Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2023, 14:55   #176
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieża strażnicza na Vogelsingu, dolina Bastionu, pogodny jesienny dzień

Wydarzenia ostatnich miesięcy tworzyły we wspomnieniach Grety Herschel ciąg niezwykłych barwnych obrazów, które swoją mnogością i złożonością chwilami wydawały się nie tyle rzeczywistymi wspomnieniami, co sennymi fantazjami. Wyprawa do druidycznego kręgu w Eichenwaldchen, później do Mosiężnej Twierdzy oraz samego Middenheimu ukazały wychowanej w głuszy Walbecku młodej kobiecie świat wręcz niewyobrażalnie wielki, pełen cudów nie tylko naturalnych, ale i tych stworzonych rękami ludzi. Imperium zaprawdę było ogromne i pełne dumnego majestatu, a podróże w służbie grafa dały prostej łuczniczce z Walbecku możliwość ujrzenia czegoś, o czym chłopi z jej rodzimej wioski mogli tylko sporadycznie słyszeć.

Zaprzysiężenie rosnącego powoli w siłę regimentu górskiej straży dało Grecie jeszcze silniejsze poczucie przynależności do grupy prawdziwych wybrańców, wolnych ludzi z prawem noszenia oręża, od których pracy zależało życie i dostatek wielu istnień na ziemiach von Falkenhorsta.

Dwa okazałe widłorogi czyniły wielki rwetes w czerwieniących się gronami owoców jarzębinach, walcząc o miejsce do żerowania ze stadkiem mniejszych, pięknie upierzonych karmazynów. Stojąca przy parapecie drewnianej obserwacyjnej wieży Greta wsłuchała się z lubością w zgiełk ptasiej zwady, jakże kojącej zmysły po dniach spędzonych w wielkich miastach, gdzie nieprzeliczalne masy mieszkańców czyniły hałas wręcz nie do wytrzymania dla nienawykłej do niego kobiety.

Wieża, niedawno wzniesiona na grzbiecie porośniętego mieszaniną iglaków Vogelsingu, ciągle jeszcze pachniała świeżo piłowanym drewnem, żywicą i smołą. Platforma na jej szczycie oferowała doskonały wgląd na trakt łączący Bastion z coraz ludniejszym zamkiem w Liedergard oraz okoliczne pastwiska, na których coraz częściej bieliło się owcze runo. Ogromna dolina coraz bardziej zauważalnie tętniła cywilizowanym życiem, które ochoczo powracało w opustoszałe niegdyś dominium von Falkenhorstów.

Greta nałożyła na dłonie miękkie rękawiczki z krecich futerek i zerknęła ponad poręczą platformy w dół, w porośnięte jarzębinami i leszczyną zagłębienie terenu u podstawy wieży. Lothar, Otton i Dietleif kończyli troczyć sakwy so grzbietów kosmatych kuców, co chwila zerkając w górę w stronę łuczniczki.

- Dojrzałaś tam cokolwiek, co nie pozwala ci zejść na dół?! - rzucił udawanie surowym tonem Lothar, kładąc ręce na biodrach i zadzierając głowę.

- Lisa, niechybnie rozjuszonego - odpowiedziała śmiertelnie poważnym tonem Greta - Pakujcie się w siodła. Dam znać, jeśli ku wam ruszy, wtedy gnajcie na złamanie karku do twierdzy. Ja tu poczekam na odsiecz.

- Jeszcze chwila i naprawdę cię ostawimy, dziewko - zagroził słynący z braku poczucia humoru Dietleif - Złaź, bo tak. I już.

Wkładając palce za rzemień przewieszonego przez plecy sajdaku łuczniczka zaczęła schodzić w dół topornie ociosanych schodowych belek wieży, wzrokiem szacując położenie słońca na niebie.

Było wciąż dość wysoko, by konny patrol zdążył przed zmierzchem powrócić do zamku zahaczając po drodze o szałasy pasterzy na zboczach Mniejszej Sowy.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline