[tak pokrótce od momentu mojej nieobecności XD I nie namieszam zbytnio ^ ^"]
Vanessa, dziewczyna na ogół milcząca i nieufna zrobiła coś czego nigdy wcześniej nie pomyślałaby że zrobi. Gdy towarzysze zaczęłi przeciskać się przez tłum by zapisać się na jakąś durną misję, dziewczyna stała cały czas na końcu i czekała aż tłum sam się rozstąpi.
- Durna lista, durna misja i durni Ci co się zapisują. Co za kretyn chciałby być na jakiejś tam "liście". Phi! - parsknęła sama do siebie i przesunęła włosy za uszy by te nie wpadały jej do oczu i nie denerwowały jej.
Gdy tłum zrzedł dziewczyna przeszła spokojnie do reszty osób. Na twarzy
Vintiliana dostrzegła dziwne zamyślenie, ale szybko to zignorowała.
"- Ostatni twój masz jeszcze czas i szanse, aby się wycofać – spojrzał jej głęboko w oczy." - Usłyszała.
W milczeniu szarpnęła pomarańczowy kamyk i schowała go do kieszeni płaszcza.
- Żeby to jakiś durny pomalowany jak jajo kamyk miał mówić o tym czy zasługuje na nagrodę. Mam go niańczyć?! - powiedziała ze złością i wsiadając na konia zacisnęła dłonie na lejcach.
"Po kilku minutach drogi nagle zauważyliście jakieś plamy krwi na drodze, a za chwilę, usłyszeliście cichy jęk. Spostrzegliście mężczyznę. Leżał prawie nieprzytomny. Na oko miał koło 29 lat, miał lekki zarost na twarzy i włosy do ramion. Na sobie miał poszarpane ubrania. Obok niego leżała złamana szabla, a pod nim sporo krwi. Miał głęboko ciętą ranę na lewym przedramieniu, oraz mocno poobijane nogi.
Dookoła był tylko mały lasek i nikogo pobliżu nie było widać.
- Po… pomóż…cie. Proszę. – odezwał się człowiek, gdy was zauważył, po czym zemdlał.
Wypadałoby pomóc, w przeciwnym wypadku na pewno długo nie poleży pod tym drzewem żywy…"
Vanessa podjechała na koniu do mężczyzny i spojrzała na niego litościwie z góry.
- Najlepiej mu pomożecie dobijając go, ale jak sobie chcecie . . . - powiedziała jakby od niechcenia jak zawsze zimno i minęła mężczyznę. Poczęła rozglądać się w okół może jest tu coś godnego uwagi co zostało przeoczone...?