Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2023, 11:53   #35
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dzień +7.


Los Angeles.
Sobota, 17 czerwiec 2023.
Do południa.

Na ulice, nie wychodzi samotnie już praktycznie nikt. Ani w dzień, ani w nocy. W nocy zresztą ogłoszono godzinę policyjną od 22 do 6 rano. Było po prostu zbyt niebezpiecznie… pojawiały się bandy napadające na ludzi, jakieś pojedyncze świry, choćby z maczetą, do tego również fakt, iż było coraz mniej wojska, policji, i innych służb mundurowych na ulicach, wcale sprawy nie ułatwiało.

W sklepach świeciło pustkami, i nie było najmniejszego sensu się do nich wybierać… zresztą i tak, tak wszystko ograbiono, że nikt już nawet się nie kwapił do nich włamywać.

Były coraz większe przerwy w dostawach prądu, wody, i gazu… zaczynało również co niektórym brakować żywności.

Coraz częściej dochodziło również do przerw w nadawaniu tv i radia, a nad Los Angeles latało zdecydowanie mniej wojskowych śmigłowców, niż kilka dni wcześniej.

Rząd pisał w internecie, i podawał w wiadomościach telewizyjnych, o zorganizowaniu dostaw żywności i leków… mieszkańcy SB Tower, wybrali się do takiego punktu tylko raz. Raz i chyba nigdy więcej.


Skończyło się tragicznie.

Tysięczny tłum chciał jak najwięcej, i jak najszybciej… i sprawy wymknęły się spod kontroli. Nie pomogły gadki przez megafony, w końcu i groźby…. A później i gaz łzawiący, pałowanie, oraz gumowe kule. Poleciały kamienie i butelki, aż w końcu ktoś z cywili zaczął strzelać. Wojsko więc również odpowiedziało ogniem.

Zabici i ranni, po obu stronach, zadeptani ludzie na śmierć. Wielu aresztowanych… Płacz i zgrzytanie zębów, nienawiść do wszelkiego munduru. Ale bydło same sobie winne?

~

Jednak to nocami było najgorzej.

Często było słychać krzyki przerażenia, jakby kogoś mordowano… od czasu do czasu padały strzały. I w mroku przemykały jakieś dziwne stworzenia, wielkości… tygrysów??

Najlepiej było wtedy nie włączać w mieszkaniu światła, nie hałasować, zasłonić okna, i siedzieć cichutko jak myszka. Inaczej, ktoś lub coś przyjdzie, zwabione światłem i dźwiękami. Przyjdzie z mroku, i będzie zabijać.

Bezdomni już dawno zniknęli z ulic…


***

Babci Tamez nie było widać od paru dni, nie otwierała również drzwi mieszkania, gdy ktoś pukał. A jej koty strasznie miałczały.

Charlotte odeszła od Eve, "za swoim chłopakiem". Tatuażystka została więc sama w mieszkaniu(podobnie jak Sandra)...

…i Robin. Zapłakany gej, powiedział sąsiadom, że jego partner, Thomas, poszedł jeszcze po jakieś zakupy, i od wczoraj nie wracał. Telefonu również nie odbierał.


***

Główne drzwi budynku SB Tower, w końcu ktoś w nocy rozpieprzył kompletnie… i zaczęto napadać na mieszkańców.

Pierwsze trzy piętra oberwały najgorzej, byli zabici i ranni. W końcu jednak mieszkańcy dolnych pięter bloku zebrali się do kupy, i przepędzili napastników. Postanowiono również wystawiać "straż sąsiedzką" na parterze, na cały dzień, i całą noc… i to pod przewodnictwem Malvina! Ktoś miał bejzbola, ktoś metalową rurkę. Rewolwer. Łom. Pistolet. Nóż. Gaz obezwładniający. No i jakoś to było.






Dzień +10.


Los Angeles.
Piątek, 20 czerwiec 2023.
Do południa.

