Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595
Sierżant karmił się dźwiękiem słów Niske z przyjemnością delektując również ich sens. Kobieta była nie tylko piękna, lecz również niegłupia. Niekoniecznie powszechna kombinacja. Na pozycji, którą zajmowała przy konsulacie - zdecydowanie naturalna kolej rzeczy. Gdyby tylko mógł poznać ją bliżej. Taką jaką jest pod maską dumnej Anubijki. Czy zobaczyłby serdeczną, dumną, bliską kobietę o dobrym sercu? Czy wyrachowaną i zimną, butną, obcą sukę szakala?
Tak, czy inaczej, poczuł w sobie zupełnie nowe pokładu energii. Jakby kto dokopał się w starej kopalni do nowych złóż nieoczekiwanego surowca. Lekko, czysto i niemal przyjemnie zrobiło się Rentonowi a kiedy westchnął nabierając powietrze w płuca to byłby jak balon sterowca wzniósł się pod sufit saloniku, gdyby nie kotwica rzyci wciśnięta w między trzeszczące drewno antycznego fotela.
Od kamerdynera do adiutanta w ciągu dwudziestu czterech godzin. Fiu, fiu! Od szybkości kariery mogło zakręcić się w głowie. Łypnął białkami oczu na kapitana i rzekł swobodnie.
- Obecność Bordenoir ma kluczowe znaczenie w tej misji. Dla regionu, Perpignanu. Hańba na honorze klanu szpeci Frankę a nawet osłabia Rezystę, jeśli ugnie kolana i szyję przed Afryką. Bo wolna Franka to też suwerenny Perpignan panie kapitanie. Już wystarczy, że mój rodzinny Tulon straciliśmy. - mówił ściszonym głosem.
Wstał z krzesła i stał górując nad biurkiem przełożonego niczym wielki galeon, który dobił do portu cumując przy rybackim kutrze.
- Pałac z nami reprezentować kto musi. Mógłby to być ten szpieg Szarej Eminencji. Jehan. W oba wydarzenia jest zaplątany nie bez przyczyny. Był przy spotkaniu z Rzeźnikiem. Był na Mufasie. Nie jest to człek kompetentny w rzemiośle wojennym - wspomniał w myślach spanikowany wystrzał pod pokładem parowca - lecz od tego będzie oddział cały. Na wypadek jego szybkiego zejścia z tego świata, widziałbym jeszcze jednego lub dwóch Bordenoir. Plutonowi facuconich w akcji udział biorących są kompetentni i tylko jednego wyklucza odniesiona rana. Reszta niech konno w odwodzie podąża. Kto wie, czy konie nie będą potrzebne w terenie. A nawet bardziej przydatne?
Przemilczał dwuznacznie wypowiedzi młodego Jehana, które niepokojący znak zapytania stawiały jako odważnik na wadze lojalności między Radą Żurawi z Pięścią Perpignanu, a Konsulatem Neoliblii z Czarnym Lądem. W środowisku ekstremalnych wyborów łatwiej będzie poznać grę Szarej Eminencji i jeśli Pałac próbuje stać się podnóżkiem Afrykanów kosztem Franki, to gdzie jeśli nie w terenie misji łatwiej to zdemaskować a nawet złamać jak zapałkę kark pionka pałacowych przewrotowców? Od podejrzeń zaś pewność oddzielała cienka linia dowodu.
Wigor, którego dostał napędzał sierżanta do działania. I on poczuł ukłucie zawodu, że Niske nie będzie brała udziału w eskapadzie, lecz przecież byłoby niewybaczalnym gdyby coś się jej stało. Obraz wyobraźni, w którym Renton wraca do Perpignanu niosąc głowy wspólnych wrogów oraz sznur zakutych w łańcuchy niewolników był dziełem zwycięzcy, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Nawet Niske, której grzeczności i pochlebstwa opierać się mogły o grę rozkazów.
- Mam wydać rozkazy do szykowania się dla Wildera, Blocha, Sarkozego i Frolica?