Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2023, 12:34   #5
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nie można powiedzieć, że nie lubił alkoholu, ale niestety nigdy nie mógł pozwolić na stan zbyt dużego upojenia alkoholowego. Nigdy nie wiedział, czy w karczmie, w której akurat pił nie znajdzie się ktoś, komu zalazł za skórę i tylko czekał, aż Ruben nie będzie w stanie się w żaden sposób bronić. Poza tym jego ojciec, którego z resztą własnoręcznie zabił, praktycznie codziennie wracał do domu nawalony jak świnia i tłukł go do nieprzytomności. Ruben cieszył się, że nie odziedziczył po ojcu miłości do mocnych trunków.

Powiedzieć, że bardzo potrzebował pieniędzy, to jakby nic nie powiedzieć. Gardził biedotą, więc łapał się każdej możliwej roboty, niezależnie od tego czy było to morderstwo, kradzież czy też, jak w tym przypadku, niańczenie jakiegoś poborcy podatkowego. Robota wydawała się dziecinnie prosta, można by rzec nudna wręcz. Łatwy pieniądz, może dzięki temu będzie mógł zainwestować w coś poważniejszego i zarobić jeszcze więcej.

Z pogardą patrzył na część jego nowych kompanów, którzy rzucili się na jedzenie, jakby nie jedli od tygodni… No cóż, są jacy są, będzie musiał jakoś wytrzymać ich towarzystwo. Podrapał się po zaroście i przeczesał dłonią swoje jak zwykle niechlujnie ułożone, długie brązowe włosy. Wpatrywał się w ogień, który żywo palił się w kominku. Mogłoby się wydawać, że kompletnie nie słuchał tego, co mówił do nich Gustav, ale on notował w pamięci każde jego słowo.

Wziął kielich i upił łyk wina, rzeczywiście dobre, chociaż nie był to jego ulubiony trunek. Gdy odstawiał naczynie na stolik, mocno zadrżała mu ręka. Bał się, że upuści kielich i rozleje wszystko na stół, ale tak się na szczęście nie stało. Możliwe, że za mocno sprał po mordzie wczoraj jednego jegomościa, który stawiał się przy pobieraniu haraczu dla jednego z wyżej postawionych mieszkańców tego miasta. Krew zmył, ale widocznie musiał uszkodzić coś w środku.

- Niech się szanowny Herr Haschke tak nie gorączkuje, stawimy się jutro zgodnie z umową. Mam nadzieję, że zapłata również będzie zgodnie z umową… - spojrzał na poborcę, a jego twarz, oświetlona przez stojącą na stole świecę, nie zdradzała żadnych emocji. – A niech stawiają opór ci cali Staufferowie, szybko się ich skapituluje – uśmiechnął się szeroko i rozsunął płaszcz, tak żeby było widać sztylet schowany za paskiem. – Czy są jakieś wieści o tym, jak wygląda droga do Volkendorp? Czekają nas po drodze jakieś trudności?
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline