Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2023, 19:45   #38
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Malvina Larusso nie złamało wydalenie z policji, nie złamał rozwód ani zakaz zbliżania się do byłej żony. Nie złamała go też depresyjna samotność, nerwobóle i nadwaga. Nie pokonało go nawet poczucie, że najlepsze czasy ma już za sobą a teraz dogorywa niczym starzec na oddziale paliatywnym. Dopiero noc gdy na jego oczach ginęli sąsiedzi a on w przerażeniu uciekał po schodach pozostawiając swoich ludzi na pastwę potworów przetrąciła mu kręgosłup. W policji napatrzył się na makabrę dlatego to nie wyrywane z trzewi wnętrzności, ludzki wrzask czy nawet te bestie tak nim wstrząsnęły lecz jego własne tchórzostwo. Wstydliwą pamiątką po tym zdarzeniu została ciemna plama moczu na spodniach. A nie narobił ze strachu tylko dlatego, że chwilę wcześniej skorzystał z kibla. Co uratowało mu życie. Powinien je stracić wraz z resztą członków straży sąsiedzkiej. Ale tak się nie stało. I Malvin musiał teraz nosić brzemię znacznie gorsze wszystkie gówniane rzeczy jakie go wcześniej spotkały.

Przeżył, ale jaki żywot go teraz czekał? Egzystencja robaka wiedzionego jedynie prymitywnym instynktem zaspokajania głodu. Straż sąsiedzka przestała istnieć, on był jej ostatnim ocalałym ogniwem. Firma ochroniarska podzieliła zresztą ten sam los, Malvin już dawno stracił kontakt z szefostwem, mógł śmiało odwiesić służbowy uniform na kołku i zacząć rozglądać za nową robotą. Wątpił jednak by za wyjątkiem ulicznych gangów gdzieś werbowano ludzi. Nadzieja że rząd i wojsko zażegnają kryzys gasła w nim jak płomień w dopalającej się świecy. Gdy spoglądał z balkonu na panoramę miasta ogarniała go trwoga, jeszcze gorzej znosił krzyki dobiegające z niższych pięter SB Tower.
Powiedzieć, że sytuacja przerosła ochroniarza to nic nie powiedzieć.
Po koszmarnej nocy Malvin zżarł paprotki i resztki pasty do zębów by dostarczyć organizmowi chociaż odrobinę kalorii. Żarcie skończyło się parę dni temu

A jak do tego doszło?

Pewnej nocy obudził go krzyk dziecka za ścianą. Płacz głodującego niemowlaka pod wieloma względami wydał mu bardziej przerażający niż krzyki mieszkańców najniższych pięter SB Tower atakowanych nocami przez bandy rzezimieszków. Dziecięcy płacz denerwował go już lecz wstrząsnął Malvinem i wybudził wielkiego murzyna z marazmu.

Następnego dnia rano Akiko Okamoto usłyszała pukanie do drzwi. Gdy je otworzyła nie wycieraczce zobaczyła parę puszek konserw i paczkę ryżu. Gdy się rozejrzała korytarz był pusty. Larusso spoglądał przez judasza i upewniając się, że nikt nie ubiegł Azjatki i wszystko trafi we właściwie ręce
[poproszę o kolejne – 1 do wytrzymałości i zwiększenie racji żywnościowych mieszkania 802, jebać powergaming, niech żyje humanizm ]


Stracił wszystkie zapasy wcześniej niż planował.

Teraz, parę dni później, po masakrze ochotników ze straży sąsiedzkiej śmierć głodowa wydawała się adekwatną karą za tchórzostwo. Ewentualnie mógł po prostu przejść przez barierkę balkonu i zakończyć swoje męczarnie osiem pięter niżej.
Brał to poważnie pod uwagę.
Zamiast tego zaległ na kanapie, niczym stukilogramowy wór bezużytecznego mięsa. Wtedy płacz małej Isy się powtórzył wyrywając ochroniarza z odrętwienia. Nie miał już niczego czym mógł by się podzielić z sąsiadami. Za wyjątkiem własnego życia. Jeśli umrze nikomu nie pomoże, zrozumiał. Dla Malvina nie było już nadziei, ale mógł pomóc przetrwać tym, którzy kiedyś odbudują ten świat ze zgliszcz.
O ile nie jest na to za późno.

Zasiadł przy wysłużonej radiostacji. Kolejny raz podjął próbę wyszukania wojskowych częstotliwości. Może rozpaczliwa determinacja spowodowała, że w końcu natrafił na odpowiedni kanał. Niestety nawet jeśli Malvinowi coś się czasem udawało przynosiło to marne efekty. Zebrał ochotników gotowych bronić dobytku mieszkańców SB Tower a ci zginęli w paszczach kreatur z piekła rodem. Podsłuchał kluczową dla zdobycia zapasów rozmowę żołnierzy i gówno z tych komunikatów zrozumiał.
Gdyby po prostu wcześniej sprawdził internet w telefonie nie marnowałby czasu na zabawę z przestarzałym radiem i wojskowym żargonem.
Greater Wilshere.
Tam znajdowało się wybawienie. Malvin czuł to w kościach. W żaden sposób nie zraziły go relacje świadków, którzy wracali z tarczą z punktu dostaw żywności. Był wielkim, wrednym paskudnym czarnuchem, wciąż silnym jak byk. Potrafił przepychać się łokciami.

Czarnoskóry Hiob wyszedł na korytarz. Cisza była grobowa. Gdy pokonywał schody czuł się jak potępieniec schodzący w czeluści piekielne by odbyć zasłużoną karę. Rozszarpane ciała wciąż tam leżały przypominając mu u jego własnym tchórzostwie.
Malvin wyciągnął ze składziku folię i pookrywał ofiary rzezi. Hol budynku wyglądał jakby przelała się przez niego powódź krwi, jak w tym horrorze z Jackiem Nicholsonem rozwalającym drzwi siekierą.
Sąsiadów znalazł w pralni, gdzie trwała narada. Gdy został poruszony temat babci Tamez Malvin bezradnie wzruszył ramionami.
- Klucze są w sejfie, dostęp na recepcjonista, ale on już się tu raczej nie pojawi – wyjaśnił Jeffowi zmęczonym głosem – Najprościej będzie po prostu wywarzyć drzwi łomem, zajmę się tym. Trzeba też będzie uprzątnąć ciała, zanim zaczną się rozkładać i ludzie zaczną chorować na jakieś gówno.
Ochroniarz zastanawiał się gdzie pochować nieszczęśników. Nie mogli wykopać grobów w zabetonowanym mieście. Wyglądało na to, że będą ich musieli porzucić gdzieś na ulicy lub zostawić w opuszczonym budynku.
- Znalazłem informacje o kolejnym zrzucie zapasów dla ludności cywilnej w Greater Wilshere. Jak już uprzątnę ciała, wybieram się tam, ale będę potrzebował podwózki.
Spojrzał na sąsiadów, licząc, że ktoś zmotoryzowany zdecyduje mu się towarzyszyć.
 
Arthur Fleck jest offline