- Zaryzykuję – to była jedyna odpowiedź na jaką mogli liczyć Jeff i Pyotr. Zdziczałe drapieżniki na oczach Larusso rozszarpywały ludziom wnętrzności, więc ostrzeżenia mężczyzn wydawały się wręcz komiczne w skali grozy jaką przeżył wczorajszej nocy ochroniarz. A nawet gdyby mieli rację, Malvin i tak by nie odpuścił. Gdy mu czegoś zabraniano zazwyczaj przynosiło to odwrotny skutek. Za cel honoru postawił sobie zdobycie zapasów właśnie w Greater Wilshere. Nie zamierzał szabrować mieszkań, bo zwyczajnie to żarcie rozdawane przez wojsko mu się należało. Przez lata uczciwie płacił podatki i jeśli ktoś mu spróbuje odebrać jego własność, nie okaże litości i w literze prawa połamie łapy każdemu kto wyciągnie je po jego racje żywnościowe. Wróci z jedzeniem, albo zginie próbując.