Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2023, 17:31   #7
Bellatrix
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
- Słyszeć nic nie słyszałem, ale jak się stawiać będą, to spotkają się z odpowiednim responsem. Reakcją znaczy. - Wyjaśnił wam, bo mogliście nie znać tak egzotycznego słowa. - Widzę, żeście z niejednego pieca chleb jedli, to sobie poradzicie z każdym, kto odważy się przeciwstawić imperialnemu poborcy podatkowemu. Atak na mnie będzie jak atak na samego Imperatora. - Zauważyliście, jakby Haschke wypiął mocniej pierś. - Ale nie wybiegajmy tak daleko do przodu. Droga Reikiem nie powinna być trudna, ale jakieś zagrożenia mogą się trafić, mówiłem o piratach i innych takich. Dłużej, niż cztery dni płynąć nie powinniśmy. Robota też trudna raczej nie będzie, ale trzeba brać pod uwagę wszelkie okoliczności. W najlepszym wypadku to będą najłatwiej zarobione przez was pieniądze. Wszystko? No, to do jutra o świcie.

Po tych słowach ruszył do wyjścia z karczmy i szybko zniknął za drzwiami. Gdy szarówka dnia przeszła w mrok wieczoru, główna sala pękała niemal w szwach, wypełniona kupcami, podróżnymi i lokalnymi, którzy po dniu ciężkiej pracy przyszli zrelaksować się przy winie lub czymś mocniejszym. Panował przyjemny gwar rozmów przeplatany salwami zaraźliwego śmiechu i uderzanych o siebie w toastach naczyń.

Po skończonej wieczerzy rozmawialiście jeszcze jakiś czas, poznając się nieco, by mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, z kim przyjdzie wam pracować, gdy nagle przy waszym stoliku pojawił się wysoki, szczupły mężczyzna o zmęczonej twarzy. Mógł mieć nie więcej, niż pięćdziesiąt lat, nosił kapłańskie szaty, a wiszący na jego szyi łańcuch zakończony symbolem młota zdradzał z miejsca, któremu z bóstw służy. Przysiadł się do was i patrzył po waszych twarzach, jakby was znał. Wy jednak widzieliście go pierwszy raz w życiu.

- Przepraszam, że niepokoję, ale sam Sigmar wskazał mi was podczas snu, bracia i siostro - powiedział energicznym głosem, uśmiechając się lekko. - Pokazał mi was dokładnie tak, jak tu siedzicie. Kobieta z bronią palną, krasnolud, przystojny młodzian, brodaty, silny jegomość i mężczyzna o wyłupiastych oczach. Przepraszam, nie chciałem urazić. - Spojrzał na Wilhelma przepraszająco. - Sigmar powiedział mi, że mam poprosić was o pomoc, a na pewno się zgodzicie. Czy dwie butelki dobrego wina osłodzą wam te kilka chwil, gdy będę opowiadał, co za sprawę mam? Nazywam się ojciec Anders i jestem kapłanem z wioski Volkendorp na misji do Altdorfu.

Darmowy alkohol zawsze był w cenie, a posłuchać kapłana przecież mogliście. Ojciec Anders zawołał służkę do waszego stolika, a ta po dłuższej chwili przyniosła dwie ciemne butelki czerwonego wina, tym razem z winnic Parravonu. Kapłan rozlał wam szkarłatny płyn do kubków i zaczął mówić.

- Już wyjaśniam, dlaczego was nachodzę. Jestem duchownym z Volkendorpu i muszę wam powiedzieć, że źle się tam dzieje od pewnego czasu. Ostatnio było jednak najgorzej... Pojawiło się cielesne objawienie zła. Przez palisadę przeszło, a psy to tak ujadały, że wszystkich pobudziły. Ludzie zabrali, co mieli pod ręką i wyszli na zewnątrz, żeby sprawdzić, co się stało i kto wioskę atakuje. A to był on we własnej osobie! Wiedźmiarz. - Wypowiadając to słowo Anders ściszył głos, by nikt postronny go nie słyszał. - Nim się kto zdążył zorientować, on już czarować zaczął. Głos miał taki, że nie można było się oderwać... Czary, moi drodzy, plugawe czary jak nic...

Rozejrzał się, czy nikt nie podsłuchuje i kontynuował.

- Potem wokół jego dłoni pojawiły się fale ognia, a jedna z nich wystrzeliła w najbliższy dom. Wtedy dopiero ludziska się ocknęli, jeden z wieśniaków cisnął w jego kierunku włócznią, jednak on po prostu spopielił ją w locie. Ot tak, na zawołanie. - Sigmaryta pstryknął palcami. - Ludzie zaczęli krzyczeć, a on po prostu uciekł, ale kto wie, czy nie wróci lepiej przygotowany do wioski? Jadę do Altdorfu o pomoc prosić, ale i o to samo chciałbym was zapytać. Sigmar mi was we śnie pokazał, więc to nie mógł być przypadek. Pomożecie zatem? Volkendorp naprawdę was potrzebuje. - Zakończył z przekonaniem w głosie, oczekując waszej reakcji.

 

Ostatnio edytowane przez Bellatrix : 03-04-2023 o 17:38.
Bellatrix jest offline