Napięcie w karczmie od samego początku było wyczuwalne, niczym gwóźdź w dupie, gdy jednak przybył inkwizytor zdawać by się mogło jakoby ktoś ten gwóźdź jeszcze przybił młotkiem. Tupik nie należał do tych co biją się bez potrzeby, nie za swoje lub nie o swoje. W myślach nader szybko przekalkulował pojawienie się inkwizytora i chaos który się rozpoczął z działaniem magii, demonów lub no w sumie nie było już żadnego więcej lub a przynajmniej on żadnego innego lub nie doświadczył a demonów i magii to już i owszem.
Tarcza, miecz i pod stół. Jego Mizerna sylwetka pozwalała mu całkiem znośnie korzystać z tego rodzaju zasłon nie czyniąc go jednocześnie bezbronnym, o ile zwykły człowiek pod stołem musiał przechodzić na klęczkach o tyle niziołek mógł stać niemal wyprostowany – w zależności oczywiście od wysokości dębowej ochrony.
Nawet nie próbował uspokajać tłumów jak Helmut, wiedział że to się źle kończy , doskonale pamiętał Wusterburg magazyny i tłum który w ciągu chwili zmienił się w bezmyślną palącą wszystko masę.
Cytat:
Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), blady świt…
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)
Spalić ich!! - zakrzyknął ktoś z tłumu wskazując pochodnią na hutę z jej dymiącymi kominami.
- Spalić huty i fabryki!! - krzyknęło kilkoro ludzi z tłumu a reszta odpowiedziała mu gniewnym pomrukiem.
- Spalić fabrykantów, arystokratów i kupców!!!! - zakrzyknął ich przywódca unosząc w górę krzepką prawicę.
- Spalić wszystkoooooo!!! - tłum ryknął i naparł ruszając w kierunku huty szkła Brucknera.
|
Okrzyki tłumu i to co działo się chwilę później przewinęły się w głowie Tupika niczym deja vu . To co się działo w karczmie zdawało się nader podobne , wiedział by mieszać się do tego jak najmniej się da, co najwyżej by podratować któregoś z towarzyszy podróży wciągając go pod stół czy chroniąc spod stołu pchnięciem mieczyka. Podstolne warunki bitewne były mu nader znane, wszak w gangu Grabarza nie raz nie dwa przychodziło mu się nawalać z innymi. Wtedy zwykle szło na pięści, czasem kosy, ale już wydoroślał z dziecinnych zabaw. Jeśli w grę wchodziło życie to zamierzał o nie zadbać wszystkimi środkami. Zbyt wiele już poświęcił, by wszystko stracić.
Kątem oka zauważył jak część z kamratów zaczęła wyraźnie osłaniać inkwizytora, było to nie głupie działanie biorąc poprawkę na fakt że gdyby przeżył mógłby się ostro wziąć za wszystkich tych którzy mu w czasie bitki karczemnej nie sprzyjali. Poza tym lepiej jest mieć wśród znajomych inkwizytora czy szlachcica niż jakąś tłuszcze bez środków i wpływów. Tupik uwzględnił to w kalkulacjach obronno ochronnych – przynajmniej na ile się dało spod stołu – biorąc poprawkę na przemieszczanie się pod drewnianymi osłonami i wspieranie także ekscelencji.