Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2023, 17:39   #36
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Któregoś dnia...
Rano

Jeff - właściwie jak codziennie - znowu został obudzony przez mokrą, i rozweseloną Pamelę i "Mimi". Poranne pluskanie w basenie na dachu, stało się chyba nową rutyną dla dziewczyny…
- Hej tygrysku, czas wstawać! - Powiedziała panienka, siedząc na chłopaku okrakiem.
- Hej, syrenko! - odparł, nie do końca otwierając oczy. Niemal na oślep chwycił dziewczynę i przyciągnął do siebie. - Cześć, skarbie... - Pocałował ją i, równocześnie… zdał sobie sprawę, że Pamela ma nagie plecki? A po chwili, i przejechał dłońmi, po… nagim tyłeczku??
- Bardzo miła pobudka... - powiedział, z cichą nadzieją, że Pamelcia nie kąpała się w takim stroju... Jednak wolał nie wypytywać, a zamiast tego zaczął obmacywać dziewczynę, zdecydowanie czując, że nie tylko jego umysł się budzi do życia. - Może następnym razem pójdziemy się razem wykąpać - zaproponował, całując ją w szyję, dłońmi równocześnie gładząc krągłą pupę Pameli.
- Mhm.. może… - Mruknęła dziewczyna, po czym odchyliła główkę w bok, i odezwała się głośniej do psiaka w sypialni - Mimi, do budy!

A "mokry szczurek" poleciał do salonu, gdzie w jego jednym kącie miał swoje psie siedzisko.

Pamelka zaś, niespodziewanie odsunęła się od Jeffa, przechodząc w dół łóżka… gdzie połaskotała go z chichotem po stopie, po czym wpełzła pod kołderkę, i zaczęła się przesuwać pod nią w górę jego ciała. Szybko dotarła, gdzie trzeba, a jej mięciutkie usta przywitały się wspaniale z prężącą się męskością.
Jeff zamruczał, a potem poruszył biodrami na znak, że ta forma bliższego kontaktu bardzo mu odpowiada.
- O, taaak.... - powiedział, rozkoszując się pieszczotami. Po pewnym zaś czasie, gdy Jeffowi było już naprawdę dobrze, Pamela odrzuciła całą kołdrę w bok.
- Uffff, gorąco mi tu - Powiedziała wesoło, spoglądając w twarz chłopaka - I nie tylko tu… hihi… to co, wejdę na ciebie, tygrysie?
- Chodź, chodź... lubię patrzeć na twoje cycuszki - powiedział. Oblizał się. - I nie tylko patrzeć.... - Poruszył palcami. A ona przesunęła się, i w końcu go dosiadła, z obustronnym, cichym jękiem zadowolenia, po czym zaczęła powoli go ujeżdżać. Położyła jednak dłonie na torsie chłopaka, wspierając się w takiej pozycji, więc nie bardzo było jak zmacać cycuszków… ale widoki były świetne.

Pamela, z przymkniętymi oczkami, i lekko uchylonymi usteczkami, z mokrymi włosami, i kropelkami tu i tam na całym ciele, powoli się na nim kołysała, cichutko sobie pojękując. No i te słodkie, niewielkie cycuszki, podrygujące od czasu do czasu, z różowymi, sterczącymi suteczkami…
- Moja Wenus... - Jeff nie ukrywał, że jest zachwycony nie tylko widokiem, ale i tym, jak go Pamela ujeżdżała.
Położył ręce na jej biodrach - częściowo po to, by jej pomagać, częściowo dla przyjemności płynących z obmacywania dziewczyny.
- Kto?? - Pamelka nagle znieruchomiała, i spoglądała w twarz Jeffa.
- Nie przerywaj... To taka bogini piękności... uosobienie urody... - wyjaśnił, pojmując, że jest o krok od znalezienia się w tarapatach.
- Ahaaa - Uśmiechnęła się słodko dziewczyna, i kontynuowała spokojną "jazdę", znowu przymykając oczka… obojgu było zaś coraz lepiej, i lepiej. W końcu zaś, już z dosyć świszczącym oddechem, Pamelka wygięła się nieco w tył, opierając teraz dłonie za sobą, na nogach Jeffa. A ten miał już teraz możliwość dobrania się do pięknie prężących się cycuszków. I nie omieszkał z tego skorzystać. Uniósł się odrobinę i wyciągnął ręce...
Chwyt w pierwszej chwili nie był zbyt delikatny, ale namiętność wyłączała niekiedy szare komórki. Po chwili jednak Jeff opamiętał się i zabrał się za bardziej delikatne obmacywanie uroczych krągłości.
- Możesz… ścisnąć… mocniej… - Wysapała Pamelka, zaczynając nabierać tempa - Taaak… swoimi… ahhhh… umięśnionymi rękami… uuuhhh…

