Stojąc na dachu, Olga z niepokojem wyczekiwała jaki będzie skutek jej działania. Musiała dzielić uwagę między dalszym pilnowaniem drogi od strony ruin, a obserwacją tego, co dzieje się na placu.
Bryt spisał się na medal, podburzając do gremialnego ujadania wszystkie wiejskie kundle, po czym bardzo z siebie zadowolony wrócił z ulubioną zabawką w zębach. Mara jednak była zasępiona.
Jej zamysł, aby skłonić towarzyszy do pozostania w ukryciu, póki bandyta nie ujawni po co i z czyimi szczątkami właściwie przyszedł, wziął w łeb, i to z najmniej oczekiwanej strony!
Bestian, którego dotąd miała za najmniej skorego do konfrontacji, mimo jej ostrzeżenia – za to dufny widać w nową zbroję i oręż, a pewnie i podminowany wieścią o krwawej głowie – ruszył pierwszy do bezpośredniego ataku na zbira, gdy ten tylko minął jego stanowisko.
Teraz mogła zrobić tylko jedno. Czym prędzej włożyła dwa palce do ust i mocno, przenikliwie zagwizdała. Potem wyciągnęła białą szmatę i machnęła nią kilka razy, dając umówiony wcześniej znak, w nadziei że Manfred, Świst i Aredhel w porę wesprą Falcona.
Sama też puściła procę w ruch, posyłając na zbója grad mocno rozpędzonych kamieni. Nie mogła jednak całkowicie skupiać się na walce. Była świadoma, że od strony ruin w każdej chwili może wyłonić się kolejne zagrożenie, o którym musi w porę ostrzec towarzyszy.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 04-04-2023 o 23:55.
|