03-04-2023, 19:54
|
#110 |
| Audiencja u hrabiego okazała się nie być aż tak wielką stratą czasu, jak początkowo przewidywał elfi uczony. Zająwszy miejsce przy stole niewiele się odzywał, czasami zaledwie dodając jakiś szczegół od siebie w paru zwięzłych stołach, ożywiając się dopiero nieco bardziej gdy rozwinięto mapę delty. Co prawda pozostawiała naprawdę wiele do życzenia i stanowiła marny okaz kartografii (oraz marniejsze jeszcze świadectwo wprawy eksploratorów Paleniska przez puste plamy), ale zimnoniebieskie spojrzenie chłonęło każdą linię i każdy znak z pełnią uwagi. Z zaciekawieniem przyjął ochotę hrabiego do osobistego poprowadzenia ekspedycji, którą prędko ugasił kapłan Abadara. Finnseach szczerze wątpił, aby Narsus miał okazać się przydatny gdziekolwiek. Z możnych rzadko kiedy był jakiś pożytek. ***
— Częściowo — odparł elf na słowa Blackwella. Kąciki ust drgnęły w nieznacznym grymasie, jakby insynuacja że mężczyźni są do siebie podobni uraziła go w jakimś stopniu. — Archeologiczne znaleziska, jak sama nazwa wskazuje, należą do archeologów. Naukowa dusza rozumiałaby tenże fakt. Nie zamierzam grabić reliktów po cyklopach z Ghol-Gan tylko po to, aby zbierały kurz w pańskiej kolekcji. Miłego dnia, panie Blackwell. ***
Przy ponownym spotkaniu ze współpracownikami okazało się, że nie tylko kupczyk oferował dodatkowe zlecenia i w Palenisku wprawni najemnicy nie mogli - przynajmniej chwilowo - narzekać na brak ofert pracy. Nie, żeby większość z nich specjalnie zainteresowała Finnseacha, co też prędko wyraził.
— Meteorologiczne fenomeny winny być naszym priorytetem — oznajmił. — Dlatego rozsądnie będzie podążyć za nim.
Skinął głową w kierunku niziołka.
— Jego współplemieńcy znają te ziemie. Powinniśmy skorzystać z ich... "ekspertyzy".
|
| |