Jeff się bardzo zdziwił. Jego dziewczyna jeszcze nigdy, NIGDY, nie gadała sprośności łóżkowych… Odmieniło ją to, co działo się w mieście? Może...
Ale z pewnością warto było z tego skorzystać. Nieco odmiany - chociaż seks z Pam zdecydowanie nie bywał nudny.
- Masz piękne cycki - powiedział, spełniając życzenie dziewczyny i mocniej ściskając wspomniane elementy jej ciała.
- Ochhhh… Och! - Pamelka trochę mocniej przyspieszyła, i już wyraźnie było słychać słodziutkie, miłosne chlupoty - Taaak! Taki duży, i umięśniony(??), taaaki silny, ahhhh!!
Jeff zaniemówił, zaskoczony przemianą, jaka dokonała się w dziewczynie, którą znał i z którą się seksił od ponad roku.
- Świetna jesteś... świetna... - Nacisk na cycki dziewczyny stał się niemal brutalny. - Świetnie ruch... ruszasz dupcią... - obsypał Pamelkę pochwałami, a ona już zaczęła szaleć na całego, głośno jęcząc, i wbijając pazurki w kolana Jeffa, poruszając się na nim z zawrotną prędkością. Oboje byli baaardzo blisko.
- Taaaak! Tak! Zaraz! Taaak, aaaachhh! Mocniej… Aaaachhh!! Jaaack!! - Pamelka doszła. A zanim Jeff, zdążył pomyśleć "jaki chuj??!!" on również się spuścił…

Przyciągnął ją do siebie i leżał, ciężko dysząc.
- Ale mi dogodziłaś - powiedział po dłuższej chwili, głaszcząc po plecach i tyłeczku. - Moja diabliczka...
Wtulona w jego szyję noskiem Pamelka zachichotała.
- Mhm… - Mruknęła cicho - Było super…
- Możemy to powtórzyć... za chwilkę? - spytał. Cokolwiek nawiedziło Pamelkę, on miał zamiar z tego skorzystać. Może nawet nakręcić małego pornosa, na pamiątkę...
- Wariat… - Parsknęła dziewczyna, i klepnęła go dłonią po torsie - A co ze śniadankiem? No i nawet ząbków nie myłeś… a ja muszę za chwilę siusiu…
- Śniadanie nie zając, nie ucieknie... Z taką super dziewczyną - znów pogłaskał ją po tyłeczku - warto trochę poczekać na jedzenie. Wolałbym ciebie zjeść, jak już się wysiusiasz, a ja umyję zęby... i nie tylko.
Pocałował ją.
- Geeez - Pamela leciutko go dźgnęła paluszkiem w tors - No to ja bym też musiała się TAM umyć, świntuszku…
- Mogę ci pomóc... a ty mi... - zaproponował.
- Ok… - Zachichotała dziewczyna.

Przytępiony gorącym seksem umysł Jeffa powoli zaczynał pracować. I kojarzyć niektóre fakty. Niezbyt miłe...
Jack? Jaki, do cholery, Jack?
Ale ewentualne "śledztwo" Jeff postanowił odłożyć na później. Mimo wszystko miał zamiar wykorzystać odpowiedni nastrój dziewczyny. W pełni wykorzystać... Pamelkę pod prysznicem.

~

- Pam, skarbie... - spytał, gdy powoli zabrali się za szykowanie zdecydowanie spóźnionego śniadania.
- Hm? - Mruknęła dziewczyna, w samych jedynie majteczkach i koszulce, krojąc pomidorki w kuchni.
Stojąc za nią przytulił się do niej, chwytając w pół.
- Kto to jest Jack? - spytał.
- Eeee… nie rozumiem? - Powiedziała Pamelka, zaprzestając krojenia, i lekko odchyliła głowę w bok, by chociaż minimalnie zerknąć Jeffowi w twarz z uśmieszkiem.
- Ja też nie do końca... wołałaś go, gdy doszłaś, w sypialni... - odparł, całując ją w policzek.

Nóż opadł na deseczkę kuchenną z brzdękiem, a Pamelka zrobiła się blada.
- Ja… serio?? - Okręciła się przy Jeffie, by stać z nim twarzą w twarz. Zamrugała oczkami.
- Ano... wychwalałaś jego umięśnione ręce... - uświadomił ją, może ciut mijając się z prawdą. A dziewczyna przytknęła dłoń, jakby w geście szoku, do własnych ust, po czym cała poczerwieniała, jak pomidorki, którymi przed chwilą się zajmowała.
- A więc...? - W głosie Jeffa brzmiało zaciekawienie. Przynajmniej miał taką nadzieję, że tylko zaciekawienie, a nie wściekłość, jaką odczuwał.
- No… - Zająknęła się Pamela - To jest… to jest taki duży gościu, co też przychodzi na basen! I my tylko gadamy, i pływamy, serio! No i… on ma duuuże muskuły, i raz zrobił tak - Pokazała dziewczyna - A ja się uwiesiłam rękami, taki silny jest! Tygrysie… czy ty jesteś zazdrosny?? - Na usteczkach Pamelki pojawił się cień uśmiechu.

Wiara Jeffa w prawdziwość słów Pamelki bliska była zeru. Może ów Jack był powodem, że Pam nie budząc go biegała na basen? Może nie tylko muskuły oglądała?
- A dziwisz się? - Jeff zrobił ponurą minę. - Drugi facet w naszym łóżku nikogo by nie cieszył.
- Jeff… co ty… - W oczkach dziewczyny zamigotały łzy, i opuściła wzrok w dół - Ja… my… no weź… - I szlochnęła, wtulając się w tors swojego chłopaka, i coś tam dalej mamrotała pod nosem, że go przecież kocha, i ona by nigdy...
- No już nie płacz, nie płacz... - Pogłaskał ją po głowie, przytulił.
Czy miał wątpliwości? Stare powiedzenie "nigdy na świecie nie wierz kobiecie" było mu znane, więc łzy i zapewnienia aż takiego wrażenia na nim nie zrobiły. Z drugiej strony patrząc... Pam nie powiedziała 'nie' gdy zaproponował wspólne kąpiele na basenie. No i w łóżku była świetna. Gdzie od ręki znajdzie druga taką?
- No nie płacz, wiem... - dodał.
- Jest... mi przykro… wiesz? Że takie… rzeczy… sobie myślisz… - Siorbała mu w tors dziewczyna - Ja bym nigdy…
- No przepraszam, skarbie... - Ciekawe, co miał sobie pomyśleć, gdy dupczona laska myśli, że się seksi z innym facetem? Chociaż czasami, ktoś woła "O Boże", "O Jezu", albo i nawet… imię swojego/swojej ex… różnie to z ludźmi w końcu bywa, w takich momentach. Dziwne, ale prawdziwe. - Ale ten... - Przerwał, bo co miał powiedzieć? Że nagle wstąpił w nią demon seksu? Że zaczęła zachowywać się jak napalona dzikuska? Rozpalona przez kogoś innego? - Tego... No wiesz...
- Kocham cię, tygrysie, i tylko ciebie, i ja nic z nikim… kocham cię! - Nieco zapłakana, i troszkę zasmarkana Pamelka pocałowała miękko Jeffa w usta - Muszę do łazienki…
- Ja ciebie też... - Odpowiedział pocałunkiem i wypuścił ją z ramion. - Idź i szybko wracaj...

Dziewczyna potuptała do łazienki, a wróciła po 5 minutach. Przygotowali spóźnione śniadanie, zjedli, a potem jakoś tak Pamelka kleiła się do niego przez dłuuuugi czas.

Noc +9/+10

Widok z okna nie należał do najprzyjemniejszych. I nie chodziło bynajmniej o częściowo wymarłe miasto, a przynajmniej nie tylko o to, jako że zdecydowanie gorsze były zwierzęce sylwetki, przemykające się ulicami miasta. Z pewnością nie uciekły z ZOO, bo chyba nikt nie chciałby oglądać takich paskudztw. Coś, czego nie należało widywać nawet w nocnych koszmarach a co dopiero w realu.
Jeff szybko wrócił do pokoju, zamknął po cichu drzwi balkonowe i wrócił do łóżka. O tym, co widział, nie zamierzał opowiadać Pameli.

Dzień +10
Pralnia

Masakra w lobby dobitnie świadczyła o tym, że działo się coraz gorzej i Jeff nie dziwił się, że niektórzy mieli coraz gorsze samopoczucie. I że byli tacy, co zamierzali wynieść się z SB Tower.
- Trzeba by zamknąć, solidnie, drzwi do garażu - powiedział. - Kto chce jechać, niech jedzie od razu, a z pozostałych zabierzemy apteczki i paliwo... jeśli cokolwiek tam zostało. Opancerzymy najlepsze samochody, o najmocniejszych silnikach i jak tu się zrobi całkiem źle, to ruszymy na peryferia. Chociaż nie bardzo wierzę w to, że tam jest lepiej.
- Na razie trzeba coś zrobić z drzwiami wejściowymi - dodał. - Choćby zabarykadować, wykorzystując meble z pustych mieszkań z parteru.
- Ale najpierw... co z babcią? Trzeba by do niej wejść... - spojrzał na Malvina. - No i przeszukać inne mieszkania. Może znajdziemy trochę ciekawych rzeczy. Przede wszystkim jedzenie.
- Coś mi jeszcze do głowy przyszło, w związku z dostawami.... Może by, jak będą jeszcze latać jakieś helikoptery, dać z dachy jakieś sygnały? - zaproponował.
Kwestii wody na basenie nie poruszał, bo z tym nic nie mogli zrobić. Najwyżej wykorzystać, później, do spłukiwania ubikacji.
 
Kerm jest offline