- To rozsądne założenie – odpowiedział na pytanie medyczki elf - Siły porządkowe Sakhrabayi, nawet jeśli patrolują drogi w takiej odległości od miasta, nie mogą być wszędzie. Zarządcy karawanseraju zapewne szkolą własną ochronę, lub zatrudniają kompanie najemnicze - dodał, schylając się oszronionej szyi jednego z trupów i rozcierając w palcach odrobinę zmrożonej krwi. Magia lodu – to znaczy, że „czarownica” nie była tylko nietypowo odzianym najeźdźcą, dysponowała prawdziwymi zdolnościami. Pozostawało tylko ustalić, jaki był ich charakter i potęga. Badacz rozejrzał się, szukając innych śladów, osmaleń na ścianach, nienaturalnie szybko postępujący rozkład, ewentualnie… tak! Posadzka w dormitorium była mocno popękana – zbyt mocno w porównaniu z pozostałymi pomieszczeniami, by zrzucić to na zużycie. Do tego większość jej fragmentów wydawała się wypchnięta od dołu. Deirlial przyklęknął i rozgrzebał odrobinkę gruzu, aż wyrwało mu się ciche „Acha!”
Podniósł się, trzymając w dłoni kawałek uschniętego korzenia.
- Ta „czarownica” wykorzystała czary mrozu, była też w stanie przywołać oplątujące pnącza. Wygląda na to, że mamy do czynienia z magią natury – druidzką lub szamańską - przekazał informacje towarzyszom.
Stojąc pod drzwiami warsztatu, elf poświęcił chwilę na nasłuchiwanie – szabrownicy albo skończyli pracę i opuścili karawanseraj, albo, co bardziej prawdopodobne, zdali sobie sprawę z ich obecności i przygotowali się na najście.
- Jeśli cały kompleks jest tak symetryczny, jak się wydaje, będzie tam prowadziło drugie wejście – powiedział cicho - Może je sprawdzimy? –