bardzo to mi się nie podoba. Możemy się podzielić i sprawdzić kilka miejsc na raz, wziąć kogoś z miejskiej milicji do pomocy. To co, tak robimy? -podsumował, znacząco patrząc na resztę drużyny.
- Idź do świątyni, weź olej błogosławionego oręża, może kilka fiolek wody święconej. To pomoże przebić się jak uda się je znaleźć. Potrzebujemy czary światła, żeby odciąć im możliwość ucieczki przez plan cienia. Mam osiem fiolek eliksiru, który ochroni nas częściowo przed aurą strachu. Przyda się też ochrona przed złem, coś do spopielenia zwłok i wszelkie czary z domeny dobra jakie mamy. -
-Mogę tak zrobić jak mówisz, a potem weźmiemy się za przeszukiwanie? - Rufus był wyraźnie zadowolony, że rodzi się jakiś plan.
Mikel nie wierzył w to, co słyszy i widzi. Nie mieściło mu się w głowie, jak momentami ślepy był Jace, zwłaszcza jeśli chodziło o jego własne przywary.
- Ty chyba nigdy nie pojmiesz, że możesz się w czymś mylić… To jak teraz jesteś daleki od prawdy jest… już chyba nawet śmieszne. - Mikel wyglądał na głęboko rozczarowanego - Kawał z Ciebie zarozumiałego buca i wątpię, że to się kiedykolwiek zmieni. Nie będę Cię wychowywał bo to nie moje zadanie, ale chcę, żebyś coś zrozumiał. Nie masz prawa nikogo tutaj traktować jak dziecko. -Nie masz prawa nikogo tutaj traktować z góry. Nie masz tu żadnego autorytetu i żadnego prawa do wydawania rozkazów i poleceń. Wsadź sobie w dupę swoje "nie masz racji bo nie i zostawmy niemerytoryczną resztę". Nie masz racji i fakt, że nawet nie próbowałeś obronić swojego zdania tylko to potwierdza. - pokręcił głową - Ty nawet nie zauważyłeś, że zaraz po tym jak się zarzekałeś, że Ty nikomu nie rozkazujesz, wydałeś polecenie Rufusowi. Nie zapytałeś, nie poprosiłeś, nie było to wspólne ustalenie. Powiedziałeś "idź i zrób". Ja może i nie jestem lotny, ale umiem odróżnić polecenie od prośby. [/i] - mężczyzna zwrócił się w stronę Rufusa - Dobrze, że Ty mu ufasz, bo ja coraz mniej. Jego ocena sytuacji jest mierna. Decyzje coraz częściej chybione. Szuka winnych tam gdzie ich nie ma, byle czasem wina nie spadła na niego. Żałosne. - ostatnie słowo wyraźnie wypowiedział w stronę psionika - Dwa dni temu, jak tylko dowiedzieliśmy się o siostrach, inicjowałem działania, które miały pomóc je znaleźć. WSZYSCY zbagatlizowaliście problem. Jedyne co usłyszałem to pytanie o Jace'a "czy mam jakiś sposób, żeby je znaleźć" po czym całkowicie olał temat. O siostrach też wiemy nie dzięki niemu. JEDYNY szpieg, którego złapaliśmy żywcem to ten, na którego zapolowałem sam. Bez magii, bez pomocy, a jak kończyłem pozbawiać tego stwora przytomności to część z Was patrzyła na mnie jak na potwora, który pobił niewinną dziewczynę. Cieszę się, że chociaż teraz, po tym jak żmija, o której wam mówiłem, ugryzła was w kostki to zaczynacie patrzeć na sprawę poważniej. Szkoda tylko, że ten… Jace znowu błędnie ocenia zagrożenie. Chrzanić już to, że musisz gościa trzy razy pytać, żeby powiedział Ci coś, co niby wie. Chrzanić, że na część pytań odpowiada pokazując na was, jakby to coś miało wyjaśnić. Ważne jest, że znowu źle ocenił sytuację. - znów spojrzał na Jace'a - W niektórych kwestiach chłopie jesteś geniuszem, a w innych całkowitym głąbem. Rufus i Vircan są niewyspani. Może trochę osłabieni, ale… Przegrali nocną walkę i efekt jest znikomy. Ja wybrałem i nie ma żadnego. To zaklęcie, czy ta magia nie zabija w nocy. To zaklęcie ewidentnie osłabia ofiarę, żeby była łatwiejszym celem przy fizycznym starciu. Kurwa… Żeby ich zabić w taki sposób, potrzeba by było dni o ile nie tygodni, a najpewniej po dwóch dniach nawet taki idiota jak ja, znalazłby kogoś kto pomoże się bronić przed nocnymi atakami. Jakikolwiek rodzaj ataku to nie był, będzie miał ciąg dalszy. Nastąpi fizyczne uderzenie i to szybko. Na tyle szybko, żeby efekt nocnego koszmaru ciągle działał. Może i rozumiesz magię, naukę i czytałeś mądre księgi, ale walki i zabijania nie rozumiesz ni w ząb. Durniu… Pouczasz druida, że ma mało do powiedzenia, że odwołuje się do pozycji autorytetu, a sam jesteś jeszcze gorszy. On przynajmniej próbował argumentować cokolwiek. Od ciebie jest tylko "nie bo nie", "nie masz racji i nie będę Ci tłumaczył czemu", "Twoje argumenty są niemerytoryczne ale nie powiem czemu". Hipokryta. - odwrócił głowę w stronę półorka i ptaszyska - [i]Wziąłbym dziesięciu zbrojnych, narzucił na nich płaszcze, żeby nie rzucali się w oczy. Musimy chyba przeszukać każdą melinę, każdy opuszczony budynek, każdy zaułek, każdy magazyn i każdą dziurę jaką przyjdzie nam do głowy. Zanim wejdziemy gdziekolwiek, nasi ludzie mogliby ustawić się tak, żeby odciąć ewentualne drogi ucieczki. To przede wszystkim ich dom. Nie widzę powodu, żeby ich nie angażować. Rufus mógłbyś mi pomóc wybrać tych najbardziej dyskretnych. W końcu razem ich szkoliliśmy. Co sądzicie?

Rufus westchnął. Rozumiał nieco frustrację przyjaciela, jego też Jace czasami irytował. Ale czy był to moment żeby się kłócić, szczególnie przy Vircanie, który tak niedawno do nich dołączył?
-Mikel ma trochę racji. Ale to nie czas na szukanie winnych. Tak dużo dokonaliśmy razem, 6 miesięcy temu czy ktoś z nas mógłby to sobie wyobrazić? Pogromcy hobgoblinów i trolli, smokobójcy. A teraz mamy miasto do ocalenia. To nie czas na szukanie winnych, tylko działanie. Możemy połączyć plan Jace’a i Mikela, zaopatrzyć się w świątyni, a potem wziąć się za poszukiwania.-pół-ork próbował załagodzić spór.
Jace kręcil smutno głową nie przerywając wywodu Mikela. Gdy ten skończył, spojrzał jedynie smutnym wzrokiem.
- Serio teraz? - spytał. - Mamy za dosłownie kilka dni inwazję Kłów na miasto, 3 obozowiska do zniszczenia, jeńców do odbicia, ukrytych morderców do złapania, a ty w tej chwili chcesz rozpoczynać kolejną awanturę w imię leczenia swoich kompleksów? Nie do wiary. - Jace’owi ręce opadły.
- Przykro mi Rufusie, że stoisz okrakiem w tej całej sytuacji. - westchnął - Dobra, chcesz być w centrum uwagi? Proszę bardzo. Uważasz, że lepiej znasz się na magii? Proszę bardzo, zastosujemy się do twojej oceny tego co się stało w nocy i sposobu działania przeciwnika, w końcu niczym nie ryzykujemy. Powiedz nami, jaki masz plan? Jakie zaklęcia przygotować? -
-O czym Ty znowu bredzisz? Jakie kompleksy? - pytająco wpatrywał się w Jace'a - Dlaczego miałbym mieć jakieś kompleksy człowieku? Bo nie jestem tak wyuczony jak Ty? Są ważniejsze rzeczy. Znam swoje mocne i słabe strony. Nie jestem geniuszem, ale nie jestem też głupi. Jestem nawet na tyle niegłupie, żeby nie dać się wkręcić w coś, czego nie powiedziałem. Nie powiedziałem, że znam się lepiej na magii. Nie powiedziałem, że w ogóle się na niej znam. Powiem więcej. Nie znam się na niej praktycznie wcale, ale mam też oczy. Powiedziałeś, że mogą nas zabić w snach i kazałeś patrzeć na Rufusa. Wygląda na niezbyt wyspanego. Został zaatakowany, przegrał i… prawie nie ma śladu po tym ataku. Co teraz? Zaatakują drugi raz tak samo? Teraz jak mamy cały dzień na przygotowania i obronę? Szansa, że drugi taki sam atak się uda jest dużo niższa. Nie jesteśmy już zaskoczeni. Naprawdę myślisz, że taka będzie taktyka? Co noc nas męczyć, aż padniemy z niewyspania? Liczyć na to, że nie znajdziemy sposobu, żeby się bronić? Czy może lepiej zaatakować teraz, kiedy jesteśmy osłabieni po tej nocy, zanim odzyskamy siły, magię i zanim znajdziemy sposób jak się bronić przed kolejnym koszmarem? Przecież jeśli dziś w ciągu dnia znajdziemy sposób, żeby nie mogły nas już skrzywdzić we śnie i jutro będziemy znowu w pełni sił to ten atak nie dość, że nic im nie dał, to w dodatku odkryły się przed nami z tym czym są i jakie mają zdolności. - Mikel nie mógł zrozumieć, czemu Jace tego nie pojmuje - Jak nie zaatakują dziś w nocy to zmarnują najlepszą szansę jaką mają. Wczorajszy atak będzie dla nich tylko stratą. Tylko kretyn nie wykorzystałby naszego osłabienia. Więc… tak. Patrząc na efekt tego czaru uważam, że jest za słaby, żeby służyć do zabijania. Może na dłuższą metę, jeśli nie można się przed nim bronić, ale zaatakowały nas wszystkich i wszyscy jesteśmy cali. Wyobrażasz sobie nas w takiej sytuacji? Atakujemy z intencją zabicia czwórkę wrogów i żadnemu z nich w zasadzie nic nie jest? To śmiertelnie groźny atak? Raczej wątpię. Jeśli nie znajdziemy ich dziś w ciągu dnia, to one znajdą nas. Oprócz martwienia się jak przetrwać umysłowy atak powinieneś też martwić się jak przetrwać, kiedyś ktoś znienacka wbije Ci sztylet w plecy. Może się okazać, że nie dożyjesz momentu, kiedy położysz się do łóżka. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. Możesz sobie wrócić do wydawania poleceń, których przecież wcale nie wydajesz. Jeśli tylko masz taką potrzebę… śmiało. Nie licz tylko na to, że wszyscy będą je wykonywać bez słowa.
- Masz prawo się mylić. - odpowiedział zrezygnowany Jace. - Zarówno w ocenie mnie, ocenie sytuacji, jak i zrozumieniu tego o czym mówimy. Konsekwencje tego poniesiemy jednak wszyscy. -
Jak zwykle Jace żałował wchodzenia w spór z Mikelem. Jak zwykle będzie później żałować tego, że kolejny raz ulega krzykom i histerii.
- Skończyłeś już wyrzucanie z siebie żalów i inwektyw, i możemy przejść do czegoś konstruktywnego, czy potrzebujesz jeszcze troszkę czasu? -
-Na ciebie szkoda czasu. Jak zwykle odpowiadasz tylko na to, co Ci pasuje albo na coś co wcale nie zostało powiedziane. Idź sobie podyrygować kimś bo wyjdziesz z wprawy… - Żałował próby przemówienie temu zarozumialcowi do głowy. Uleganie jego mani wyższości i przekonaniu o nieomylności tylko pogarszało sprawę. Zarzucanie mu czegokolwiek też nie miało sensu bo albo nie odpowie, albo odpowie, że nie musi odpowiadać.
- Już? Jeszcze? Dalej, śmiało, może ci pomoże. Nawet twoja siostra tyle nie marudziła. -
Mikel prychnął. Jace'owi zostały już tylko takie dziecinne zaczepki, więc postanowił nie odbierać mu zabawy. Był nieco zirytowany, że wciągał w rozmowę Laurę, ale nie zamierzał więcej karmić jego ego. Postanowił jednak przestrzec go, zanim się zagalopuje.
- Rób sobie co chcesz, ale moją siostrę trzymaj od tego z daleka. Będę pamiętał, żeby jej wspomnieć, że kłótnię ze mną uznałeś za dobry moment, żeby wyciągnąć jej marudzenie. Wyobraź sobie, że ona ma niewiele na twój temat do powiedzenia. Rozczarowująco niewiele. Można powiedzieć, że śmiesznie mało. Może powinieneś brać z niej przykład? Nie musisz odpowiadać. -
- Już?... - zaczął psionik, ale Mikel ewidentnie go zignorował i mówił dalej do półorka.
-Rufus? Masz jakieś typy odnośnie ludzi do pomocy? Gareth wydawał się być z tych, co potrafią zachować cel misji dla siebie. Może Vance z Darrenem też by się nadali?
-Skończyłeś grozić? Możemy wrócić do omawiania planu? Czekamy tylko na ciebie. -
- Bardzo dojrzałeś Mikelu. Obrażać się i ignorować swoich przyjaciół. Brawo. - Jace westchnął. - Twoja dziecinada skończy w najlepszym wypadku posłaniem ludzi na pewną śmierć, w nieco gorszym updakiem Longshadow. -
- Ignoruję tylko Twoje niezwiązane z planem wycieczki w kierunku moim, bądź mojej siostry. Tracisz czas, zamiast skupić się na planowaniu. Rufus to co myślisz o chłopakach? Masz kogoś jeszcze?
-Kargar, najemnik który mi pomoga, mam do niego największe zaufania w tym mieście, nie licząc nas…-odparł Rufus, ignorując kłótnię przyjaciół. Nie miał na to siły.
- Mikel, przecież to ty od dobrych killku minut zalewasz nas potokiem słów. Chyba zapomniałeś, że zanim zacząłeś mieliśmy zręby planu, który właśnie całkowicie ignorujesz. Dlaczego chcesz tracić czas i przetrząsać każdy budynek, skoro mówiliśmy, że można spróbować wyszukać ich magicznie? Czemu podważasz najbardziej prawdopodobne miejsca? Jak zamierzasz dozbroić najemników, żeby nie zostali zmasakrowani? Większość nie ma nawet magicznej broni? Jak mają zamiar odciąć jakąkolwiek drogę, jeśli przeciwnik będzie latać? Albo teleportować się? Ochłoń proszę i wróćmy do sensownej dyskusji. -
- Nie mam siły się z Tobą użerać. Od kilku minut jedyne co robisz to personalne wycieczki do mnie, ewentualnie mojej siostry. Nie podważyłem niczego. Czarów od szukania nie masz, więc póki ich nie przygotujesz możemy szukać standardowo. Nie odrzuciłem żadnego ze wskazanych do przeszukania miejsc, dołożyłem tylko nowe. Od kilku minut staram się ignorować Twoje usilne próby, żeby się ze mną pokłócić to się obrażasz, że Cię ignoruje. Powiedz mi książę, co trzeba zrobić, żeby Cię zadowolić? Jak mówię o planie i ignoruję zaczepki to źle, jak odpowiadam na zaczepki to źle? Nie podważam żadnej części planu, a zwracam uwagę na inne, dodatkowe miejsca i inne, dodatkowe metody przeszukania to też źle. Czego Ty właściwie chcesz? Wyjaśnij, później odpowiem odnośnie "najemników".

- Co do "najemników"... Sam przed chwilą powiedziałeś o magicznym oleju. To pierwsza sprawa. W zasadzie też wcale nie oczekuję od nich, że będą ścigać uciekającego wroga. Liczę na to, że ewentualnie zauważą którędy wróg uciekł jeśli się okaże, że dał nogę oknem zaraz po tym, jak my wejdziemy do środka. Nie sądzę, że rozdzielanie się i wchodzenie do ewentualnej kryjówki z kilku stron jest bezpieczne. No i… Jak już powiedziałem. To dom tych, jak ich nazwałeś, najemników. Każdy, kto będzie chętny powinien mieć możliwość zdecydowania, czy chce ryzykować w jego obronie. Nie mam mocy, żeby nikogo do tego zmusić. Nie mam też prawa za nikogo decydować. Nie jestem też na tyle głupi, żeby robić wszystko sam, jeśli mogą być chętni do pomocy.



************************************************** *****

Rufus wyszedł ze śniadania wciaż zmęczony i z bolącą głową. Nie wiedział, czy był to tylko efekt tego koszmaru, który jak twierdził Jace był magicznym atakiem tych całych sióstr. Co zgadzało się też z reakcją dziadka po tym jak udało się z nim skontaktować i zapytać, czy w tym śnie było coś z prawdy o jego przeszłości. Gru'tharg z początku zaprzeczał gorliwie. W końcu jednak z niechęcią przyznał, że tak, zdarzyło mu się kilka razy polować na metaliczne smoki, ale nigdy na złote, i nigdy, ale to nigdy nie stosował takich okrutnych wybiegów, żeby zwrócić ich uwagę! Sama myśl o takim czymś była dla niego odrażająca.

Drugim powodem jego bólu głowy była kłótnia przyjaciół. Rozumiał, że mieli dużo na głowie i odpowiedzialność za miasto, którą na siebie wzięli. Ale to naprawdę nie był dobry moment, nie mieli na to czasu, starał się więc im to wyjaśnić. W każdym razie opracowali dużym wysiłkiem zarys planu. Rufus chciał w 1 kolejności udać się do świątyni, by spytać się o błogosławiony olej i wodę święconą. Potem planował odwiedzić Kargara i poprosić o pomoc w polowaniu na "Siostry". Członkowie milicji, która szkolili, też mogli się przydać. W międzyczasie albo Jace dzięki swojej magii trafi na jakiś trop, albo zaczną poszukiwania w miejscach gdzie natrafili na zmiennokształtnych. A i było możliwe, że ludzie z milicji też słyszeli o czymś niepokojącym co mogło dać wskazówki. W każdym razie trzeba było działać, a nie użalać się nad sobą...






 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 02-04-2023 o 17:10.
Lord Melkor jest offline  
Stary 05-04-2023, 09:49   #274
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Dyskusja, która rozgorzała przy śniadaniu, ciągnęła się dobrych kilka godzin, po których bohaterowie niestety nie zdołali dojść do żadnego porozumienia, ostatecznie rozchodząc się każdy w swoją stronę, odprowadzani zaniepokojonymi spojrzeniami bywalców karczmy. Na zewnątrz słońce zbliżało się już do zenitu, co o tej porze roku znaczyło, że dnia nie zostało zbyt wiele. Musieli się śpieszyć, jeśli chcieli cokolwiek osiągnąć.

Rufus

Zachodząc do świątyni Abadara, półork wyczuł, że panuje w niej grobowa atmosfera. Klerycy chodzili przygaszeni, jakby zrzucono na nich duży ciężar. Gdy tylko go zauważyli, w jego stronę pospieszyła kobieta w średnim wieku, przepasana stułą jaką niedawno nosił Bankier Zane.
- Witaj, jestem Silea Graysmith, pełnię obowiązki wielebnego Zane’a na czas jego …niedyspozycji - powiedziała, po chwili dodając ciszej - Lord Crawbert powiedział nam, co się stało, ale chcemy utrzymać to w tajemnicy do czasu oblężenia, by nie wywoływać paniki. Jak możemy ci pomóc? -
Gdy Rufus przedstawił swoją prośbę, kapłanka uśmiechnęła się i pokiwała głową. Okazało się, że kler Pana Kupców nie próżnował, i od kiedy ogłoszono zbliżający się atak Kłów, robili zapasy mikstur leczniczych i wzmacniających. Silea stwierdziła, że bez trudu mogą wydać mu pół tuzina fiolek błogosławionego oleju i tyle samo wody święconej.

Poszukiwania Sióstr okazały się znacznie trudniejszym zadaniem. O ile Kargar bez wahania zgodził się pomóc, tak samo jak kilku strażników z milicji, to niestety wszelkie plotki o niepokojących zdarzeniach okazywały się prowadzić śledztwo w ślepe zaułki. Część z nich okazywała się mieć zupełnie zwyczajne wyjaśnienia, jak gniazdo przerośniętych szczurów w piwnicy opuszczonego domu, a inne Rufus szybko powiązał z poprzednią działalnością dopplerów podszywających się pod niego i jego przyjaciół.
Nie było jednak nic o Siostrach, a przeszukiwanie kolejno każdego „podejrzanego” miejsca nie przyniosło jakichkolwiek efektów.


Jace

Z powrotem w swoim pokoju, Jace zamknął drzwi, zasłonił okna i usiadł na podłodze, uspokajając się i zbierając myśli. Próba magicznego szpiegowania kogoś, kogo nigdy nie spotkał, z kim nie miał żadnego związku, była wyjątkowo trudna, ale nie niewykonalna. Teraz przynajmniej wiedział, z kim mogą mieć do czynienia, a magiczny atak poprzedniej nocy stworzył słabą, ale wyczuwalną psychiczną więź. Skupił się na niej, a także na relacji Mikela z jego snu, by móc lepiej zobrazować sobie cel czaru. Przed sobą trzymał srebrzone lustro, które z początku pokazywało tylko jego twarz, oświetloną przez zapalone wokół świece.
Niemal godzinę później, gdy mag zastanawiał się, czy jego próba nie jest skazana na porażkę, gładka powierzchnia zamgliła się nagle. Wizja była kompletnie ciemna, zupełnie pozbawiona światła, jeśli nie liczyć kilku malutkich otworów, z których dochodziła delikatna poświata. Gdy Jace zgasił świece, pozwalając wzrokowi przyzwyczaić się do mroku, dostrzegł dwie leżące nieruchomo sylwetki, humanoidalne, lecz o dobrą głowę wyższe od zwykłego człowieka. Miejsce, w którym się znajdowały, ciężko było nawet nazwać pomieszczeniem – nie mogło mieć więcej niż parę metrów kwadratowych i było klaustrofobicznie wręcz niskie. Mag nie był w stanie dojrzeć nic, co sugerowało gdzie może się znajdować, ale słyszał dochodzące spoza niego odgłosy kroków, przesuwania czegoś ciężkiego i stukania, a także głosy we wspólnej mowie. Kilku mężczyzn rozmawiało o codziennych sprawach, a także nadchodzącym oblężeniu Longshadow - musieli to być jego mieszkańcy.
Mając te informacje, Jace pospieszył do biblioteki, w której jak poprzednio udzielono mu pozwolenia na skopiowanie dostępnych tam czarów.

***

Jak to w zimie, słońce szybko schowało się za horyzontem, pogrążając Longshadow w ciemnościach. Koszmarne morderczynie wciąż pozostawały wolne, i zapewne szykowały się do następnego ataku. Czy będą dalej nawiedzać cudze sny, a może przejdą do bardziej bezpośrednich działań?
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 05-04-2023 o 16:46.
Sindarin jest offline  
Stary 08-04-2023, 15:03   #275
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace wyszedł z izby wspólnej ledwo tłumiąc chęć usmażenia tego co Mikelowi zostało z mózgu po licznych urazach głowy. Jedynie dzięki naukom Irori zdołał zapanować nad sobą. Trzasnął drzwiami swojego pokoju i całym ciężarem oparł się o nie, następnie bezsilnie zjechał w dół do pozycji siedzącej. Siedział tak przez dłuższą chwilę próbując zrozumieć nagły napad towarzysza. Przez chwilę podejrzewał, że mają do czynienia nie ze zwykłymi istotami koszmarów, ale z ich potężniejszymi wersjami. Tymi, które potrafią całkowicie podporządkować sobie istotę, której sen przejęły, ale nie wykrył żadnej aury wokół towarzysza.
Uspokoił oddech i wstał przygotowując się do rytuału, jaki miał zamiar przeprowadzić. Wątpił by ci głupcy byli w stanie zrobić cokolwiek sensownego dzisiejszego dnia, dlatego wszystko spoczywało na jego barkach. Miał tylko nadzieję, że Rufus wykaże się większym rozsądkiem i odwiedzi świątynie.
Przez kolejne piętnaście minut Jace nie mógł skupić się na zaklęciu, wciąż będąc zbyt poruszonym wcześniejszą kłótnią, dopiero po kolejnych paru minutach udało się zogniskować magiczną energię.

Rytuał wymagał dość złożonego procesu wyszukiwania osób. Im dokładniejszy miał obraz w głowie, im więcej szczegółów był w stanie przywołać, tym dokładniej mógł utkać magiczną energię wyszukując istotę. Najlepiej jeśli miałby jakiś fragment istot, jak na przykład pukiel włosów, kawałek skóry, ale Jace jako psionik posiadał coś równie istotnego - mentalny obraz przeciwnika. Echo jego astralnej formy. Pozwoliło to na zlokalizowanie poszukiwanych.

Gdy schodził na dół, przy stoliku, który zajmowali ponad godzinę temu było pusto. Westchnął tylko mocniej okrywając się kapturem. Znalezienie kryjówki sióstr zajęło mu około godziny. Gdy wracał było jeszcze jasno, ale towarzyszy nadal nie było na miejscu. Jace podszedł do karczmarza.
- Jak pojawi się Rufus, powiedz mu proszę, że to, czego szukają znajduje się w trzecim magazynie Seneki na zachód od zbrojowni. - widząc zaniepokojone spojrzenie dodał. - Spokojnie, to nic groźnego. Przynajmniej nie teraz.
- A Ty? -
spytała Gestelle. Jace wzruszył ramionami.
- Będę w domu szkolnym Redcliffe'a. - powiedział wychodząc.

Na zewnątrz słońce chyliło się ku zachodowi. Zmarnowali zdecydowanie za dużo czasu na kłótnie. Co gorsza, Beleren był pewien, że odbije się to negatywnie na morale obrońców. Jak dużo osób ich słyszało? Jak szybko plotki obiegną miasto?
Minął zbrojownie kierując się na północ. Cała sytuacja nie podobała mu się w ogóle. Powinni ze sobą współpracować, zamiast sobie przeszkadzać.
Z ponurych myśli wyrwały go drzwi budynku do którego zmierzał. Nawet nie zorientował się kiedy tu dotarł. Wszedł pewnie zamykając drzwi za sobą. Pozdrowił Klemensa, obecnego kustosza przybytku zamieniając z nim parę zdań. Dzięki pozycji obrońców Longshadow i zaufaniu jakie zbudowali, psionik dość szybko dostał pełen i nieodpłatny dostęp do zbiorów Klemensa, co skrupulatnie wykorzystał. Za resztę zgromadzonej gotówki zakupił potrzebne materiały i zabrał się za analizę zaklęć. Jak zwykle w takich momentach, praca pochłonęła go do tego stopnia, że zorientował się dopiero, gdy oliwna lampka stojąca na blacie zamrugała sygnalizując wypalenie się oliwy. Jace nie skończył jeszcze przygotować. Obok niego magiczne pióro sunęło równe linie po pergaminie magicznej księgi kreśląc skomplikowane wzory przywołań i instrukcje poszczególnych czarów. Przydatne zaklęcie przyśpieszyło pracę kopiowania zaklęć, ale to nadal za mało. Mężczyzna potarł skronie odchylając się na krześle. Był za daleko, by zobaczyć co się dzieje w magazynie i czy drużyna odebrała wiadomość. Dokończył kopiowanie zaklęć i pożegnawszy się wyszedł rzucając po drodze kilka zaklęć ochronnych. Cokolwiek się będzie działo, należy być przygotowanym na walkę.


czary:
Heightened Awareness
Mage armor
Remove Fear

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 08-04-2023 o 15:18.
psionik jest offline  
Stary 10-04-2023, 13:38   #276
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Vircan był rozeźlony kłótnią, ale złość szybko ustąpiła smutkowi. Mściciele się nie słuchali nawzajem, Jeden mówił coś, drugi słyszał co innego i nie byli chętni szukać nici porozumienia. I on też nie był wcale lepszy. Też najwyraźniej wypowiadał się niejasno. Nieprecyzyjnie i nie dało się go zrozumieć i wyraźnie Jace miał na myśli inne rzeczy niż te które do Vircana docierały. Nie podobało mu się też jego powolne myślenie. Kiedyś było inaczej… ale teraz zdziadział chyba. Miał nadzieję, że to jednak tylko chwilowe. Inaczej będzie musiał zacząć myśleć o przekazaniu warty komuś innemu, a ta myśl mu się nie podobało. Gdy jego siostra się przebudzi… On miał ją przywitać w tym świecie. Nie ktoś inny… ale ta warta trwała już tak długo…

- Użalasz się nad sobą - warknął sam na siebie - wytrzymałeś tyle czasu to wytrzymasz drugie tyle i jeszcze raz i jeszcze jeśli będzie trzeba. Crystalhurst upadnie i ich następcy zapomną ich nazwy, ale warta będzie trwać choćby i tysiąc dalszych lat.
- Dasz radę. Nie zostawisz Darhi by sama obudziła się w nowym świecie.


Ot tak Jace znalazł suki. Wyszedł na przedpołudnie, wrócił. “Mama je!” Bydlak - śmiał się Vircan w duchu. Niech będzie sobie dupkiem jak chce. Za taką skuteczność jest gotów mu to wybaczyć.

- Poczekajcie. Zacznijmy od wywiedzenia się… - zaproponował wzywając kilka wdzięcznych żuczków i wysyłając je na zwiad.
 
Arvelus jest offline  
Stary 15-04-2023, 12:07   #277
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Wyglądało na to, że posiadanie własnego zdania i proponowanie dodatkowych rozwiązań było zakazane, jeśli książę Beleren nie wyrażał na to zgody. Pokłócili się. Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Często miewali odmienne zdanie, często patrzyli na rzeczy z odmiennej perspektywy i równie często obaj się mylili. Czy Jace miał rację i ta magia miała za zadanie ich zabić? Mikel wątpił w to na podstawie samych efektów zaklęcia. Mógł się co prawda mylić, zaklęcie mogło się siostrom nie udać, Mściciele mogli być bardzo odporni na mentalne ataki, mógł być też zupełnie inny powód, czemu atak w koszmarach był wyraźnym fiaskiem jeśli rzeczywiście miał być śmiertelny. Być może psionik miał rację, ale mógł się też mylić jak zdarzało mu się wiele razy wcześniej, o czym najwyraźniej zdążył zapomnieć. Swego czasu uznał przecież, wbrem protestom Mikela, że będzie szedł "na szpicy" w wyraźnie niebezpiecznych podziemiach i nadział się na pułapkę, która prawie go zabiła. Nie dalej jak dwa dni wcześniej zupełnie zignorował zagrożenie ze strony Sióstr, znowu wbrew sugestiom Mikela, że trzeba się najpierw pozbyć wroga wewnętrznego, a teraz nagle ten wróg był tak groźny, że mógł ich pozabijać we śnie, nawet się do nich nie zbliżając. Mimo wszystko Beleren nadal uważał się za lepszego, pomimo faktu, że popełniał tyle samo błędów co reszta ekipy. Bliźniak miał problem ze zrozumieniem, skąd bierze mu się to poczucie nieomylności i dlaczego każda jego sugestia jest z automatu odrzucana przez psionika. Bo pod tym względem Jace był całkowitym hipokrytą, albo miał tak duże przeczulenie na swoim punkcie, że nie potrafił właściwie interpretować słów rozmówców, jeśli w jakimś stopniu się z nim nie zgadzali.

Jace przedstawił swoje pomysły. Poinformował, że na przygotowanie czarów będzie potrzebował czasu. Mikel nie zanegował ani jednego z nich i dorzucił kilka bardziej standardowych miejsc i metod poszukiwania, które mogli prowadzić w czasie przygotowań Jace'a, nie negując żadnego z tych pomysłów. Zaraz po tym psionik zanegował wszystko, co powiedział Mikel, oskarżając mężczyznę o coś, co właśnie sam zrobił. Być może faktycznie wojownik był za głupi, żeby zrozumieć logikę idącą za rozumowaniem swojego towarzysza. Być może wszyscy na świecie nie byli dość mądrzy.


Mikel ostatecznie uznał, że przyjmie założenie, że zaklęcie jednak może zabić ich w nocy. Czy zmieniało to jakoś sytuację w ciągu dnia? Niekoniecznie. Zagrożenie, które znowu wydawało się być ignorowane przez Belerena, że Siostry zechcą dokończyć spapraną nocną robotę w nieco bardziej standardowy sposób wydawało się być bardzo realne. W zasadzie niewykorzystanie sytuacji, kiedy bohaterowie są osłabi wydawało się być bardzo głupie. Jeśli potwory miały w rzeczywistym świecie postać odpowiadającą temu, co mężczyzna zobaczył w swoim śnie to można było śmiało zakładać, że poza czarami potrafią też zwyczajnie przyłożyć. Pod tym względem mogły być podobne do Rufusa i korzystać zarówno z fizycznej siły jak i z magii.

Najbardziej narażeni na atak wydawali się być właśnie półork i druid, którzy nieco oberwali w nocy. Mikel postanowił, że dla bezpieczeństwa powinien nad nimi czuwać. Magiczne moce półbrzydalka nie mogły się właściwie zregenerować, nie mógł się też zamienić w ptaka i uciec w razie kłopotów, dlatego wojownik postanowił czuwać nad przyjacielem i raczej nie zostawiać go samego w ciągu dnia. Vircana zaś poprosił, by ten nie oddalał się zbytnio od towarzyszy, tak by zawsze mieć kogoś z nich w zasięgu wzroku, gdyby potrzebował pomocy.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
Stary 22-05-2023, 15:22   #278
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wieczorem magazyn był pusty, drzwi zamknięte zamknięte nikt nie kręcił się po okolicy. Żuki znalazły kryjówkę, o której mówił Jace bez większego problemu - skrytka pod podłogą, mająca z metr wysokości. W środku dwie istoty, obie paskudne.
Vircan zdał raport Mścicielom z tego czego się dowiedział, po czym obleciał magazyn i przycupnął przy ścianie najbliższej kryjówki. Wyszeptał zaklęcie rozszerzając swoje zmysły by widzieć dźwiękiem. Poprzez szczeliny w ścianie, poprzez szczeliny w podłodze… widział ich kawałki. Przesuwając się o ułamki milimetrów widział ciut inne kawałki składając to powolutku w całość jak puzzle. Dwie osoby. Kobiety. Jedna leży, druga półsiedzi. Wygląda jakby była na warcie. Spodziewane. Kolejne zaklęcie ujawniające magię. Aby zobaczyć czy nie mają jakiś alarmów czy innych zabezpieczeń ale takowych nie było, jedynie kilka aur odpychania i transmutacji promieniujących od kobiet.

Druid wrócił do towarzyszy i szybko opowiedział o dalszych wynikach zwiadu.
- Ok. Mój plan brzmiałby tak… - drużyna skupiła się wokół gawrona nieopodal magazynu ustalając szczegóły. Jace był zadowolony z tego, że jego słowa się potwierdziły i drużyna tym razem bez kłótni ustaliła plan.

- Ja ze swojej strony mam kilka olejków które pozwolą poświęcić naszą broń jak prosił Jace i trochę wody święconej - uśmiechnął się Rufus, zadowolony że wykryli w końcu tak podstępnego wroga… - Poprosiłem oddział milicji, żeby obstawił budynek.
Jak na potwierdzenie słów półorka, do bohaterów dotarł Kargar. Łysy najemnik rozejrzał się i odchrząknął.
- Wszyscy są na miejscach, pochowani w zaułkach, żeby nie rzucać się w oczy - powiedział cicho - Nikt przypadkowy nie powinien się napatoczyć, wydębiłem też to od brygadzisty - uśmiechnął się krzywo, podając Rufusowi klucz do magazynu - Skopcie im dupska, my osłonimy wasze -
Rzucanie zaklęć wzmacniających trwało dobrą minutę, ale potem byli już gotowi do działania, stojąc przed zamkniętymi, drewnianymi wrotami.

Jace zajął pozycję obserwując zdalnie ukryte kobiety. Jego zadaniem był informowanie drużyny czy element zaskoczenia nadal jest po ich stronie.
- No, skopiemy tym żmijom dupska tak że się już nie podniosą - Rufus uśmiechnął się do Kargara, nałożył błogosławiony olej na swój oręż a potem już z zaciętą miną zwrócił ku drzwiom, rzucając zaklęcie przyspieszenia.
-To co, otwieramy tym kluczem?

Mikel bez słowa sięgnął po klucz i zabrał się do roboty, starając się zrobić jak najmniej hałasu. Powoli, z pietyzmem obracał go w zamku, ostrożnie niczym przy rozbrajaniu pułapki, by wyciszyć nawet najmniejszy trzask mechanizmu, a potem delikatnie, ledwie na kilka metrów uchylił wrota.

Vircan kiwnął głową i wyszeptał kolejne zaklęcie gdy drzwi były po cichu otwierane. Jego oczy zalśniły blado na moment gdy wytężał je dostrzegając magię. Przez szparę wleciał do środka magazynu i przysiadł na jednej z krokwi pod dachem z której miał dobry widok na kryjówkę.
Wyskandował proste zaklęcie wykrycia magii.
Gdy wzrok odpoczął mu już od feerii aur towarzyszy, mógł skupić się na samej kryjówce. Tam jednak dostrzegał tylko dwie podobne sobie słabe aury magii, emanujące zza desek kryjówki. Obserwujący jej wnętrze Jace miał pewność, że jeszcze nie zostali zauważeni - jedna z sióstr wciąż leżała nieruchomo, a druga półleżała, ostrząc i czyszcząc paskudnie wyglądające kukri. Dzięki zaklęciu jasnowidzenia mógł w końcu się im przyjrzeć. Siostry okazały się być bugbearami, po których dobrze widać było wpływ esencji koszmaru - skóra szara niczym u trupa, oczy będące mrocznymi otchłaniami i niemal posągowy bezruch, który budził potworny niepokój. Psionik aż się wzdrygnął, ale szybko się opanował, utrzymując koncentrację na zaklęciu, mającym wykryć myśli sióstr. Ich umysły były mrocznymi, pełnymi cieni miejscami, w których obecnie przeważała niecierpliwość i rozmyślania na temat tego, jakie potworności mogłyby zesłać swoim celom.
Przygotował się do rzucenia zaklęcia i czekał na sygnał.

Gawron obserwował przez chwilę wydarzenia z krokwi przy suficie. Wszystko wskazywało, że na razie pozostali niezauważeni. Dobrze. Zleciał w dół, chowając się za beczkami przed siostrami w skrytce. Zajrzał w szczeliny między deskami, aby uniknąć skrzypnięć w związku z tym co miał zaraz zrobić. Wydawały się wystarczająco solidne. Skupił się. Nakrył skrzydłami, wziął głęboki wdech i zacisnął dziób. Nie lubił tego rodzaju przemian. Pióra zaczęły wypadać i rozpadać się w magiczny proch i nicość. Ciało urosło, zafalowało powoli, bo Vircan starał się robić to możliwie cicho. Beczki kryły go przed spojrzeniami, ale wciąż mógł zostać usłyszany. Kończyny wyrosły z niego, wygięły się. Pierwsza, trzecia, piąta i ósma gdy za osłoną wyrosła zwinięta w kłębek, starająca się być jak najmniejsza wielka ośmiornica. Vircan wstrzymywał oddech. Miał tylko kilka, kilkanaście chwil nim będzie musiał porzucić formę, ale powinno starczyć, a z tych ośmiu macek ciężko jest uciec.

Rufus przygotował się do wbiegnięcia do pomieszczenia które otworzył Mikel i zaatakowania Sióstr na sygnał towarzyszy. Nie mógł już doczekać się rozprawienia z tym podstępnymi wiedźmami.

Vircan odliczał sekundy w swojej głowie dając towarzyszom czas by się pozycjonować. Przygotować. Musieli być bardzo zgrani aby uniemożliwić wiedźmom ucieczkę. Tak cicho jak był w stanie wybulgotał słowa zaklęcia po cichu wspinając się na beczki. Jedna z macek zalśniła blado magią, ale chował ją pod innymi póki nie ukończył inkantacji… wtedy gwałtownie wystrzelił ją uderzając w najdłuższą z desek pod którymi kryły się wiedźmy. Powstrzymał się przed krzyknięciem “teraz”. Mógłby dzięki magicznemu amuletowi wtopionemu teraz w formę, ale drużyna wiedziała co robić. Na całej swojej długości deska rozbłysła światłem południowego słońca wręcz oślepiając na dwa oddechy przyzwyczajone do mroku oczy Vircana, ale był na to gotowy.

Zmiana w ośmiornicę była niemal bezgłośna, ale ciężko było zapanować nad taką ilością nowych kończyn. Gdy ustawiał się na pozycji, by rzucić zaklęcie światła, jedna z jego macek plasnęła o deski o ton za głośno. Jace zauważył, że przytomna z sióstr poderwała nagle głowę – podchody się skończyły, trzeba było działać. Mikel i Rufus wpadli do oświetlonego jasno pomieszczenia, a zerwanie deski nie stanowiło żadnego problemu, wystarczyła odrobina siły i osłona odskoczyła, ukazując dwie istoty o szarej skórze pokrytej czarnymi malunkami i stanowiących bezdenne otchłanie oczach. Obie zrywały się właśnie na nogi, a coś w tym widoku sprawiło, że wojownicy poczuli wyraźne ukłucie strachu.

 
psionik jest offline  
Stary 01-06-2023, 11:32   #279
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Otwarcie skrytki dało sygnał do ataku. Pierwsza z sióstr podniosła się płynnie pozycji siedzącej w powietrze nie tracąc czasu na wstawanie i już zamachnęła się na Mikela, jednak zamiast uderzyć zdradzieckim atakiem na tętnicę szyjną zastygła w bezruchu. Stojący z tyłu Jace dokończył inkantację paraliżującą zabójczynię.
- RUFUS, TERAZ! - krzyknął chłopak. Półrok otrząsnął się ze strasznego spojrzenia bezdennych oczu przeciwnika. Miał chwilę by przymierzyć cios i z zadowoleniem wykorzystał ją by uderzyć raz i skutecznie. Błogosławiony olej zaskwierczał w ranie, gdy ostrze oddzieliło głowę morderczyni od reszty ciała. Rozproszonemu zaklęciu niewidzialności towarzyszył pełen gniewu okrzyk drugiej siostry.
Jace odetchnął głęboko. Zasadzka nie udała się całkowicie, ale byli przygotowani i co ważniejsze działali zgodnie z planem. Spojrzał na toczącą się po ziemi głowę z mieszaniną ulgi i odrazy.
W tym czasie Mikel miał możliwość przestudiować dokładniej przeciwniczkę uderzył z pełną furią, ale tylko jeden atak przebił się przez obronę przeciwniczki. Nawet zaskoczona była bardzo szybka i doskonale uzbrojona. Widząc co stało się z jej partnerką, zabójczyni odparła atak mentalny psionika i nie próbując podejmować walki zwinnie wzniosła się w powietrze unikając zdeterminowanych ataków Mścicieli i uciekła w stronę pomieszczeń technicznych magazynu.
- Nie pozwólcie jej uciec! - zawołał psionik, chociaż było to zbędne. Każdy rozumiał doskonale co działo.

- Weź ktoś świecącą deskę! - na wpół wywarczała, a na wpół wybulgotała ośmiornica sięgając macką w kierunku wiedźmy, gdy na pozostałych siedmiu szarżowała w jej kierunku z nienaturalną, magiczną szybkością.
Zaraz za nią biegł Rufus szarpnąwszy z ziemi świecącą deskę, oraz Mikel. Dopadli ją w ostatniej chwili. Zamieniony w olbrzymią ośmiornicę druid utworzył wokół przeciwniczki ścianę twardych i niesamowicie ostrych cierni, które oplotły momentalnie bugbearkę. Zaklęcie doskonale sprawdzone w ostatniej potyczce zdawało się jednak nie mieć większego efektu na tym, dobrze opancerzonym przeciwniku.
Mściciele wpadli do środka w ostatniej chwili rozświetlając pomieszczenie i niwecząc plan ucieczki. Rozwścieczona kobieta odparła nadchodzące ataki, zarówno fizyczne jak i mentalne, i nie robiąc sobie nic z kolców wyrwała ze złością świecące deski.
Mieli przewagę liczebną, ale musieli walczyć szybko. Jace'owi udało się ponownie sparaliżować zabójczynię, jednak zanim ktokolwiek zdołał zareagować, stracił kontrolę. Przeciwniczka była silnym przeciwnikiem. Krwawiła z licznych ran, przyparta do ściany i otoczona walczyła zaciekle. Rufus mógł przysiąc, że w tych bezdennych oczach zobaczył strach gdy kolejny cios przebił się przez napierśnik i błogosławiona broń zasyczała w zetknięciu z ciałem. Byli tak blisko!
Przeciwniczka wyraźnie osłabiona zaryzykowała i obracając się wyrzuciła trzymaną deskę, która odbiwszy się od podłogi zawirowała tworząc przez chwilę kalejdoskop światła i cienia na ścianach. To wystarczyło. Pomimo dwóch potężnych ataków, które niemal przecięły ją w pół, zabójczyni wykorzystała fragment cienia by uciec!
- Nie! - syknął Jace opuszczając ręce. Magia, którą zbierał do kolejnego zaklęcia zawirowała wokół niego i bezboleśnie rozproszyła się. Uciekła.
Mężczyzna zagryzł wargi z bezsilności. Byli tak blisko! Nie mógł uwierzyć, że nie udało im się wykorzystać takiej szansy.
 
psionik jest offline  
Stary 04-06-2023, 17:51   #280
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Rufus rozglądał się bezradnie, ale czuł jak emocje walki i zabijania powoli odpływają. Odcięcie głowy tej grzebiącej im bezczelnie w snach suki sprawiło mu sporą satysfakcję i chyba nawet nie musiał się tego wstydzić.

Jace wytłumaczył im, że druga z sióstr mogła im bezkarnie uciec poprzez Plan Cienia i wyłonić się w zupełnie innym miejscu.

- No, też jestem wkurzony, że nie dorwaliśmy obu, ale przynajmniej jednej z dwóch już nie ma, a druga poczuła że pali się jej pod tyłkiem. Jak już raz ją znalazłeś magicznie, to teraz będzie tylko łatwiej, prawda Jace? - uśmiechnął się pokrzepiająco do przyjaciela. Nie chciał, żeby po nieudanej próbie dorwania Umbry znowu zaczęło się szukanie winnych i kłótnie Mikela z psionikiem. Jego zdaniem plan był dobrze zrealizowany, naprawdę mało brakowało by miał teraz przed sobą dwie, a nie jedną, odcięte głowy.

- A te twoje przemiany są niezłe, gadającej ośmiornicy to jeszcze nie widziałem - zwrócił się w stronę Vircana. Pierwszy raz widział druida w akcji i musiał przyznać, że robił wrażenie. Może nawet będzie równie przydatny jak jego poprzednik.

Wziął odcięty jego toporem łeb odciętej wiedźmy. Wyglądał równie okropnie jak kiedy był przytwierdzony do reszty ciała, w przynajmniej ślepia bugbearki było puste, wcześniej przypominały bramy do otchłani i musiał wytężyć całą wolę, by nie zgasiły w nim woli walki.

- Dorwaliśmy jedną z dwóch wiedźm - oznajmił Kargarowi i dowodzonemu przez niego oddziałowi milicji, wychodząc do nich z ponurym trofeum.
- Druga uciekła ale teraz wiemy jak sobie z nią poradzić gdy tutaj wróci. Pozostańmy jednak czujni, to bardzo podstępne istoty które chodzą w cieniach i atakują w snach - próbował znaleźć równowagę między ogłoszeniem przynajmniej częściowego sukcesu a wzywaniem do zachowania wciąż potrzebnej czujności.

Następnie planował potwierdzić z resztą Mścicieli dalszy plan działania - wydawało się że następnego dnia powinni zrealizować plan Vircana by odbić jeńców z obozu hobgoblinów. On sam chciał jeszcze odwiedzić tę pojmaną zmiennokształtną i przekazać jej że widzieli się z jej Mistrzem oraz zabili jedną z przerażających Sióstr, których tak się bała. Wcześniej poprosił druida o przesłanie wiadomości do Emi w Force Tralevnay, że mają kogoś z jej rodzaju, wydawało się mu, że powinno ją to zainteresować.


 
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172