W nocy z czwartku na piątek, ktoś lub coś, zmasakrowało "straż sąsiedzką" w lobby budynku. Było słychać wrzaski, strzały, zwierzęce ryki(?!), a potem przerażającą ciszę…

Nikt nie śmiał tam zejść, aż do rana. Nikt nie wychodził z mieszkań, modląc się za zabarykadowanymi drzwiami własnych czterech ścian, by nie być następnym.


Sceny, jakie rano zastano w lobby, były jak z największych koszmarów. Zmasakrowani ludzie, często porozrywani na kawałki, wszędzie krew i flaki, i ślady wielkich pazurów…

SB Tower, powoli z bezpiecznego miejsca, stawało się kpiną.

Co prawda, prądu nie było już na stałe, i windy nie działały, ale można było wszędzie dojść schodami, zarówno głównymi, jak i bocznymi. Na każde piętro, do każdego miejsca w budynku. A potem, rozwalić drzwi do dowolnego mieszkania, by mordować i grabić.

Nie byli już tu bezpieczni. No chyba, że coś z tym zrobią. W końcu drzwi na klatkach schodowych były solidne, metalowe, przeciwpożarowe, i bez żadnego okienka… a co niektórzy mieli sporo narzędzi, i to różnorodnych. Nie tylko w mieszkaniu, czy piwnicy, ale i w roboczym aucie…

~

Wielu ludzi zaczęło opuszczać blok. Można było obserwować z balkonów, jak co pewien czas wyjeżdżają z podziemnego garażu auta, jak i podjeżdżają pod sam SB Tower, i zabierają kogoś… gdzie? Cholera wie.

A Rząd ponoć wydawał zapasy na obrzeżach miasta, daleeeeko od ich wieżowca, albo i helikoptery sporadycznie osadzały palety na ulicach, które pustoszały w ciągu kilku minut, również pod znakiem "kto pierwszy, ten lepszy(i kto silniejszy)…"




***

Problemy z powodu całkowitego braku prądu… cholerne klimatyzacje już nie działały, i lodówki też.

Problemy z żywnością.

Pierwsze problemy z wodą…

Gaz jeszcze był. Jeszcze można było gotować w kuchni.

Wszelkie zagrożenia z zewnątrz, mogące się pojawić w dowolnym momencie, najzwyczajniej w świecie, wchodzące sobie po prostu do budynku.

To były sprawy, jakie teraz mieli mieszkańcy SB Tower na głowie(a przynajmniej ci, którzy jeszcze go nie opuścili). A letnie upały, osiągające i 30 stopni, wcale w tym wszystkim nie pomagały. Jak i fakt, że w LA, to w sumie, padało tylko teoretycznie przez… 2 dni w całym roku!!



Pralnia

- Na dachu jest woda? W basenie i jacuzzi? - Powiedziała Felicia.

No ale ta woda była chlorowana… i raczej już "nieświeża"?

- Uchhhh… Uch! - Pamelka zaczęła nagle nerwowo trzepać rączkami, jakby… suszyła sobie paznokietki. Ale nie, tu nie o to chodziło. Pewnie zrobiła się nerwowa, z powodu opcji wybierania wody z basenu, i braku możliwości pływania? Jeff chwycił ją w pasie, i przyciągnął do siebie.

- My się chyba stąd wyniesiemy - Powiedział gruby Michael, a gruba Judith mu przytaknęła - Tak! Tu jest do dupy! Czas uciekać z tej pułapki!
- Po tym co się stało na dole, zmieniam zdanie. Siedzenie tu jest do dupy. A wojsko nie jest w stanie kontrolować każdego krzaka. W razie czego, w nocy, jakoś się wydostaniemy poza LA, do rodziny zwiejemy, i tyle - Dodał Michael.

- Potrzebujemy… żywności… - Powiedziała nieco blada Eve. Widać było, iż jest trochę niedożywiona. Zresztą Anton również, i Harry, i Malvin…









***
Komentarze za chwilę.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 04-04-2023 o 15:18.
Buka jest offline